•8•

1.8K 69 68
                                    

Gdy skończyliśmy tańczyć naszych przyjaciół już z nami nie było.

- naprawdę bardzo pięknie wyglądasz- Powiedział Marcus patrząc mi prosto w oczy na co się lekko zarumieniłam.

- dziękuję- i pocałowałam go w policzek. Chłopak się słodko uśmiechnął.

- tak się odwaliłaś a sama poszłaś na bal?- nagle zapytał.

- Willie mnie zaprosił- odparłam i z twarzy chłopaka zszedł uśmiech.

- dobra już późno- odparł odchodząc.
- do jutra!- krzyknął a ja stałam tam w miejscu.

***
Marcus

Postanowiłem pójść do Wielkiego.
Dlaczego? Nie wiem. Ogarnęła mnie złość i miałem ochotę go zabić.

Już stałem i pukałem pod jego drzwiami. Gdy je otworzył od razu walnąłem go z pięści w twarz.

- ej stary o co ci kurwa chodzi?!- warknął łapiąc się za rozwalony nos.

- łapy precz od Nadii- warknąłem łapiąc go za koszulkę.

- sorry nie wiedziałem... Nie będę się do niej zbliżał- odparł Willie podając mi rękę na zgodę.

Poszło po mojej myśli więc uścisnąłem jego dłoń i poszedłem do swojego pokoju.

***
Nadia

Pierwą naszą lekcją były sztuki walki.
Byłam w parze z Marią.

- nie miałyśmy zbytnio okazji by gadać- uśmiechnęła się do mnie.

- za to co zrobiłaś to się nie dziw- odparłam ściągając buty by wejść na matę.

- zrobiłam to bo.. mam już dość Chico- odparłam smutno i usiadła na ławkę.

- to z nim zerwij- odparłam

- to zabiję mnie i tych co się do mnie zbliżą po naszym rozstaniu. Chyba słyszałaś co zrobił ze swoim kuzynem- odparła  patrząc na mnie smutnym wzrokiem.

- słyszałam. Współczuję ci tak toksycznego chłopaka- odparłam i stanęłyśmy do walki.

Na nieszczęście Marii ja byłam tą lepszą i wygrałam trzy razy.
Jednak dziewczyna nie jest taka zła jak myślałam.

Gdy wyszłam z klasy zobaczyłam Williego. Miał rozwalony nos.

- co ci się stało?- zapytałam zdziwiona bo jeszcze wczoraj normalnie wyglądał.

- wywróciłem się- odparł szybko nie patrząc na mnie tylko za osobę za mną, czyli Marcusa.

Widziałam, że coś jest nie tak więc złapałam Williego za rękę do pustej
Klasy.

- mów prawdę bo gorzej obije ci te mordę- warknęłam.

- no to Marcus- odparł rozglądając się po całej sali.

- dlaczego?- zapytałam zdziwiona. Z tego co wiem chłopcy się kolegują.

- no bo zagrywałem do jego dziewczyny- gdy to usłyszałam miałam ochotę się rozpłakać.

- okey dzięki za info- odparłam i wyszłam z klasy.

Po drodze wpadłam na Marcusa.
- jak łazisz- warknęłam i poszłam przed siebie.

-la ira duele la belleza [złość piękności szkodzi//złość rani piękno] - usłyszałam głos Chico za sobą.

- tobię to już nic nie zaszkodzi- warknąłem a chłopak się uśmiechnął.

- rozumiesz co mówię ale nie potrafisz odpowiedzieć? Jak mi przykro- zaśmiał się.

- No desperdiciaré mis habilidades hablando con basura como tú[ Nie będę marnował swoich umiejętności, rozmawiając z takimi śmieciem jak ty]- warknęłam i znów wpadłam na Marcusa.

- japierdole po chuj stoisz jak słup?!- warkęłam omijając go i tracąc z barka.

Obiecał mi, że będzie szczery a tu co się okazuje... Ma dziewczynę. Nie mam ochoty na niego patrzeć.

***
Marcus

Byłem w szoku, że mnie tak potraktowała. Wszedłem do klasy by porozmawiać z kumplem.

- co ty jej powiedziałeś?!- warknąłem.

- pytała się kto mi to zrobił, i dlaczego to jej powiedziałem, że ty dlatego, że zagrywałem do twojej dziewczyny- odparł szybko.

- była zła bo jej powiedziałeś, że jest moją dziewczyną?- odparłem zaskoczony.

- to wy nie jesteście razem??- pokręciłem głową, że nie a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

- była zła, że masz dziewczynę a raczej zazdrosna- gdy to powiedział trochę się zdziwiłem. Nie to, nie możliwe. Ona zazdrosna o mnie? Raczej była zła, że nic jej nie powiedziałem.

Postanowiłem jej wszystko wytłumaczyć. Była na zewnątrz i siedziała na ławce.

- chcę być teraz sama- odparłam nie patrząc na mnie.

***
Nadia

Gdy do mnie potrzedł nadal byłam na niego zła i mu powiedziałam, że chcę być sama.

- nie możemy się kłócić, to zabija mnie od środka- gdy to powiedział spojrzałam na niego. Niestety ale te kłótnie mnie również niszczyły.

- nie zniosę kolejnej kłótni z powodu tego, że Willie nagadał ci głupot. Myślał, że to ty jesteś moją dziewczyną- usiadł obok mnie. Starałam się nie uśmiechać na myśl o tym, że Wille myślał, że jestem z Marcusem.

- dlaczego go pobiłeś?- zapytałam patrząc w jego piękne ciemne oczy.

- bo byle kto nie może się zbliżyć do mojej najlepszej przyjaciółki- i znów moje serce zostało rozjebane na milion kawałków.

W mojej głowie słyszałam głos
" TYLKO PRZYJACIÓŁKA" .
Niestety ale tylko.. i to mnie najbardziej bolało.

Jeszcze chwilę rozmawiałam z chłopakiem i udałam się do mojego pokoju.

Szłam pustym korytarzem. Cisza, spokój, właśnie to lubię gdy muszę wszystko przemyśleć.

Nagle ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i poczułam jak ktoś podnosi moje ciało i mówi.
" Nie zadzieraj szczeniaku z groźnym psem"

•you need someone who will love you• Marcus Lopez ArguelloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz