Oda Sakunosuke radził sobie z wieloma bzdurami i dziecinnymi zachowaniami przez całe swoje życie. Był nauczycielem. Wychowywał dwójkę przedszkolaków. Miał przyjaciół, którzy zachowywali się jak dzieci. Był wręcz specjalistą od problematycznych i infantylnych albo niedojrzałych ludzi.
A mimo to nadal bywał zaskoczony działaniami Dazaia. Jego problemami, komentarzami i decyzjami. Tym, że półleżał na blacie przy barze, z niedojedzonym talerzem ostrego curry i wpatrywał się w niego, jakby miał mu właśnie sprzedać pomysł na rozwiązanie problemu głodu na świecie. Do tego ojciec jakoś dziwnie jeszcze nie obraził Dazaia. Coś tu było nie tak.
- Czym znowu zdenerwowałeś Chuuyę-kun?
Postanowił wybrać najbardziej prawdopodobną opcję. Najbardziej oczywistą. O ile większość rzeczy związanych z brunetem było skomplikowanych, o tyle akurat w kwestii Nakahary zawsze był dosyć przewidywalny.
- Ne, Odasaku! – brunet położył się płasko twarzą na powierzchni blatu i zakrył się dłońmi – Nie wszystko kręci się wokół tego małego stojaka na kapelusza.
Podczas gdy Dazai znowu zachowywał się jak pięcioletnie dziecko, właściciel restauracji wrócił z brudnymi naczyniami i zapytał:
- Chuuya-kun?
- Chuuya Nakahara-kun. Też jest moim uczniem, był tu kiedyś z Dazaiem. Rude włosy, niski, rzucił Dazaiowi w twarz talerzem, pamiętasz? – mężczyzna wyjaśnił pokrótce swojemu ojcu o kogo chodzi
Mężczyzna po chwili namysłu skinął głową, po czym zwrócił się do bruneta, leżącego przed nim.
- Mówiłem ci. Sakunosuke nic nie rozumie. – i jak gdyby nigdy nic wszedł do kuchni i zajął się swoimi sprawami.
Jego syn patrzył przez chwilę za nim, po czym jeszcze raz spojrzał na swojego ni to załamanego, ni to rozbawionego przyjaciela i zaczął się zastanawiać czy on faktycznie wrócił z tego przedszkola. Bo miał wrażenie, że jednak nadal średni wiek w tym pomieszczeniu to jakieś 8 lat. A jemu samemu brakowało kilku lat do trzydziestki, więc to o czymś świadczy. To czego jednak nauczył się jeszcze, to fakt, że czasami lepiej nie pytać. Lepiej po prostu zaciągnąć Dazaia na górę do mieszkania, podziękować ciotce, która zgodziła się zająć dzieciakami pod jego nieobecność i po krótkim upewnieniu się, że Sakura i Shuji sami świetnie sobie radzą, zająć się tym dużym dzieckiem przed nim. Odasaku nie był zwolennikiem picia przy dzieciach, a przynajmniej nie w sytuacji, gdy nie ma obok żadnego trzeźwego dorosłego. I oczywiście już powoli zaczynał się wieczór i mógłby poprosić swojego ojca, żeby zamknął restaurację i przyszedł na górę, ale jakby to wyglądało? Hej, tato, chcę się napić z moim przyjacielem, który przy okazji jest niestabilny emocjonalnie, możesz zająć się dzieciakami?
- Ty w ogóle możesz pić alkohol, jak bierzesz antydepresanty? – zapytał go, gdy Dazai jęknął załamany na odmowę alkoholu
Brunet wzruszył ramionami i położył się na stoliku w salonie.
- Generalnie to nie. Ale nie wszystkie antydepresanty wchodzą w jakieś niebezpieczne interakcje z alkoholem. Usłyszałem, że jeśli będę pić małe ilości i przestanę, jeśli poczuję się źle, to nic mi nie będzie.
Mężczyzna zrezygnowały pokręcił głową i postawił na stoliku zaparzoną herbatę. Dazai sięgnął po jedną z filiżanek i nalał sobie gorącego napoju, ale póki co nie próbował nawet się jej napić. Zamiast tego oparł się łokciami o stolik, a głowę położył na dłoni i spojrzał na rudowłosego mężczyznę naprzeciwko niego. To był moment, w którym Oda zrozumiał, że brunet naprawdę przyszedł z jakąś poważną rzeczą, jakimś niecierpiącym zwłoki problemem, który spędzał mu sen z powiek.
CZYTASZ
Może pewnego dnia
FanficTW: Zaburzenia odżywiania Przecież dzisiaj każdy jest na diecie. Przecież to nic złego, że chciał dobrze wyglądać, że chciał mieć odpowiednią wagę. Przecież przez cały czas prowadził zdrowy tryb życia, przecież to on był tym, który musiał przypomina...