•45•

634 32 33
                                    

Zostały mi już dwie godziny życia. Wszyscy moi bliscy są przy mnie. Nie mogę się oswoić z myślą, że już za dwie godziny mnie z nimi nie będzie. Szczerze nie wiem co jest po sieci i nie wieżę w to, że dusza idzie do nieba albo piekła. Moja by zapewne poszła do piekła. Marcus miał już czerwone i opuchnięte oczy od płakania. Ja też.

Nagle zaczęłam zwijać się z bólu. Nie mogłam wytrzymać. Mój ojciec wybiegł na korytarz i wrócił z doktorką. Mojego lekarza nie było.

- co panią boli?- zapytała podchodząc do mnie.

- brzuch- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- proszę położyć się na plecach i pokazać gdzie dokładnie boli.- zrobiłam to co kazała.

Pokazałam jej miejsce w którym czułam największy ból.

- to pani ma raka?- zapytała zdziwiona. Pokiwałam głową a po moich policzkach spływały łzy.

- muszę coś sprawdzić i zabieram panią- odparła coś notując w zeszycie.

- gdzie pani ją zabiera?!- zerwał się z miejsca Marcus.

- na USG. Nie powiem czemu bo nie jestem tego pewna- odparła pchając moje łóżko.

Ciężko było mi się nie ruszać, ból był ogromny. Kobieta uważnie się przyglądała monitorowi.

- czyli dobrze myślałam- powidziała kobieta sama do siebie się uśmiechając.

- co ma pani ma myśli?- cicho zapytałam.

- nie ma pani raka tylko musimy wyciąć guza który rośnie- nie mogłam w to uwierzyć.

Pov Marcus

Czekaliśmy przed salą na wynik nadania. Chciałem by jak najszybciej się skończyło bo została nam tylko godzina.

Wszyscy się zerwaliśmy z miejsca gdy kobieta wyszła.

- mam dla was dobrą i złą wiadomość- gdy to usłyszałem serce zaczęło mi szybciej bić.

- zła to, że pani Lopez będzie miała wycinanego guza. Dobra to, że nie umrze- nie mogłem w to uwierzyć. Przecież ma raka?!.

- ale jak to? Przecież jej lekarz prowadzący dał jej ostatnie 24 godziny życia- zdziwił się jej ojciec.

- w imieniu naszej placówki chcę wasz przeprosić za taki ogromny błąd. Nie wiem kto go tu zatrudnił ale kompletnie się na niczym nie zna- westchnęła ciężko.

Na mojej twarzy tak samo jak na innych pojawił się wielki uśmiech. Byłem tak szczęśliwy i przytuliłem tę kobiete.

- dziękuję- odparłem przez łzy. Byłem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

- nie ma mi pan za co dziękować, ja po prostu wykonuję swoją pracę.- odparła.

Chciałem wejść do Nadii lecz mnie zatrzymała.

- Nie teraz, pani Lopez jest przygotowana do operacji- nadal się uśmiechałem bo widziałem, że ją zobaczę.

**
Pov narrator

Mijały godziny a Nadia nadal była operowana. Jej bliscy nie wiedzieli, że wystąpiły małe komplikację.

- biegnij Rose po krew! Szybko bo nam się wykrwawi!- krzyknęła jedna lekarka wykonująca operacje.

Pielęgniarka zrobiła to co jej kazano.

- słabo wyczuwalny puls!- krzyknął lekarz.

Wszyscy zaczęli działać. Na szczęście udało im się wykonać operacje po 6 godzinach.

Kobieta która wykryła guza myła ręce.

- możesz być z siebie dumna Taylor- poklepał ją po ramieniu jej kolega który pomógł jej przy operacji.

- będę gdy wywalą Stowna. Od początku wiedziałam, że to idiota! Ta dziewczyna mogła umrzeć w męczarniach z myślą, że ma raka i nie ma dla niej ratunku. Gdybyś wiedział jej męża. On naprawdę ją kocha, dziękował mi, że jednak nie umarła. Żebyś widział jakie jego oczy były smutne gdy myślał, że za dwie godziny ją stracić a teraz jest szczęśliwy- odparła ściągając ochronne ubranie.

Kobieta wyszła na korytarz i wszyscy oczekiwali tego co im powie.

- powiem jedno.. udało się- gdy to powiedziała wszyscy zaczęli płakać ze szczęścia.

- mogę do niej wejść?- zapytał Marcus.

- teraz nie, jest jeszcze nie przytomna i powinna dużo odpoczywać. Możecie ją odwiedzić za cztery dni- Marcus pomimo tego, że przez kilka dni jej nie zobaczy nie smucił się, wręcz przeciwnie. Był szczęśliwy, że jego jedyna miłość do nie zostawi.

•you need someone who will love you• Marcus Lopez ArguelloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz