•10•

1.7K 73 20
                                    

***
Nadia

Byłam oblewana zimną wodą i bita po twarzy za to, że nie chcę nic powiedzieć.
Mam tylko ojca i nie mam zamiaru go stracić. To chyba jedyna osoba która mnie kocha.

Miałam rozciętą wargę, obity lewy polik i krew leciała mi z nosa.
Kilka razy straciłam przytomność.

Minęło już chyba kilka dni, nie wiem bo cały czas siedzę w pomieszczeniu bez okien.

***
Marcus

Wpadliśmy na trop Nadii po tygodniu. Ucieszyłem się bo na kamerach było widać auto i tablicę rejestracyjne.

Od ojca Nadii dowiedzieliśmy się gdzie mieszka jej wujek. Ja i Wille obserwowaliśmy jego dom od tyłu a z przodu Lex, Kuroki i Billy.

Zauważyliśmy, że z jakąś torbą wsiada do auta. Pojechaliśmy wszyscy za nim co doprowadziło nas do opuszczonej fabryki.

Nie mogłem się już doczekać aż ją uwolnimy, brakowało mi jej i to bardzo.

***
Wille

Odkąd Nadia zaginęła Marcus był cały czas smutny, nie jadł tylko pił alkohol i kazał nam szukać śladów. Był wrakiem człowieka, widać było, że mu bardzo zależy na niej i nie jak na przyjaciółce tylko kimś więcej.

Jak znaleźliśmy ślad nagle ożył. Zaczął się uśmiechać i był pełen energii.
Gdy byliśmy pod fabryką nie mógł się doczekać, lecz ja się bałem, że coś pójdzie nie tak.

Weszliśmy do środka szybko i łatwo. Tylko jeden mężczyzna stał na czatach ale Kuroki go załatwiła.
Szliśmy korytarzem i nikogo nie było. Cisza aż do momentu gdy usłyszeliśmy dźwięki walki.

***
Nadia

Mój super wujek przyjechał mnie osobiście przesłuchiwać. Uderzył mnie znów w twarz. Głupi schylił się za nisko i uderzyłam go w nos z głowy . Podniosłam się z krzesłem i kopnęłam go z całej siły. Było z nim 2 ludzi. Niższy ruszył pierwszy. Uderzyłam go nóżkami od krzesła i również kopnęłam. Wyższy szedł na mnie i do pomieszczenia ktoś wszedł.

Byli to moi przyjaciele. Niestety mój okropny wujek miał jeszcze więcej ludzi i ich zaatakowali.

- Nadia!- krzyknął Marcus i chciał do mnie podbiec lecz ktoś go zaatakował.

- na róbcie im krzywdy!- krzyknęłam i poczułam ogromny ból. Czułam jak ciepła ciecz po mnie spływa. Obok mnie stał wujek trzymający nóż w moim brzuchu. Będąca nadal przywiązana do krzesła opadłam na nie. Słyszałam w tle " wszystko będzie dobrze" to chyba był głos Marcusa.

Obraz zaczął wirować i się rozmazywać. Usłyszałam strzały i straciłam przytomność.

***
Marcus

Gdy zobaczyłem, że jest rana nie wiedziałem co zrobić. Wpadłem w panikę. A co jeśli ją stracę? Już nigdy jej nie zobaczę ani nie usłyszę jej śmiechu, ani nigdy nie przytulę. To myśl mnie przerażała. Zdałem sobie sprawę, że jest najważniejszą osobą w moim życiu i ją Kocham. Nie mogę nigdy jej stracić.

- wszystko będzie dobrze- krzyknąłem gdy jeden z jego ludzi mnie obezwładnił. Niestety ale ona nic nie odpowiedziała. Odsunęłam się na krzesło a krew kapała na podłogę.

Łzy napłynęły mi do oczu. Obok mnie leżał Billy.
- przecież ona się wykrwawi!- krzyknąłem przez łzy w stronę przyjaciela.

- Nadia jest dzielną dziewczyną na pewno z tego wyjdzie- zapewnił mnie i nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Poleciało kilka kulek.

Był to ojciec Nadii ze swoimi ludźmi. Ucieszyłem się na jego widok.
Zabił tego skurwysyna.

Ja podbiegłem do Nadii i ją rozwiązałem. Zacząłem tamować krwawienie.

- wszystko będzie dobrze- odparła cicho. Przebudziła się czyli nie było tak źle.

Wziąłem ją na ręce i razem z jej ojcem pojechaliśmy do prywatnego szpitala.
Robiła się coraz bardziej zimna. Krwi było coraz więcej.

- proszę cię nie zostawiaj mnie! Błagam!- zacząłem płakać bo już się nie odzywała.

- Nadia proszę cię! Obudź się! Jeszcze trochę a już będziemy na miejscu. Pomogą ci słyszysz!- krzyczałem a moje  łzy lądowały na jej twarzy.

Cały się trząsłem. Cały czas ją przytulałem i kołysałem.

Gdy już dojechaliśmy szybko wszedłem z nią do środka i dałem w ręce lekarzy.

Na miejsce przyjechali nasi przyjaciele. Ja siedziałem na podłodze pod salą w której była operowana.
Cały byłem we krwi. Jej krwi. Płakałem, nie mogłem się uspokoić.
Chyba dostałem ataku paniki.

Minęły dwie godziny a ja tam usłyszałem tylko jeden dźwięk który się ciągnął. Czy ona umarła?

Nie mogłem w to uwierzyć. Zostawiła mnie samego na tym złym świecie.
Nie wierzę w Boga ale pytałem się" dlaczego ona? Dlaczego mi ją zabrałeś?!" No tak zapomniałem. Zabiera mi tych których kocham.

Pobiegłem go toalety. Zamknąłem się i zacząłem krzyczeć. Spojrzałem w lustro i uderzyłem w nie z całej siły. Widziałem ją tam.

Nie mogłem już tam zostać. Chciałem wyjść ale Billy mnie zatrzymał.
- ona żyje!- na początku to do mnie nie docierało. Czyli jednak zostawił mi ją. Podbiegłem pod sale orzy której stał Wille i Kuroki. Nie mogliśmy Jeszcze wejść. Ona jest moim skarbem, nikt nie może mi jej odebrać. 

•you need someone who will love you• Marcus Lopez ArguelloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz