Nadia była już w starym opuszczonym kościele lecz nie było tam brzydko. Było tam czysto, czarowny dywan prowadził do ołtarza przy którym znajdował się ksiądz. Widać było, że nie był zadowolony. Przy ławkach stały białe kwiaty. Jordan stał przed księdzem z wielkim uśmiechem. Widać było, że wszystko poszło po jego myśli. Nadię prowadził jej były psycholog czyli rodzina Jordana. Gdy dziewczyna się znalazła przy chłopaku jedna łza spłynęła jej po policzku.
- Jordan ja..ja nie mogę z tobą wziąć ślubu. Kocham Marcusa i nie mam już za dużo czasu... Proszę pozwól mi jechać do niego- odparła błagalnym głosem.
- ja wszystko wiem... uwierz przy mnie też poczujesz się kochana do końca twych dni- odparł biorąc jej twarzy w dłonie.
Dziewczyna wiedziała, że nie ma już jak uciec.
- prawię zapomniałem! Gdzie mój krawat?- odparł Jordan odchodząc od Nadii.
- przykro mi dziecko.. ja też nie chcę wam dawać ślubu ale zostałem tam samo jak ty zmuszony- szepnął do niej smutnym głosem ksiądz.
Nadia otarła łzy. Miała nadzieję, że jednak Marcus ją uratuję.
Gdy Jordan wrócił drzwi kościoła się otworzyły a w nich stało wiele ludzi. Nadia najpierw zobaczyłam swojego ojca a później Marcusa. Chłopak gdy ją zobaczył podbiegł do niej. Dziewczyna wpadła w jego ramiona i złączyli swoje usta w delikatny pocałunek.
- dobrze się czujesz?- podszedł do nich jej ojciec.
- tak, nic mi nie zrobili- uśmiechnęła się Nadia.
- wiesz, że nie o to mi chodzi- spojrzał na nią wymownie.
- spokojnie jest wszystko dobrze- zapewniła swojego ojca.
- Marcus musimy pogadać ma osobności- złapałam swojego narzeczonego za rękę ciągnąć przed kościół.
- czy czy ty chcesz odwołać ślub?- zapytał przerażony.
- nie ale nie wiemy czy po tym co ci powiem ty nie będziesz chciał odwołać.- Nadia spuściła głowę w dół.
- a więc?- zachęcił ją do mówienia.
- mam raka...- odparła chowając twarz w dłoniach.
- co?..- sam nie mógł w to uwierzyć.
- zostało mi kilka miesięcy życia- odparła unosząc głowę.
- czemu mi dopiero teraz o tym mówisz?!- krzyknął łapiąc się za głowę.
- nie chciałam cię martwić- odparła płacząc.
- że co kurwa?! Nie sądzisz, że powinniśmy sobię mówić o wszystkim?!- jego twarz była poważna a w jego oczach było widać złość.
- bałam się, że mnie zostawisz- zaczęła głośno szlochać.
- kiedy ty zrozumiesz, że cię kocham i nigdy cię nie zostawię a szczególnie gdy potrzebujesz mnie najbardziej- klęknął przy niej łapiąc ją za rękę.
Dziewczyna się do niego przytuliła.
- a więc na co czekasz? Mamy do załatwienia nasz ślub i musimy jakoś powiedzieć innym o twojej chorobie- odparł całując ją w czoło.
- Saya już wie i mój ojciec- odparła Nadia i razem pojechali do kościoła.
**
-Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?- zapytał ksiądz.
- chcemy- odparli razem.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- chcemy.
***
-Ja Marcus Lopez biorę Ciebie Nadio Williams za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.- odparł Marcus ze łzami w oczach.
-Ja Nadia Williams biorę Ciebie Marcusie Lopez za męża i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.- odparła Nadia ze łzami w oczach.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela! Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego- odparł ksiądz
- Niech Bóg pobłogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności- poświęcił obrączki.
-Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki- odparł ksiądz.
- Nadio przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.- Marcus założył Nadii obrączkę.
- Marcusie przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.- Nadia założyła mu obrączkę.
- możecie się państwo pocałować- uśmiechnął się do nich ksiądz i zrobili to co powiedział.
Wszyscy w kościele zaczęli bić brawo.
Nadia tak samo jak Marcus nie mogła opisać swojego szczęścia.
CZYTASZ
•you need someone who will love you• Marcus Lopez Arguello
FanficTo opowieść związana z Marcusem z Serialu" Deadly Class". W tym samym czasie co Marcus do szkoły dochodzi nowa dziewczyna. Ma złą reputację ale czy naprawdę jest taka zła jak o niej mówią? Dziewczyna zauważa, że Marcus jest wyjątkowy i zaczyna mu po...