- I tak to zrobiłeś, więc nie sądzę, by to miało dla ciebie jakieś znaczenie. – zauważył trafnie Dazai, ale nie cieszył się zbyt długo ze swojego zwycięstwa.
- Tak długo jak jest to ktoś komu ufam, to owszem nie ma. Ale czy ja mogę ci zaufać, Osamu? Po raz kolejny przychodzisz do mnie i oczekujesz pomocy, nie wyjaśniając mi absolutnie nic. Rozumiem, że to są problemy twojego chłopaka, nie twoje, ale do jasnej chory, nie możesz oczekiwać ode mnie pomocy i ciągłego wyciągania cię z problemów, nie wyjaśniając mi nawet czym są te problemy. Jak miałeś czternaście czy piętnaście lat, to rozumiałem, że masz tę swoją fazę buntu i nienawiści do rodziców, ale teraz jesteś dorosły. I oczekuję, że tak będziesz się zachowywać.
- Przecież wiesz, co jest Chuuyi. Po co miałem ci o tym mówić? – odparł obojętnie chłopak, zupełnie nie rozumiejąc, o co jego ojciec się denerwuje. Przecież nigdy mu nie przeszkadzało to, że ze sobą nie rozmawiają.
- Tu chodzi o zaufanie. Jak mam ci zaufać i pomóc, gdy ty sam tego nie robisz. Nie możesz wymagać ode mnie, że będę twoim kolegą lekarzem, gdy tego chcesz, ale nie powiesz mi nawet, po co ci te informacje. - Mori twardo stał przy swoim, tak jakby wcale nie ignorował tematu zaufania między nimi przez ostatnie lata.
- Może po prostu niekoniecznie myślałem wtedy o tym, gdy Chuuya był w szpitalu? I nie wiedziałem, co mu jest? Poza tym nigdy cię nie obchodziło to, co się dzieje wokół mnie. – Dazai nie chciał właściwie mówić tej ostatniej rzeczy. Albo inaczej: nie miał tego w planach. Ale widać było, że jemu ojcu nagle zebrało się na odgrywanie tego dobrego i skrzywdzonego rodzica, który nie rozumie, czemu jego dziecko go nie kocha. Więc skoro chce się w to bawić, to proszę bardzo.
- Po pierwsze: miałeś mnóstwo okazji, by mi powiedzieć. Zdecydowałeś, by tego nie robić. Po drugie: jak mam próbować ci pomóc i naprawić swoje błędy, kiedy ty nie dajesz nic od siebie w zamian?
On nie daje nic od siebie? A kim on jest, by coś dawać? Miał kurwa jakieś cztery czy pięć lat, gdy Mori ponownie się ożenił. Gdy urodziła się jego siostra. Jeśli jego ojciec zabiegał kiedykolwiek o jego uwagę i chciał być kimś więcej niż tatą na doskoku, to musiało być to dawno temu. W czasach, których Dazai już nie pamięta, bo był małym dzieckiem i jedyne, co go obchodziło, to zabawa na podwórku z kolegami.
- To ty jesteś rodzicem, to nie ja powinienem zabiegać o twoją uwagę.
Czy może teraz usłyszy, że powinien być wdzięczny, że ktoś opłaca jego psychoterapeutę? Albo w ogóle nie zostawił go na oddziale zamkniętym, jak się często robi z nieznośnymi, ale bogatymi dzieciakami, by nie psuły opinii wśród sąsiadów?
- To nie ma znaczenia czy będę zabiegać o twoją uwagę, czy nie. Ty mi nawet nie pozwalasz na to. Nie mogę ci pomóc czy nawet odbudować naszej relacji, jeśli będziesz temu przeciwko. – Dazai nie odpowiedział nic na to. Nie, że nie chciał, tylko jego ojciec cały czas powtarzał to samo, a on miał dość ciągłego odpowiadania w ten sam sposób. Może i nie chciał odbudować tej relacji, ale co z tego? To nie on jest w ogóle teraz ważny.
- Chuuya ma anoreksję prawdopodobnie od kilku miesięcy. Chodzi na pewno do psychoterapeuty i dietetyka od jakiegoś czasu, ale niespecjalnie trzymał się ich zaleceń i stąd ta wizyta w szpitalu. Chcę wiedzieć, co mu jest, bo chcę mu pomóc.
Kiedy jedyne, co dostał w zamian to zdziwione spojrzenie swojego ojca, dodał:
- Powiedziałem ci co wiem i do czego potrzebuje twojej wiedzy. Jestem szczery.
- Myślę, że najpierw powinniśmy...
- Nie chcę o tym rozmawiać. – chłopak uciął krótko tę dyskusję, nie patrząc w ogóle na swojego rozmówcę – Nie teraz. Nie jestem w nastroju. Powiedziałem ci, co chcesz. Pomożesz mi czy nie?
CZYTASZ
Może pewnego dnia
FanfictionTW: Zaburzenia odżywiania Przecież dzisiaj każdy jest na diecie. Przecież to nic złego, że chciał dobrze wyglądać, że chciał mieć odpowiednią wagę. Przecież przez cały czas prowadził zdrowy tryb życia, przecież to on był tym, który musiał przypomina...