- Marcus czy ty wiesz co ty narobiłeś?!- odparła Saya wchodząc do pokoju Marcusa.
- Maria jest chora! Ona ma dwie osobowości i jeszcze ją zostawiłeś! Ona może nam zaszkodzić- była zła. Miała rację, wszystko mogło się wydać.. mogli się dowiedzieć co się stało w Vegas.
Saya mu wszystko wytłumaczyła.
- Zostaw nas samych proszę- odparł Marcus siadając na łóżko i chowając twarz w dłonie. Saya zrobiła to o co ją prosił.
- ona ma rację.. nie mogę jej zostawić w takim stanie- odparł unosząc smutny wzrok na Nadię.
- ale Marcus..- chciała coś powiedzieć lecz on jej przerwał.
- Nadia co jeśli wszystko wyjdzie na jaw? Będziemy mieć przejebane! I.. i ona jest chora. Obiecuję, że jak zacznie się już leczyć to ją zostawię- odparł podchodząc do niej i chciał złapać ją za rękę lecz ona go odepchnęła.
- a co jeśli nigdy nie zacznie się leczyć?! Wybieraj ja albo ona!- krzyknęła a pojedyncze łzy spłynęły jej po policzkach.
- wybieram ją- odparł patrząc w podłogę.
- zawszę musisz zgrywać pieprzonego bohatera?!- warknęła.
- robię to dla nas!- wrzasnął Marcus.
- ja wybieram Theo- odparła i chciała wyjść lecz Marcus złapał ją za rękę.
- on cię krzywdzi- odparł patrząc jej prosto w oczy.
- ty też. On mnie krzywdzi fizycznie a ty psychicznie. Ból psychiczny jest porównywalny do fizycznego więc na to samo wychodzi i przez Theo nie chciałam się zabić- odparła łamiącym się głosem.
Te słowa zabiły Marcus i gdy dziewczyna wyszła zaczął płakać.
*
Nadia udała się do Theo. Gdy weszła do jego pokoju chłopak stał przed lustrem i zmieniał opatrunek. Był zdziwiony jej najściem. Chciał coś powiedzieć lecz dziewczyna się do niego mocno przytuliła.
- miałeś rację.. nie powinnam się do niego zbliżać- odparła.
Chłopak nie wiedział co robić lecz po chwili objął ją. Stali tak chwilę w ciszy.
- przepraszam za to co ci zrobiłem ale ponosi mnie.. taki już jestem, jeśli mi na kimś zależy to nie pozwolę by mi go odebrano- odparł Theo.
Nadia spojrzała na niego, była zapłakana. Chłopak złączył ich usta w namiętny pocałunek.
*
Marcus porozmawiał z Salazar i wrócili do siebie. Nie był z tego powodu szczęśliwy bo chciał by to właśnie Nadia siedziała przy nim, by to ona się do niego przytulała.. całowała go i mu się żaliła. Niestety ale ją stracił.
*
Nadia siedziała z Theo i rozmawiała. Opowiedziała mu o tym co chciał zrobić jej kuzyn, jak straciła pamięć i jak była kilka miesięcy na " leczeniu".
Nagle rozległo się pukanie do drzwi i wszedł jakiś chłopak.
- list dla Nadii- odparł podając jej list i wyszedł.
Dziewczyna zaczęła czytać list i po jej minie było widać, że jest przerażona.
" Tęskniłaś kochanie? Bo ja tak.
J.L"
- kto to może być?- zapytał Theo czytając list.
- nie to nie może być on.. przecież ktoś może mieć takie same inicjały- odpadła przerażona.
- kogo masz na myśli, że to nie on?- zapytał zdziwiony Theo.
- Jordan Licausi- odparła Nadia i spojrzała na niego przerażonym głosem.
- mówiłaś, że twój ojciec go zabił- odparł zdziwiony.
- no tak ale nie wiem jak.. nie było mnie tam...a co jeśli on przeżył?- zapytała przerażona.
- to mamy przejebane- westchnął ciężko chłopak i usiadł na fotelu.
- mamy?- zapytała zdziwiona.
- na tak- odparł bez chwili zastanowienia się.
CZYTASZ
•you need someone who will love you• Marcus Lopez Arguello
FanfictionTo opowieść związana z Marcusem z Serialu" Deadly Class". W tym samym czasie co Marcus do szkoły dochodzi nowa dziewczyna. Ma złą reputację ale czy naprawdę jest taka zła jak o niej mówią? Dziewczyna zauważa, że Marcus jest wyjątkowy i zaczyna mu po...