Weźcie sobie coś do picia. To będzie długi rozdział.
_________________________________________
Dazai już dawno nie miał tak nudnego dnia. Najpierw był w szkole, gdzie prawie nigdy nie było ciekawie i nawet nie mógł denerwować czy kłócić się z Chuuyą o to, że prawie nic nie zjadł, bo chłopak był zestresowany sprawą w sądzie Yosano. On nawet nie ma nic wspólnego z tym! No ale obwinianie kogoś o to, że nie je, bo się stresuje spowodowałoby tylko jeszcze większy stres. Więc dzisiaj raczej Dazai starał się być neutralny w swoich słowach, bo zestresowany Chuuya bywa trudny do okiełznania. Na szczęście chłopak zaraz po szkole szedł do pracy, co zawsze trochę uspokajało stres z kolei bruneta. Bo po pierwsze: Kouyou doskonale sobie radziła ze zmuszaniem do jedzenia swojego brata i czasami nawet wykorzystywała do tego swoich pracowników. Więc wszyscy byli szczęśliwi, a Chibi był wściekły na swoją siostrę, nie na Dazaia, więc dla niego to idealne, czyste zwycięstwo. Po drugie: Chuuya był wśród ludzi, więc była minimalna szansa, że cokolwiek mu się stanie. Jeśliby się poczuł gorzej, zawsze ktoś mógłby go zastąpić. Po trzecie: Chuuya mógł teraz nienawidzić jeść i głodzić się, ale w jakiś magiczny sposób nadal gotowanie było jego pasją. Nadal pozwalało mu się zrelaksować, zebrać myśli i odpocząć. Jakim cudem ktoś, kto przez cały dzień był głodny, potrafił przez kilka godzin stać w kuchni i w skupieniu gotować bez chęci zjedzenia czegoś, a do tego jeszcze sam zapach jedzenia nie doprowadzał go do furii? Dazai nie znał odpowiedzi na to pytanie, ale gdyby miał się przyznać szczerze przed sobą, to trochę się domyślał odpowiedzi i jednocześnie nie chciał jej poznać.
W każdym razie, granie z Fiodorem też było nudne. To znaczy było ono satysfakcjonujące w tym sensie, że oboje mieli podobne umiejętności i przewidywali nawzajem ruch drugiego. To było przyjemne. Ale nie było żadnych krzyków, przekleństw, nagłych zmian planszy czy innych wybuchów, jak przy grze z Chuuyą. Więc trochę nudno.
Na domiar wszystkiego jeszcze dziesięć minut temu Fiodor koniecznie musiał odebrać telefon, bo dzwonił jego chłopak i miał mu coś ważnego do przekazania. Biorąc pod uwagę rozemocjonowany głos, który nawet Dazai słyszał, dla niego faktycznie było to coś istotnego, ale najwidoczniej nie dla Dostojewskiego, bo rozłączył się po zaledwie kilku minutach, nie będąc specjalnie przejętym słowami swojego rozmówcy. No cóż, najwyraźniej taki to jest związek.
Dazai przysiągłby, że jest właśnie w trakcie wygrywania, kiedy tym razem to jego telefon zadzwonił .Już chciał zażartować, że może tym razem to Chibi chce się podzielić z nim wrażeniami z pracy, ale to nie był Chuuya. I brunet przez kilka dobrych sekund wpatrywał się w wyświetlacz, zastanawiając się czy to nie jest pomyłka. A jeśli nie, to jak bardzo ma przejebane i za co.
- Ane-san! Czym sobie zasłużyłem na tę przyjemność? – przywitał się radośnie, bo trzeba robić dobrą minę do złej gry
- Dazai-kun... Nie wierzę, że o to proszę, ale musisz coś dla mnie zrobić. – fakt, że Kouyou nie zbeształa go za nazywanie jej siostrą już dużo mówił na temat sytuacji, w jakiej jest – Chuuya zemdlał w kawiarni. Akurat był wtedy na kuchni z jednym z nowych i chłopak spanikował, gdy nie mógł go ocudzić i wezwał pogotowie. Zabrali go do szpitala i... pojechałabym tam, ale nasza rozprawa się opóźniła i za piętnaście minut wchodzę jako świadek. Mogłabym spróbować się urwać, ale...
- Mam tam jechać? Nie ma problemu. – jego głos był opanowany i spokojny. Nawet mu nie zadrżał. Tak samo, jak nawet nie zatrzęsły mu się ręce, gdy zaczął zbierać swoje rzeczy ze stołu. Nie miał żadnych panicznych myśli w głowie czy innych objawów stresu. Tylko konkretny, wyuczony sposób postępowania.
CZYTASZ
Może pewnego dnia
FanfictionTW: Zaburzenia odżywiania Przecież dzisiaj każdy jest na diecie. Przecież to nic złego, że chciał dobrze wyglądać, że chciał mieć odpowiednią wagę. Przecież przez cały czas prowadził zdrowy tryb życia, przecież to on był tym, który musiał przypomina...