Rozdział 50

824 76 71
                                    


Wesołego geja wszystkim! Mam nadzieję, że miesiąc dumy mija Wam miło i przyjemnie. I że macie jakieś fajne plany na wakacje albo przynajmniej pewność odpoczynku od szkoły/pracy i innych niefajnych rzeczy.
Miałam publikować częściej, nie? No miałam... jak widać regularność i konsekwencja nie są moją mocną stroną.

_________________________________________

Dazai spodziewał się wielu rzeczy po tym, gdy Chuuya napisał mu tylko, że idzie spać, a potem nie odzywał się przez prawie 24 godziny. Do tego od jakichś sześciu miał wyłączony telefon. Oczywiście starał się trzymać najgorsze myśli z dala od siebie i patrzeć na sprawy logicznie i chłodno, tak jak mu kazał Ranpo na terapii. Starał się trzymać swoje emocje z dala od oceny sytuacji. Fakt że nie zdecydował się włamać do mieszkania chłopaka, gdy nie miał z nim kontaktu przez ledwo 10 godzin uważał za swój sukces.

Niemniej ze wszystkich rzeczy, których mógł się spodziewać, nie sądził, że rudowłosy będzie po prostu spać na kanapie w salonie. Wprawdzie wyglądał jakby zasnął podczas oglądania czegoś, bo nie był niczym przykryty i do tego nadal miał słuchawki w uszach, a jego telefon leżał rozładowany na stoliku, wsparty o książkę. Wyglądało to tak niewinnie, że Dazai wręcz chciał samemu sobie strzelić w twarz za nakręcenie sobie zmartwień.

Oczywiście, Chuuya nie wyglądał dobrze. Niezależnie od tego ile godzin już spał, nadal miał cienie pod oczami. Jego włosy były nieuczesane, a ubrania pogniecione, jakby wyciągnął je z walizki po tym, jak spędziły tam co najmniej jedną noc. Do tego brunet miał wrażenie, że... jest coś innego w Chuuyi. Nie był w stanie dokładnie tego zidentyfikować, a przynajmniej nie patrząc na niego spod tego kąta teraz. Potrzebowałby bardziej uważnie mu się przyjrzeć. Niemniej, to będzie jego zadanie na później. Na razie ograniczył się do wyciągnięcia mu słuchawek z uszu, licząc że to zaoszczędzi mu choć trochę bólu od trzymania ich tak długo. Chłopak przebudził się w trakcie tej czynności, co właściwie nie było niczym zaskakującym, biorąc pod uwagę, że ktoś ci grzebie koło uszu.

Na początku wzdrygnął się wyraźnie i niemal poderwał do siadu, ale gdy zobaczył, że to tylko Dazai położył się z powrotem:

- Zostaw mnie, Dazai. Nie mam ochoty.

Twarz bruneta przyozdobił szeroki uśmiech.

- Nie wiedziałem, że Chuuya ma takie fetysze. Mogłeś po prostu poprosić...

- Zamknij się – prawdopodobnie próbował krzyknąć rudowłosy, ale wyszło z tego bardziej jakieś mruknięcie. Zaczął sięgać ręką gdzieś wokół siebie, prawdopodobnie szukając czegoś czym mógłby rzucić w swojego chłopaka, ale wtedy zauważył, że nic takiego nie ma. Ograniczył się więc do złowrogiego spojrzenia, które w połączeniu z jego wciąż zamykającymi się oczami, rozwichrzoną fryzurą i czerwonym od spania na nim policzku dawały mu wygląd co najwyżej wściekłego szczeniaka.

Dazai bardzo starał się zachować powagę. Powiedzieć Chuuyi, że powinien wstać, bo przyniósł mu śniadanie. Albo po prostu zignorować go i wyjść do kuchni. Ale zamiast tego po prostu wybuchł śmiechem tak głośnym, że jeśli wyciąganie słuchawek nie obudziło dostatecznie rudowłosego, to ta reakcja na pewno,

- Co cię tak kurwa śmieszy?! – Chuuya szarpnął go za kołnierz koszuli i przyciągnął do siebie, nadal patrząc się na niego w ten sam sposób

Brunet otworzył usta, by mu bardzo obrazowo wyjaśnić, co jest w nim takiego zabawnego, gdy wreszcie zobaczył chłopaka w całej okazałości i jego dobry nastrój kompletnie zniknął.

- Co się stało z twoimi włosami?

Rudowłosy odruchowo dotknął swoją drugą ręką włosów, po czym warknął pod nosem:

Może pewnego dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz