•17•

1.3K 59 42
                                    

***tydzień później***

Nadia nadal była z Jordanem ale nadal myślała o Marcusie. Nie rozmawiali ze sobą od tygodnia. Widziała go kilka razy z Kuroki i Salazar. Razem z Jordanem który już nie miał nogi w gipsie, szła za rękę przez korytarz. Przechodzili obok Marcusa a ten coś warknął pod nosem. Chciała zareagować ale poszła dalej. Nie tylko to się zmieniło. Nadia zaczęła się kolegować z paczką Chico. Z dawną paczką też gadała ale tylko wtedy gdy nie było Lopez'a.

*

Nadia poszła się przejść sama bo jej chłopak został z Chico. Postanowiła iść na dach. Był dzisiaj weekend więc dużo osób może tam być w tym jej przyjaciele. Zastanawiałam się chwilę czy nie będzie jej zimno, bo na sobie miła tylko czarną obcisłą sukienkę na ramiączka. Postanowiła pójść. Nie myliła się, Lex, Billy i Petra tam byli i o czymś rozmawiali.
- Hej- podeszła do nich się witając.
- jak ten Jordan? Nie spadnie już ze schodów?- zakpił Lex na co Petra uderzyła go  łokciem w żebra.
Billy szybko zmienił temat i zaczęli rozmawiać swobodnie.

Po chwili ktoś wszedł na dach, ktoś kogo mogła się spodziewać. Marcus Lopez Arguello. Chłopak gdy ją ujrzał serce zaczęło mu szybciej bić. Nie spodziewał się, że właśnie ją tu spotka do tego samą. Starali się na siebie nie patrzeć. Marcus włączył się do rozmowy.
- muszę już iść i muszę znaleźć swojego chłopaka- odparła Nadia wstając z miejsca.
- a co on niańki potrzebuję?- zapytał Marcus.
- tak- odparła krótko Nadia.
- co boisz się, że cię zdradzi?- zakpił Marcus. Nadia myślała, że zaraz mu chyba coś zrobi.
- spokojnie on jest wierny a nie jak niektórzy w tym otoczeniu. Nigdy go nie widziałam jak całuje kogoś innego- warknęła ściskają mocniej pięści.
- a mnie niby widziałaś odkąd on tu jest, że z kimś się całuje?- odparł paląc papierosa.
- tak- i wyszła. Marcus wpatrywał się w miejsce w którym przed chwilą stała.
- ja już wiem!- krzyknął Billy.
- ona jest z Jordanem bo ciebie widziała z inną!- dodał chodząc w kółko. Marcus się tylko zaśmiał bo w to nie wierzył.
- co się śmiejesz?! To na 200% prawda- warknął Billy.
- jakoś nie chcę mi się w to wierzyć- odparł Marcus szkicując coś w zeszycie.
- no to czemu unika cię jak ognia? Tak samo ty ją? Bo jesteście zazdrośni!- mówiąc to Billy wymachiwał rękami.
- Billy co ty ćpasz?- zaśmiał się Lex na co on posłał im groźne spojrzę i wyszedł. Postanowił iść do niej.

Stała z Jordanem. O czymś rozmawiali.
- ej Nadia możemy pogadać?- zapytał na co dziewczyna kiwnęła głową i odeszła z nim dalej.
- co jest?- martwiła się, że coś Marcusowi się stało.
- no bo mi się zdaję, że jesteś z Jordanem bo chcesz zapomnieć o Marcusie- odparł drapiąc się po głowie.
- co? Ale.. dlaczego tak uważasz?- zapytała zmieszana.
- widzę to i wiem, że go kochałaś- odparł patrząc w jej smutne oczy. Widział, że to wszystko sprawia jej ogromny ból.
- tak masz rację.. i mam nadzieję, że to się uda- posłała mu słaby uśmiech. Nie wiedziała, że Jordan to wszystko słyszał. Postanowił udać, że jednak o niczym nie wie gdy Nadia wróciła.
" Ona jest TYLKO moja" pomyślał patrząc na nią. Opracowywał plan : jak pozbyć się Marcusa.

*

Billy wbiegł zadyszany na dach.
- Marcus ona jest z tamtym by o tobie zapomnieć!- mówił ciężko dysząc.
- skąd to wiesz?
- przyznała mi się!- gdy Marcus to usłyszał pomyślał, że co jeśli Billy ma rację? Zerwał się z miejsca i poszedł jej szukać. Gdy ją zobaczył stała z nim.
- Nadia możemy pogadać?- zapytał.
- nie i spierdalaj- warknął Jordan. Zdziwiło ich to, że właśnie on jest taki wredny. Jordan wstał i zaczął ciągnąć za sobą Nadię do swojego pokoju. Gdy ją tam wepchnął zamknął drzwi.
- co ty odpierdalasz?!- warknęła masując sobie obolały nadgarstek.
- masz zakaz z nim gadania- warknął.
- no będziesz mną rządził!
- niby czemu nie?
- bo nie jestem zabawką!
- od dzisiaj będziesz robiła to co ci karze inaczej albo zmuszę cię.
- nie JESTEM TWOJĄ WŁASNOŚCIĄ!- krzyknęła Nadia i po chwili leżała już na podłodze. Uderzył ją prosto w twarz, jeszcze mocniej niż Marcus. Sięgnął do szafki po jakiś materiał i zatkał jej usta i nos. Dziewczyna straciła przytomność a on dał jej tabletki.

Wszyscy myśleli, że to miły dobry chłopak. Gdyby taki był to co by tu robił? Jordan zabił kiedyś pewną dziewczynę. Był dla niej miły i uprzejmy jak dla Nadii a później pokazał swoją prawdziwą twarz. Był dla niej okrutny gdy była świadome tego co on robi. Gdy mu się znudziła to po prostu ją zabił, lecz z Nadią jest trochę inaczej. Ona mu się nie znudzi i on o tym wie.

•you need someone who will love you• Marcus Lopez ArguelloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz