*16*

958 84 34
                                    

Pov Dream

Zacząłem dobijać się do drzwi, ktoś je zamknął od środka.

- GEORGE!- Zacząłem krzyczeć, bałem się o niego, a co jeśli coś sobie zrobił? Gdzie jest Wilbur?!

- GEORGE OTWÓRZ PROSZĘ! J-ja przepraszam, n-nie chciałem c-cię obrazić. Chwilę ciszy. N-naprawdę zależy m-mi na tobie... nikt się nie odezwał. Osunąłem się obok drzwi. Po kilku minutach usłyszałem czyjeś szlochanie, dobiegało z naszego pokoju.

- GEORGE OTWÓRZ PROSZĘ- sam już płakałem, nie wiedziałem dlaczego wtedy wybiegł, ale wiedziałem że to było przeze mnie. Nagle ktoś otworzył mi drzwi, to był Wilbur.

- Czego chcesz Clay- powiedział szorstkim tonem.

- Gdzie jest Gogi? Chce z nim porozmawiać. - oznajmiłem stanowczo.

- Wydaję mi się, że nie chce z tobą rozmawiać. Idź sobie lepiej do chłopaków. Daj mu dzisiaj odpocząć

Pov Wilbur

Kiedy wszedłem do łazienki, ujrzałem wymiotującego Georga, było z nim źle. Bardzo źle. Koło niego leżały rozrzucone jakieś leki. Poszedłem szybko do pokoju i zaparzyłem wodę na herbatę, następnie podszedłem do Bruneta i powoli zacząłem.

- Gogi, musisz odpocząć od tego wszystkiego.

- C-co masz n-na myśli? - Zapytał ledwo przytomny.

- Wiesz dobrze, mówię o Dreamie, nie widzisz jak on na ciebie działa?! Wiem co do niego czujesz i wiem jaki to jest ciężar na twoim sercu , ale to- mówiąc to wskazałem na rozrzucone leki. To już jest niebezpieczne. Nie rozumiesz Gogi? Chce ci pomóc. Clay pewnie nawet nie zauważył co się dzieje.

- T-to nie prawda- odparł zmęczony. To m-moja wina.- Zaczął .

- Głupoty gadasz, zmęczony jesteś, idź się położyć. - Rozkazałem.

- Z-za chwile- powiedział cicho pod nosem.

- M-możesz już pójść? Proszę, chce z-zostać sam.

- Dobrze, nie chciałem się z nim kłócić, ale nie mogłem go zostawić bez opieki, nie wiadomo co by zrobił.

Poklepałem go po plecach i tak siedzieliśmy z kilka minut. Po tej chwili usłyszeliśmy że ktoś dobija się do drzwi. Raczej nie KTOŚ bo już się domyśliłem, że do Clay. Wstałem z podłogi i otworzyłem drzwi, powiedziałem mu, że George. jest zmęczony PRZEZ NIEGO i go okrzyczałem, potem nakazałem mu dać zaparzoną herbatę brunetowi i dać jakieś tabletki na uspokojenie. Debil, nawet go pewnie nie przeprosił. - pomyślałem.

Pov Dream

Kiedy Wilbur odszedł, szybko wbiegłem do łazienki, padłem koło Bruneta.

- Gogi? Co ci jest?- Ledwo z siebie wykrztusiłem.

- N-nic , naprawdę. - odrazu po tych słowach znowu zwymiotował. Widać było że był wyczerpany.

Wstałem z podłogi i podałem mu herbatę. Pił w ciszy, jakby mnie ignorował. Miał prawo, zachowałem się jak ostatni dupek. Zostawiając go samemu sobie i zapominając o nim.
Siedzieliśmy tak w ciszy jakieś 30 minut. Szybko minęło, w tym czasie rozmyślałem jak go przeprosić. George był blady jak śnieg siedział tak nieruchomo i popijał herbatę.

- G-george? - Zacząłem jąkając się.

- Czego chcesz? Nigdy nie był aż taki obojętny i zimny. To nie dodało mi sił.

- J-ja cię p-przepraszam, nie chciałem żeby t-to tak wyszło.

- Ale tak wyszło - odburknął. A i gratuluje ci Clay! - uśmiechnął się z grymasem. Znalazłeś sobie DZIEWCZYNĘ.

- C-co?! Jane? Masz ją na myśli?

- No a kogo innego ? Klei się do ciebie jak jakaś mucha. Skrzywił się na twarzy.

- To nie m-moja d-dziewczyna! Ku#a dlaczego muszę się tak jąkać?! Byłem tak zły na siebie.

- Ta jasne. Mówiąc to Brunet stanął i skierował się do drzwi. Nagle zachwiał się i upadł by gdybym nie zerwał się i złapał go na czas.

- George uważaj, zaniosę cię do łóżka - oznajmiłem delikatnym głosem.

- Nie trzeba, nie potrzebujesz mnie niańczyć - warknął i spróbował się podnieść, znowu spadł w moje ramiona. Próbował się wyrwać z mojego uścisku.

- Już przestań - powiedziałem i wziąłem go na moje ręce. George był taką małą kruszynką.

Jeszcze coś tam burczał pod nosem, ale już się nie wyrywał. Położyłem go na łóżku i okryłem kocem. Już spał. Zapomniałem go spytać o najważniejszą rzecz. Czy on był zazdrosny?! Nie.. on mnie nienawidzi. Jak mógłby być zazdrosny. Ta i o mnie? No nie wydaję mi się. I co on wygadywał ja i Jane? Razem? Bzdura, jest ładna to prawda, ale nie byliśmy razem... sam już nie wiedziałem. Wziąłem krzesło i przestawiłem je koło łóżka. Będę tu siedzieć i go pilnować- postanowiłem. A jutro zrobię wszystko żebyśmy się pogodzili. Miałem już nawet pewny plan.

-------------Rano----------

Pov George

Nie pamiętam co się dokładnie stało wczoraj wieczorem. Pamiętam tylko jak Will pomógł mi się troche ogarnąć a potem poszedł. Wydawało mi się jak potem jeszcze Clay wszedł i mnie przepraszał. Zdenerwowałem się na niego, Wilbur miał trochę racji... ale to w końcu był mój najlepszy przyjaciel. Nie mogłem tak po prostu się od niego odciąć. N-nie chciałem tego. Nie wyobrażałem sobie dnia bez jego głosu, bez wpatrywania się w jego piękne zielone oczy. Bez godzinnych rozmów nocą, kiedy gadaliśmy na głupie tematy i śmialiśmy się do łez. Był dla mnie ważny, a-ale on pewnie tak nie uważa, sam powiedział że mu to obojętnie. Mówił że to nie prawda, ale... sam już nie wiem. Rozmyślałem.
Obudziłem się ze strasznym bólem głowy, nie ukrywam w restauracji trochę wypiłem. Kac mnie złapał. Otworzyłem powoli jedno oko, i zauważyłem Dreama, który spał na krześle koło mnie, jego głowa była oparta o materac. Nie chciałem go zbudzić ( a raczej rozmawiać).
Wziąłem po cichu telefon z półki. Wszedłem na discorda, oczywiście chłopaki juz coś pisali. Umawiali się na śniadanie, nagle zauważyłem że ktoś dołączył, to była Jane. Odrazu humor mi się pogorszył. Przecież to jest nasza grupa! A ona pewnie nawet komputera nie umie włączyć. Napisałem chłopakom, że za 40 minut zejdę na śniadanie. Pooglądałem sobie jeszcze jakies filmiki na yt i posłuchałem muzyki.

------
Aloha!
Bardzo Wam dziękuję za 1,2k wyświetleń 💚💙
Mam nadzieję że się podobało i do następnego! 916 słów

~Wakacje życia~ DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz