Rozdział 56

471 58 16
                                    

Wedle życzenia sufit_sciana

_____________________________________

- Poczekaj chwilę, muszę ogarnąć włosy – Chuuya rzucił niemal od razu po wejściu do pokoju bruneta i zrzuceniu swojej torby gdzieś na podłogę.

Dazai posłusznie przysiadł przy biurku i korzystając z okazji wyciągnął swoją niedokończoną wciąż yakisobę. W tym samym czasie Nakahara najpierw wtarł coś w swoje włosy, potem zaczął je rozplątywać dłonią, żeby w końcu sięgnąć po szczotkę. Brunet przyglądał mu się przez cały czas i w pewnym momencie nabrał na pałeczki kawałek kurczaka, stosunkowo duży, ale prawie nie wymaczany w sosie i skierował go prosto w stronę ust rudowłosego. Jeszcze zanim zdążył coś powiedzieć, Chuuya warknął:

- Mówiłem, że nie jestem głodny.

- Ale nie musisz jeść tylko dlatego, że jesteś głodny – brunet wzruszył ramionami – Może po prostu chcę romantycznie nakarmić mojego chłopaka tym o to złocistym kurczakiem w panierce? Tak o, bo jest śliczny i na to zasługuje?

Nie umknął mu lekki rumieniec, jaki wstąpił na policzki Chuuyi, jak i to jak przez dosłownie chwilę niepewnie patrzy w stronę jedzenia, jakby zastanawiając się czy ma prawo to zjeść, by potem w końcu jednak to zrobić. Zaskakująco szybko, jak na kogoś, kto przystał na to, tylko ze względu na prośbę swojego chłopaka. Niemniej nie skomentował tego i pozwolił Chuuyi związać swoje włosy.

- Jak wyglądam?

Brunet spojrzał na niego i ujrzał luźno spleciony warkocz z wilgotnych włosów, opadający delikatnie na prawe ramię chłopaka. Jego twarz nadal była trochę zaczerwieniona w kilku miejscach od słońca, a piegi stały się jeszcze bardziej wyraziste. Do tego jego koszulka była zdecydowanie za szeroka na niego, bo delikatnie odsłaniała jego drugie ramię. Dazaiowi o wiele bardziej podobał się taki Chuuya – z lekko poplątanymi, związany w luźną fryzurę włosami, tym delikatnym rumieńcem na policzkach i trochę niepewnym spojrzeniem. Ubranym w bardziej swobodne ubranie, które są założone nie po to, by się zakryć, ale dlatego że jest gorąco. Z tymi jasnymi, wpatrzonymi z wyczekiwaniem oczami. Pachnący solą morską i latem.

Zanim jednak zdążył choćby wypowiedzieć słowo na ten temat, Chuuya przechylił delikatnie głowę i zapytał:

- Nie podobam ci się?

- Oczywiście, że mi się podobasz – odparł, zanim w ogóle zdążył o tym pomyśleć, co nie zdarzało mu się często – Choć myślę, że o wiele lepiej wyglądałbyś nago.

Chuuya jedynie uśmiechnął się zawadiacko na te słowa i pochylił się nad nim, delikatnie całując go w usta. Bez pośpiechu, rozkoszując się każdym muśnięciem warg, każdym subtelnym dotykiem języka. Jego dłonie delikatnie objęły go w szyi, a sam chłopak usiadł na jego kolanach. Dazai nigdy nie zwracał większej uwagi na wagę Chuuyi czy w ogóle wagę kogokolwiek, z kim uprawiał seks albo był w związku. Było to dla niego zaledwie jakąś daną, którą się wpisuje podczas bilansu w szkole i chwilę później się o niej zapomina.

Ale teraz poczuł mimowolnie ulgę, że Chuuya wydawał się trochę cięższy. Nie jakoś bardzo i nadal bezproblemowo podniósł go, żeby przenieść się na łóżku, ale dostrzegł tę lekką zmianę. I choć nie powie tego teraz nikomu, to był niesamowicie dumny z Chuuyi,

Choć tylko przez chwilę, bo liczne pocałunki i fakt, że rudowłosy chyba specjalnie usiadł swoimi pośladkami, jak najbliżej się dało jego penisa kompletnie wytrącał go z równowagi. Nawet te głębsze, zmartwione myśli zostały przykryte przez intymny dotyk palców chłopaka, smak jego ust i bliskość ich ciał. To że z każdą kolejną sekundą chciał go mieć tak blisko siebie jak tylko się da. Że wewnątrz niego szalało pożądanie, pragnące jednak tym razem nie agresywnie wpić się w chłopaka, ale pieścić go przez cały dzień. Każde westchnięcie z jego ust tylko potęgowało to uczucie. Jego dłonie były na jego ciele, w jego włosach, usta niemal nie odrywały się od jego twarzy, a mimo to pragnął więcej. Mimo to potrzebował go jak najbliżej siebie, jak najmocniej, splątanym ze sobą na zawsze.

Może pewnego dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz