Rozdział 43

969 86 39
                                    


- I tak to zrobiłeś, więc nie sądzę, by to miało dla ciebie jakieś znaczenie. – zauważył trafnie Dazai, ale nie cieszył się zbyt długo ze swojego zwycięstwa.

- Tak długo jak jest to ktoś komu ufam, to owszem nie ma. Ale czy ja mogę ci zaufać, Osamu? Po raz kolejny przychodzisz do mnie i oczekujesz pomocy, nie wyjaśniając mi absolutnie nic. Rozumiem, że to są problemy twojego chłopaka, nie twoje, ale do jasnej chory, nie możesz oczekiwać ode mnie pomocy i ciągłego wyciągania cię z problemów, nie wyjaśniając mi nawet czym są te problemy. Jak miałeś czternaście czy piętnaście lat, to rozumiałem, że masz tę swoją fazę buntu i nienawiści do rodziców, ale teraz jesteś dorosły. I oczekuję, że tak będziesz się zachowywać.

- Przecież wiesz, co jest Chuuyi. Po co miałem ci o tym mówić? – odparł obojętnie chłopak, zupełnie nie rozumiejąc, o co jego ojciec się denerwuje. Przecież nigdy mu nie przeszkadzało to, że ze sobą nie rozmawiają.

- Tu chodzi o zaufanie. Jak mam ci zaufać i pomóc, gdy ty sam tego nie robisz. Nie możesz wymagać ode mnie, że będę twoim kolegą lekarzem, gdy tego chcesz, ale nie powiesz mi nawet, po co ci te informacje. - Mori twardo stał przy swoim, tak jakby wcale nie ignorował tematu zaufania między nimi przez ostatnie lata.

- Może po prostu niekoniecznie myślałem wtedy o tym, gdy Chuuya był w szpitalu? I nie wiedziałem, co mu jest? Poza tym nigdy cię nie obchodziło to, co się dzieje wokół mnie. – Dazai nie chciał właściwie mówić tej ostatniej rzeczy. Albo inaczej: nie miał tego w planach. Ale widać było, że jemu ojcu nagle zebrało się na odgrywanie tego dobrego i skrzywdzonego rodzica, który nie rozumie, czemu jego dziecko go nie kocha. Więc skoro chce się w to bawić, to proszę bardzo.

- Po pierwsze: miałeś mnóstwo okazji, by mi powiedzieć. Zdecydowałeś, by tego nie robić. Po drugie: jak mam próbować ci pomóc i naprawić swoje błędy, kiedy ty nie dajesz nic od siebie w zamian?

On nie daje nic od siebie? A kim on jest, by coś dawać? Miał kurwa jakieś cztery czy pięć lat, gdy Mori ponownie się ożenił. Gdy urodziła się jego siostra. Jeśli jego ojciec zabiegał kiedykolwiek o jego uwagę i chciał być kimś więcej niż tatą na doskoku, to musiało być to dawno temu. W czasach, których Dazai już nie pamięta, bo był małym dzieckiem i jedyne, co go obchodziło, to zabawa na podwórku z kolegami.

- To ty jesteś rodzicem, to nie ja powinienem zabiegać o twoją uwagę.

Czy może teraz usłyszy, że powinien być wdzięczny, że ktoś opłaca jego psychoterapeutę? Albo w ogóle nie zostawił go na oddziale zamkniętym, jak się często robi z nieznośnymi, ale bogatymi dzieciakami, by nie psuły opinii wśród sąsiadów?

- To nie ma znaczenia czy będę zabiegać o twoją uwagę, czy nie. Ty mi nawet nie pozwalasz na to. Nie mogę ci pomóc czy nawet odbudować naszej relacji, jeśli będziesz temu przeciwko. – Dazai nie odpowiedział nic na to. Nie, że nie chciał, tylko jego ojciec cały czas powtarzał to samo, a on miał dość ciągłego odpowiadania w ten sam sposób. Może i nie chciał odbudować tej relacji, ale co z tego? To nie on jest w ogóle teraz ważny.

- Chuuya ma anoreksję prawdopodobnie od kilku miesięcy. Chodzi na pewno do psychoterapeuty i dietetyka od jakiegoś czasu, ale niespecjalnie trzymał się ich zaleceń i stąd ta wizyta w szpitalu. Chcę wiedzieć, co mu jest, bo chcę mu pomóc.

Kiedy jedyne, co dostał w zamian to zdziwione spojrzenie swojego ojca, dodał:

- Powiedziałem ci co wiem i do czego potrzebuje twojej wiedzy. Jestem szczery.

- Myślę, że najpierw powinniśmy...

- Nie chcę o tym rozmawiać. – chłopak uciął krótko tę dyskusję, nie patrząc w ogóle na swojego rozmówcę – Nie teraz. Nie jestem w nastroju. Powiedziałem ci, co chcesz. Pomożesz mi czy nie?

Może pewnego dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz