Hej!Trochę mnie tu nie było. Jeśli ktoś jest zainteresowany czemu, to nic się nie wydarzyło specjalnie traumatycznego, po prostu moje zaburzenia lękowe, połączone z OCD sprawiły, że nie mogłam psychicznie wstawić tego rozdziału, jeśli nie skończę następnego. Ale spoko, przejdzie mi.Dzisiaj albo jutro, jak będę miała chwilę to zerknę na te wszystkie komentarze sprzed ponad miesiąca, za które Wam mega dziękuję <3I za to, że ktoś jeszcze tu został
______________________________________________
- Martwiłam się o ciebie! Dobrze wiesz, jakie dzieci potrafią być okropne! Szczególnie, jak się wyróżniasz! A poza tym chciałam dla ciebie jak najlepiej, bo jesteś moim synem i kocham cię...
Chuuya słyszał i rozumiał wszystko, co mówi, ale wcale tego nie chciał. Wolałby nie słyszeć tego. Wolałby, żeby jego umysł uznał, że to moment, aby się odciąć od tej sytuacji i nie rejestrować jej. Udawać, że słucha tych krzyków, skinąć głową, może nawet przeprosić i odejść.
- Twoje najlepiej nie zawsze znaczy dobrze!
Zamiast tego czuł, jak każde kolejne słowa tylko irytują go coraz bardziej. Nie wystarczyło, że jego matka wpłynęła na jego dietetyczne decyzje, nie wystarczyło, że przecież aprobowała te decyzje. Teraz jeszcze nawet go nie słuchała i wszystko obróciła tak, jakby to była jego wina.
- Ale nie podnoś na mnie głosu!
Oczywiście. Bo on nie ma prawa podnieść na nią głosu, ale ona może się na niego drzeć. Tak jakby w ogóle takie słowa miały w jakikolwiek sposób go uspokoić i zachęcić do zamknięcia się.
- Ale to ty na mnie krzyczysz! Chciałaś dobrze, super, ale to tak nie działa! – a mimo to, mimo wszystkich szalejących uczuć wewnątrz niego, nadal próbował jej to wyjaśnić. Krzycząc, bo nie potrafił inaczej. Nigdy nie potrafił inaczej. Zresztą tak samo jak ona – Poza tym przez całe swoje życie jadłem dobrze do cholery, czemu nagle zaczęłaś mi o to zwracać uwagę?!
- Wiesz dlaczego?! Powiedzieć ci?! Bo masz wzrost po mnie! Bo jesteś niski i wiem, że u takiej osoby zawsze widać każdy kilogram!
Chuuya zamilknął przez chwilę, głośno przełykając ślinę. Czyli może wcale nie zwariował wtedy. Może faktycznie miał tę nadwagę i dlatego matka mu wtedy to powiedziała. Ale zaraz po tym fala złości jeszcze raz uderzyła mu do głowy. Bo przecież skoro to jest jego matka, to mogła z nim inaczej porozmawiać. Skoro wiedziała jak to jest, to mogła okazać mu choć trochę empatii.
- To co, byłem aż tak gruby wtedy?!
- Nie aż tak, ale...
No jasne, a teraz zaczną się różne wymówki i wszystko, żeby tylko czasem nie okazało się, że to jest wina kogokolwiek lub czegokolwiek innego niż Chuuyi. Jadł niezdrowo i przytył? Jego wina. Zaczął się głodzić? Jego wina. Wpadł w zaburzenia odżywiania, bo przez całe życie żył z balastem osoby, która musi uważać na swoją wagę, która powinna jeść zdrowo, która musi być perfekcyjna... Wszystko było jego winą.
- No, powiedz mi to twarz! Powiedz, że...
- Bałam się, że będziesz! Rozmawiałam z twoim ojcem i mówił, że jesteś przytłoczony wtedy tą kontuzją. Nie miałeś w ogóle ruchu przez to. Bałam się, że jeśli dojdzie ci do tego nadwaga, to kompletnie się załamiesz.
Aha. Więc o to chodzi. Więc jego matka założyła po prostu, że i tak kiedyś będzie gruby, więc lepiej nazwać go takim już wcześniej. Nie że zwrócić mu na coś uwagę, doradzić, nie... Po prostu go obrazić i niech sobie radzi. Jak założy, że jest gruby już teraz, to nigdy się nie doprowadzi do rzeczywistego bycia grubym. Przecież to świetny pomysł!
CZYTASZ
Może pewnego dnia
FanfictionTW: Zaburzenia odżywiania Przecież dzisiaj każdy jest na diecie. Przecież to nic złego, że chciał dobrze wyglądać, że chciał mieć odpowiednią wagę. Przecież przez cały czas prowadził zdrowy tryb życia, przecież to on był tym, który musiał przypomina...