- muszę powiedzieć to Marcusowi- odparła Nadia.
- nie lepiej nie, sama mówiłaś, że Jordan za nim nie przepada a skoro wysłał ci list to cię obserwuje więc w ten sposób m Marcus będzie w niebezpieczeństwie- odparł Theo.
- ty też już jesteś- odparła Nadia.
- trudno, ja to ja- zaśmiał się.
- masz rację lepiej niech zajmie się Salazar- odparła Nadia.
*
Nadia nie spała pół nocy. Bała się Jordana, dziwiła się jakim cudem on przeżył.
Gdy się obudziła szybko się ogarnęła i udała się pod klasę. Marcus i Maria już tam byli. Bolało ją to, że to właśnie Salazar jest przy Marcusie.
Po chwili podszedł do niej ktoś z różą.
Nadia posłała uśmiech osobie która jej ro dała. Do róży była przyczepiona karteczka." Pamiętaj, że tylko ja cię kocham i tylko ja mogę cię kochać.
J.L"
Marcus cały czas się jej przyglądał. Zastanawiał się od kogo mogła dostać róże. Gdy dziewczyna skończyła czytać karteczkę, Marcus zauważył, że uśmiech zszedł jej z twarzy. Była przerażona. " Od kogo to może być?" Pomyślał. Chciał już do niej podejść lecz Theo go wyprzedził.
- co się stało?- zapytał Theo, dziewczyna podała mu karteczkę, spojrzał na nią współczującym wzrokiem i ją przytulił.
Marcusa zżerała zazdrość lecz sam wiedział, że jest temu winien. Dokonał wyboru.
- stary możemy pogadać?- zapytał Billy. Marcus kiwnął głową i udali się w ustronie miejsce.
Byli w pokoju Marcusa.
- Powiedz mi czemu wybrałeś Salazar?- zapytał zdziwiony Billy.
- ona teraz jest w złym stanie.. potrzebuję mnie- odparł Marcus nie patrząc na niego.
- a Nadia nigdy cię nie potrzebuje- uniusł głos. Widać był wkurzony.
- Salazar jest chora! Ma dwie osobowości- odparł Marcus.
- a Nadia nie ma żadnych problemów! Nie musiała wyjechać bo była tak zniszczona psychicznie, że nie dawała sobie rady! Kto wie czy teraz tak nie jest- warknął na niego Billy.
Do Marcusa dotarło, że Nadia go potrzebowała i potrzebuję najbardziej. Ale było już za późno.. ona wybrała Theo.
- i co mam z tym zrobić?! Już spieprzyłem wszystko!- wrzasnął Marcus rzucając plecakiem.
- jak coś sobie zrobi wiedz, że ci tego nie wybaczę- krzyknął Billy i wyszedł trzaskając drzwiami.
- ja też..- powiedział Marcus sam do siebie i również wyszedł.
Gdy wrócił pod klasie Maria rzuciła się na niego i zaczęła całować.
Nadia gdy to zobaczyła powidziała Theo, że musi iść po coś bo zapomniała o tym. Kłamała.
Udała się do swojego pokoju. Stanęła przed lustrem i spojrzała w lustro. Jej oczy były zaszklone. " Dlaczego ja?" Zadawała sobie to pytanie codziennie.
Podwinęła rękawy i spojrzała na swoje blizny. Przejechała oo nich ręką.- obiecałam ale nie daje już sobie rady.. przepraszam- odparła z myślą o ojcu.. Marcusie i reszcie bliskich jej osób. Sięgnęła bo butelkę i ją rozbiła. Sięgnęła po szkło i przejechała raz po ręce. Później drugi i trzeci raz. Nie zrobiła sobie za głębokich ran. Nie chciała znów trafić do szpitala. Po prostu chciała by nikt o tym nie wiedział.
Po chwili założyła opatrunek na rękę i zaczęła zbierać szkło.
- kurwa!- odparła gdy rozcięła sobię ręce lecz dalej zbierała szkło.
Pokaleczyła sobie dłonie lecz nie mogła ich opatrzeć bo by coś zauważyli. Przemyła ręce wodą i zacisnęła w piątki. Udała się pod klase i stanęła obok Theo. Uśmiechnęła się do niego i weszli do klasy. No widziała, że ktoś ją obserwuje i kropla krwi poleciała na podłogę. Jej obserwatorem był Billy. Pomyślał, że wbiła sobię paznokcie.
Na lekcji siedziała z Theo a ręce nie przestały jej krwawić. Próbowała coś wymyśleć, jakąś wymówkę lecz nic nie przychodziło jej do głowy. Postanowiła nic nie notować.
Po lekcji wyszła jako ostatnia z klasy i wpadła na Marcusa. Oczywiście na jej nieszczęście wyciągnęła ręce przed siebie i dotknęła go zostawiając ślady krwi na jego koszuli.
- co ci się stało?- zapytał Marcus.
- z nerwów wbiłam sobie paznokcie- tylko to przyszło jej do głowy.
Chłopak nie chciał jakoś w to wierzyć i złapał ją za ręce. Zobaczył, że są rozcięte.
- coś mi się wydaję, że to nie paznokcie- odparł patrząc na jej wyraz twarzy. Był obojętny. Wiedział, że coś ukrywa.
- zajmie się może swoją dziewczyną bo ona cię najbardziej potrzebuję- warknęła Nadia. Chciała odejść.
- pokaż ręce- odparł blokując jej drogę ucieczki.
- nie! Nie będziesz mi mówił co mam robić!- warknęła lecz Marcus złapał ją za nadgarstek i podwinął rękaw. Widział opatrunek który już był we krwi. Zdjął go i ujrzał rany.
- obiecałaś, że już nie będziesz- odparł przez łzy.
- a ty obiecałeś, że mnie nie zostawisz i co?- po jej policzku spłynęła łza.
Chłopak nic nie odpowiedział. Widział, że ma rację. On też jej coś obiecał. Nadia naciągnęła rękaw i ruszyła dalej.
Chwilę później wpadła na Theo.
- znów dostałaś list- odparł.
Nadia wzięła go w ręce i chłopak zauważył jej rany.
- co ci się stało?- zapytał zmartwiony.
- nic- odparła Nadia i zaczęła czytać.
" Jutro o 23.00 obok naszej kawiarni:)
J.L"
Nadia pokazała mu zawartość listu.
- pójdę z tobą- odparł Theo na co dziewczyna pokiwała głową.
CZYTASZ
•you need someone who will love you• Marcus Lopez Arguello
FanfictionTo opowieść związana z Marcusem z Serialu" Deadly Class". W tym samym czasie co Marcus do szkoły dochodzi nowa dziewczyna. Ma złą reputację ale czy naprawdę jest taka zła jak o niej mówią? Dziewczyna zauważa, że Marcus jest wyjątkowy i zaczyna mu po...