Rozdział 19

1.7K 185 119
                                    


Kiedy Chuuya był dzieckiem uwielbiał zimę. Szczególnie te zimy, kiedy w trakcie księżycowego nowego roku ojciec zabierał go na wakacje do Europy. Uwielbiał jeździć na nartach czy łyżwach, bawić się w śniegu. Zimy w Yokohamie rzadko kiedy bywały śnieżne, ale ostatnio zaczynały być przeraźliwie chłodne. Tak jak na przykład tegoroczna, w czasie której cały czas nosił kurtkę i szalik. I o ile mokry, mroźny śnieg w Alpach był dla niego powodem do uśmiechu, tak smagający go po twarzy wiatr w Yokohamie wywoływał w nim nic więcej, tylko gniew. A może po prostu był zaskoczony i rozczarowany faktem, że jego rodzona siostra nie potrafiła wprost mu powiedzieć, że spotyka się z Yosano? Że Kouyou mogła tygodniami wypytywać Chuuye o jego życie uczuciowe, ekscytować się na widok każdego nowego chłopaka, którego przyprowadzał, ale sama nigdy nie wspomniała słowem o własnych związkach? A może było to frustrujące, że o nowym związku swojej siostry dowiedział się kurwa od córki jej dziewczyny, pytającej się Chuuyi czy teraz Kouyou będzie dla niej drugą mamą, ciocią czy tatą?
Rudowłosy był na swój sposób zadowolony z tego, że tym razem porad uczuciowych szukał u swoich przyjaciół, a nie rodziny. Nawet jeśli o swoich rozterkach sercowych rozmawiał z nimi w kawiarni swojej siostry. Chwilę przed tym, jak pomagał jej wnosić rzeczy do jej nowego mieszkania. Ale hej, to że Chuuya jest na kogoś obrażony nie znaczy, że mu nie pomoże w potrzebie. To znaczy, że będzie wszystko robił automatycznie, z grymasem na twarzy i wrzaskiem odpowiadał, że: „nic mu nie jest!".

- Może po prostu nie pamięta tego, bo był równie pijany, co ty?

Gin, która zawsze we wszystkim starała się odnaleźć jakiś promień nadziei, odpowiedziała po jego długim monologu, opisującym całą sytuację w domu Dazaia. Od tego czasu minął już tydzień i Chuuya ze wszystkich sił starał się sprawiać wrażenie, że wcale nie unika bruneta. To znaczy, nadal spędzał z nim czas w szkole, nadal o czymś tam rozmawiali ze sobą, ale były to rozmowy tylko na powierzchowne tematy, wręcz wymuszone. Nigdy też nie zostawali sam na sam, tak jakby ich znajomi wyczuwali gęstą atmosferę między nimi.

Chuuya pokręcił przecząco głową na to.

- Nie ma szans. Dazai nie wypił, aż tak dużo. Myślę... - w tym momencie zawiesił na chwilę głos, a wzrok wbił w talerz z sałatką przed nim – Myślę, że nie wie jak mnie odrzucić. Że nie chce mnie skrzywdzić, więc woli nie zaczynać tego tematu.

- Ale przecież powiedział ci, że potrzebuje czasu, nie? Wiesz jaki jest Dazai, może faktycznie chce z tobą porozmawiać, ale w odpowiednim momencie. – Gin nadal próbowała go jakoś pocieszyć.

- Myślę, że możesz mieć rację. – jej brat spojrzał prosto w oczy Chuuyi, po czym nieco niechętnie spuścił wzrok – Z tym, że Dazai nie chce cię skrzywdzić. Jest okropnym skurwielem, ale zawsze traktował cię inaczej niż innych. Prawdopodobnie nie chce niszczyć waszej przyjaźni i na jakiś pokręcony sposób wydaje mu się, że unikając tematu nie skrzywdzi cię.

-Ryuu! – Gin dała mu kuksańca w bok, słysząc to – Nie słyszałeś, co mówił Chuuya?! Dazai nie dał mu żadnej odpowiedzi! Czemu z góry zakładasz, że go nie chce!

- Bo to Dazai. – brunet wzruszył ramionami i wrócił do jedzenia swojego dania– Jego nie interesują stałe związki ani miłość. Pewnie nawet nie jest zdolny do tego, by się zakochać.

Chuuya patrzył przez chwilę na dwójkę rodzeństwa, kłócących się między sobą o to co czuje albo nie Dazai i miał ochotę rozpłakać się, i zniknąć. Spór, jaki między sobą toczyli jego przyjaciele rozgrywał się w jego głowie już od kilku dni i choć wcale nie oczekiwał, że któryś z jego znajomych go rozwiąże za niego, to powoli zaczął patrzeć prawdzie w oczy. Ryuunosuke miał rację. Dazai nigdy nie był zainteresowany stałymi związkami. A wobec Chuuyi zachowywał się inaczej tylko dlatego, że znali się od dzieciństwa. Zresztą równie blisko był z Odasaku i pewnie między nimi wytworzyła się podobna więź. Dazai był skończonym skurwielem, ale po prostu chciał zachować się fair wobec Chuuyi. Nie chciał go skrzywdzić, dlatego nic nie mówił. Przecież to było jasne od początku.

Może pewnego dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz