Rozdział 25

2.2K 161 163
                                    


Chciałam z góry zaznaczyć, że w tym rozdziale jest poruszana mocno kwestia zaburzeń odżywiania, odchudzania, może pojawić się fatshaming. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, by to przeczytać - dajcie mi znać w komentarzu, postaram się stworzyć jakąś alternatywę bez tak dokładnych opisów lub ze streszczeniem tego typu kwestii.

______________________________________________________

Chuuya tym razem trzymał się bardzo mocno swoich postanowień. Od wtorku rano, gdy przywdział na twarz maskę kompletnej obojętności, jeśli chodzi o zawody, konsekwentnie nie włożył nic do ust. Pił ogromne ilości wody i kawy, tak że zaczął się zastanawiać czy skurcze w nogach są spowodowane zmęczeniem mięśni czy może jednak niedoborem magnezu. Niemniej cały czas postępował według swojego planu. Śniadania przestał jeść w domu dwa miesiące temu, od kiedy wstawanie z łóżka stało się dla niego wyzwaniem. Tak więc Paul nie zwracał większej uwagi na to, że jego syn zaczyna dzień tylko od kawy. Z drugiej strony brał przecież ze sobą bentou, prawda? Sęk w tym, że drugie śniadanie było przygotowywane dla Dazaia, nie dla Chuuyi. Co do wspólnych rodzinnych obiadów, to dwa razy chłopakowi udało się użyć wymówki, że jadł na mieście ze znajomymi. Za trzecim razem przeprosił grzecznie mówiąc, że musi się uczyć i zje obiad w swoim pokoju. Cała zawartość talerza skończyła w plastikowej torbie, którą potem wyrzucił do kosza. Czuł się winny z tym, że marnuje jedzenie, ale z drugiej strony wiedział, że to co robi jest konieczne. Jeśli w jakikolwiek sposób chce schudnąć, być zdrowym i nie stracić swojego chłopaka, to musiał posunąć się do najgorszych czynów. Wprawdzie już w środę po południu zaczął dotkliwie odczuwać skutki swojej decyzji – notoryczne bóle brzucha, zmęczenie i brak energii na cokolwiek. Całe te trzy dni minęły mu dosłownie na chodzeniu do szkoły, krótkiej nauce i praktycznie zasypianiu przy biurku ze zmęczenia. Parę razy zrobiło mu się słabo w trakcie lekcji, ale na szczęście nie zemdlał. Był też o wiele bardziej drażliwy i nerwowy, prawie pokłócił się z Akutagawą o jakąś głupią rzecz, ale Dazai wydawał się być dziwnie wyrozumiały względem niego. Chuuya podejrzewał, że brunet może myśleć, że jego złe samopoczucie wynika ze sprawy z zawodami sportowymi. Niemniej był wdzięczny mu za to, że gdy Chuuya krzyczy, to rzuca tylko tymi mniej złośliwymi komentarzami. Że pomimo jego okropnego zachowania nadal zgodził się, by przyjść do niego w weekend.

Właśnie. Chuuya tak naprawdę już wcześniej planował, żeby spotkać się z Dazaiem w ten piątek. Jego ojciec wyjeżdżał na jakąś konferencję na parę dni i tak naprawdę jedyne, co mu powiedział na odchodne to „nie podpal domu". I coś jeszcze o tym, że zostawi dla nich obiad w lodówce, ale rudowłosy nie przywiązywał do tego większej uwagi. Bardziej zastanawiał się jak uniknąć jedzenia czegokolwiek z brunetem. Wręcz liczył na to, że Dazai zje obiad, zanim się spotkają, więc u niego w domu już raczej nie będą niczego jeść i skupią się na ciekawszych czynnościach. Na szczęście zaraz po lekcja brunet obiecał swojemu kouhai, że pomoże mu w matematyce. Chuuya postanowił wykorzystać tę szansę i kiedy Atsushi podpytywał go, jak powinien odwdzięczyć się za pomoc swojemu senpai (ponieważ Dazai odmówił wzięcia od niego pieniędzy), to rudowłosy od razu polecił mu zabrać Dazaia na obiad. Albo zrobić mu coś dobrego do jedzenia. Generalnie opowiedział mu o tym, że brunet uwielbia dostawać jedzenie w ramach podziękowania, co było tylko półprawdą, bo faktycznie lubił, ale tylko alkohol i jakieś dziwne słone przekąski pokroju lodów o smaku smażonego kraba. Niemniej Atsushi uwierzył mu na słowo i obiecał, że weźmie to pod uwagę. Więc Chuuya był prawie spokojny o najbliższe dni. Obiecał sobie, że w weekend spróbuje coś zjeść, żeby nikogo nie martwić, ale raczej spora część jego posiłków skończy w koszu. A dzisiaj niemal w pełni kontrolował wszystko, co się dzieje wokół. Niemal, bo choć cały dzień się uśmiechał i zachowywał się jak najbardziej naturalnie, tak od południa wypalił połowę paczki papierosów. Choć w teorii wszystko miał rozplanowane i ogarnięte, i psychicznie czuł się całkiem dobrze, tak już o szesnastej zaczynał mieć wrażenie, że zaraz oszaleje. Od rana miał mdłości i ból głowy, które tylko nasilały się z każdą godziną. Do tego jego żołądek chyba oficjalnie postanowił popełnić samobójstwo, bo Chuuya mógł przysiąść, że czuje, jak ten narząd trawi samego siebie. Notoryczne skurcze i burczenie w brzuchu sprawiły, że musiał wyjść do toalety podczas przerwy obiadowej, bo z tego wszystkiego zaczynało mu już ciemnieć przed oczami. Na szczęście przetrwał cały dzień w szkole.

Może pewnego dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz