Rozdział 32

1.6K 124 39
                                    


Następnego dnia Dazai wreszcie miał czas, żeby spotkać się z Odą. Przez ostatnie sytuacje z Chuuyą i jego własne problemy psychiczne, ciągle odwoływał te spotkania. Nie żeby jego przyjaciel był jakoś tym urażony, rozumiał w pełni, że brunet nie ma czasu, jednak Dazaiowi mimo to mocno zależało na tym, żeby się z nim zobaczyć. Czuł, że potrzebuje rozmowy z nim. Nawet jeśli nie będzie ona dotyczyć niczego poważnego i po prostu razem napiją się whisky, to nadal będzie to lepsze niż siedzenie w domu i martwienie się. Dazai się nie martwił. Nie przejmował. Czasem miał zjazdy nastroju i chciał się zabić, ale tak było zawsze. Nigdy natomiast nie martwił się niczym. Do czasu.

Do czasu, aż Chuuya nie zaczął się odchudzać. I jasne, chłopak miał tendencję do wpadania w kłopoty (lub ratowania z nich Dazaia), więc nie był to pierwszy raz, gdy to, co robił było niebezpieczne, gdy na własne życzenie robił sobie krzywdę lub po prostu miał problemy. Ale to nigdy, aż tak nie wpływało na Dazaia. Może dlatego, że przez wiele lat ich relacja ewoluowała i zmieniała się – nie od razu przypadli sobie do gustu, jeszcze na początku znajomości byli do siebie wrogo nastawieni. A może też dlatego, że nigdy Chuuya nie stracił tak bardzo kontroli nad tym, co robi. Nawet jeśli robił często głupie i bezmyślne rzeczy, to gdzieś w jakiś sposób panował nad tym. Nigdy świadomie nie naraziłby swojego życia czy zdrowia. Aż do teraz. Dieta Chuuyi wydawała się niewinna, nieszkodliwa i nieważna. Brunet nadal był trochę zaskoczony tym, że tak niewielka rzecz mogła doprowadzić do tak drastycznych konsekwencji. Zresztą nie tylko ona, ale też sposób myślenia Chuuyi. Nigdy nie podejrzewał, że rudowłosy może mieć tak mało wiary w siebie, może aż tak skupiać się na tym jak wygląda, na opiniach innych i w ogóle wpaść w zaburzenia psychiczne. Chuuya, którego znał, był silny, pewny siebie, zdecydowany i bezczelny. Nigdy nie przypominał kogoś, kto mógłby być tak kruchy i delikatny.
Nie mógł się też pozbyć myśli, że to jest jego wina. I choć wiedział, że jeśli już, to on był tylko iskrą, która to wszystko zaczęła. Nie był głównym powodem. Chuuya musiał mieć problemy z postrzeganiem własnego ciała już wcześniej. Cholera, może i nawet z jedzeniem miał już wcześniej, ale przez to, że skupiał się tylko na zdrowej diecie i dużo trenował, to tego nie było widać. Ale nadal. Dazai mógł zauważyć, że cos jest nie tak. Nie wiedział czy Chuuya już wtedy był w nim zakochany i dlatego ta uwaga tak bardzo go zabolała, czy może po prostu tak mocno brał do siebie słowa bliskich osób. Ale niezależnie od tego, kurwa zjebał. I nie mógł się pozbyć tego poczucia winy.

Fakt, że gdy zapukał do drzwi Odasaku, to nikt mu nie odpowiedział nie polepszył jego nastroju. Kiedy po pięciu minutach nadal nikt nie otwierał przez chwilę zaczął rozważać otworzenie zamków mniej legalnymi metodami, ale potem zauważył, że przecież restauracja z curry jego ojca jest otwarta. Może po prostu wszyscy tam siedzą, nie byłby to pierwszy raz, gdy Oda robił za darmową siłę roboczą. Zszedł więc po schodach i pewnym krokiem przekroczył próg niewielkiej knajpki. Było już po porze obiadowej, w związku z czym zaledwie trzy czy cztery stoliki były zajęte, z czego dwa już miały podane dania. Brunet przywitał się głośno i od razu podszedł bliżej, siadając przy barze i oglądając jak kobieta w średnim wieku woła kogoś po odbiór zamówienia i kładzie na blacie miskę z parującym curry. Dazai nawet z pewnej odległości czuł aromat przypraw i to jak ostre jest danie.

- Szukam Odasaku, jest gdzieś tutaj? – zapytał po wymienieniu formułek grzecznościowych

Kobieta zmierzyła go wzrokiem, po czym odwróciła się i zniknęła w kuchni, krzycząc coś. Za chwilę z parującego pomieszczenia wyłonił się lekko łysiejący już, ale z ogromnym, pogodnym uśmiechem mężczyzna.

- Dazai-kun! Sakunosuke mówił, że przyjdziesz!

Brunet skinął głową, czekając aż ojciec jego przyjaciela będzie kontynuować i w jakiś sposób dowie się, gdzie jest Oda.

Może pewnego dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz