Dazai przeskakiwał między różnymi filmami na netflixie, za każdym razem słysząc zmęczone mruknięcie Chuuyi, że już to widział. Brunet nie wyglądał, jakby miał się poddać i co rusz podstawiał mu nowe propozycje, ale wyszło na to, że rudowłosy obejrzał nawet większość dostępnych dram koreańskich. Z drugiej strony, nikt nie może go o to osądzać, w końcu niedawno spędził prawie dwa tygodnie w domu, ledwo ruszając się z łóżka. A wszystko za sprawą głupiego zakładu, który skończył się tym, że Chuuya skręcił kolano. I jednocześnie pozbawił się możliwości uczęszczania na zajęcia klubowe na jakieś dwa miesiące. I tak był szczęśliwy, że lekarz pozwolił mu wrócić do szkoły po tak krótkim czasie. Ze stabilizatorem na kolanie, obietnicą że nie podejmie żadnego wysiłku fizycznego, ale pozwolił.
- Po prostu włącz cokolwiek losowo, w ten sposób do niczego nie dojdziemy.
- To nie moja wina, że Chibi nic nie robi oprócz oglądania seriali i jedzenia lodów. Prawie jak nastolatka po zerwaniu z chłopakiem – mruknął w odpowiedzi Dazai, ale zrobił dokładnie to, co zaproponował jego przyjaciel
- To jest twoja wina chuju, że tak skończyłem! – krzyknął Chuuya i poderwał się, żeby go uderzyć, ale ból we wciąż niewyleczonym kolanie go zatrzymał – Kurwa mać.
- Ne, Chuuya, przestań się tak ekscytować, jeszcze nie minął tydzień, gdy zacząłeś z powrotem schodzić
Chuuya nic nie odpowiedział już dalej na to. Jedynie oparł się ścianą za sobą i zsunął delikatnie na łóżku, żeby pozostać w jakiejś dziwnej, pół-leżącej, pół-siedzącej pozycji. Było mu wtedy najwygodniej, a i kolano najmniej doskwierało. Spojrzał na ekran telewizora, na którym leciał jakiś film akcji. Chuuya kojarzył, że prawdopodobnie zaczął go oglądać, ale coś musiało mu przerwać to i już nigdy do niego nie powrócił. Najwyraźniej teraz była okazja. Dazai siedział obok niego, ale już gdzieś w połowie filmu zsunął się w dół i położył swoją głowę na brzuchu Chuuyi, nakrywając się bardziej kocem. Rudowłosy nie zwrócił na to większej uwagi, niemal nieświadomie wplatając swoją dłoń we włosy bruneta i drapiąc go delikatnie po głowie.
- Nie za wygodnie ci tam? – rzucił, mimo wszystko, bo inaczej nie byłby sobą
Dazai był cicho przed chwilą, poprawiając się tylko bardziej na swojej nowej poduszce, co wywołało cichy śmiech z głębi gardła Chuuyi.
- Łaskoczesz, Dazai!
- Właściwie to Chibi stał się bardziej wygodny niż był.
- Hm?
- Serio mówię. Twój brzuch wydaje się bardziej miękki niż był.
Policzki Chuuyi splamiły się rumieńce, a dłoń, którą miał we włosach Dazai zacisnęła się mocno.
- Co to ma kurwa znaczyć?
- Och, myślę że mogłeś trochę przytyć przez te ostatnie parę tygodni w domu. Ale hej, teraz wreszcie twój brzuch jest prawdziwą poduszką!
Zdenerwowany rudowłosy praktycznie zrzucił chłopaka z siebie i nakrył się kocem po samą twarz, odsuwając się od przyjaciela. Jego twarz była zaczerwieniona ze wstydu i zakłopotania.
- Nie jestem gruby. – warknął w kierunku bruneta – W przeciwieństwie do ciebie jestem w świetnej formie, bo moje życie nie polega na wpierdalaniu chujowej jakości produktów lub głodzeniu się przez tydzień.
Na twarzy Dazaia pojawił się zawadiacki uśmiech, po prostu nie mógł nie wykorzystać tej okazji. Szczególnie, gdy widział jak bardzo Chuuya się przejął myślą o tym, że mógłby przytyć albo przestać mieć swój idealny, świetnie umięśniony brzuch, na którego widok wiele osób traciło głowę.
CZYTASZ
Może pewnego dnia
FanfictionTW: Zaburzenia odżywiania Przecież dzisiaj każdy jest na diecie. Przecież to nic złego, że chciał dobrze wyglądać, że chciał mieć odpowiednią wagę. Przecież przez cały czas prowadził zdrowy tryb życia, przecież to on był tym, który musiał przypomina...