*25*

772 67 41
                                    

Pov Dream

Wstałem uśmiechnięty mimo że wszystko bolało mnie niemiłosiernie. Dziś dzień spotkania z George i resztą podśpiewywałem w drodze do pokojowej łazienki. Umyłem i ubrałem się co zajęło mi jakieś dwadzieścia minut. Potem ktoś zadzwonił do drzwi. Był to lekarz. Pytał o stan mojego zdrowia itp. Powiedziałem że wszystko okej, by mnie wypuścił. Tak bardzo chciałem zobaczyć się z Georgem i innymi oczywiście. To tego zostały nam jakieś 3 dni na wyspie (( Mam nadzieję że czegoś nie pomieszałam )). Zjadłem jeszcze jakieś śniadanko i zacząłem się pakować do wyjścia. Po godzinie byłem gotowy do wyjścia. Jeszcze tylko spojrzałem na zegar. Właśnie wybiła dziewiąta. O wcześnie pomyślałem. Normalnie to o jedenastej wstaje. Wyszedłem z szpitala i znalazłem się na niewielkiej uliczce. Pachniało deszczem. Kochałem ten zapach. Jeszcze wszytko parowało i było tak parno. Właśnie to kocham w wakacjach. Ten klimat. Szybko złapałem taksówkę i podjechałem pod port. Port był malutki stał tam jeden jachcik. Wszedłem na molo i dostrzegłem jeszcze jedną małą łódeczkę, w której siedział jakiś pan. Spytałem go czy może mnie podwieźć na wyspę z hotelem. Ten zgodził się. Jak się cieszyłem znów spojrzałem na zegarek. Mmm wpół do dziesiątej. Miałem nadzieję że do dziesiątej będę w hotelu, by zdążyć przed tym jak George się obudzi. Heh chciałem ja to zrobić. Po piętnastu minutach byłem już w hotelu. Zapłaciłem Panu i nagle wpadłem na genialny pomysł. Przyniosę brunetowi śniadanie do łóżka. Skierowałem się w stronę stołówki i podeszłem do kelnera. Ten powiedział że ta opcja jest dostępna ale muszę zapłacić. Zapłaciłem i dałem duży napiwek, bardzo duży. Teraz musiałem wybrać jedzonko. Nalałem sok pomarańczowy do szklanki. Do małego koszyczka, który przyniósł mi kelner spakowałem bułki, masło, ser, naleśniki, jakieś dżemy i oczywiście nutelle. Do tego karton mleka, jogurcik, płatki i jakieś owoce. Jaka uczta pomyślałem. Potem szybko pobiegłem do pokoju, uważając oczywiście na koszyk. Dokładnie pięć po dziesiątej wbiłem do pokoju. Cichutko zamknąłem drzwi i spojrzałem na bruneta. Uff spał. Następnie podszedłem do stolika i wszystko tam rozłożyłem. Zrobiłem kanapkę z serem. Naleśniki posmarowałem nutellą i dżemem. Do miski, którą wziąłem ze stołówki wsypałem płatki a potem wlałem mleko. Mmm jak to pięknie wygląda myślałem. Finalnie wszystko położyłem na tacy. Jeszcze rozłożyłem wszędzie truskawki, które znalazłem w koszyku. Mm romantycznie pomyślałem znaczy co-. Jeszcze położyłem tam różę, którą zerwałem w ogrodzie kilka dni temu. Jeszcze się jakimś cudem trzymała. Teraz pozostało czekać. Po jakiś 10 minutach usłyszałem jak George zaczyna się wiercić. Oho chyba księżniczka wstaje pomyślałem. Ehh niestety przerwało mi to w czytaniu flowers from 1970. Szybko otarłem łzę. Czekaj skąd ona się tam wzięła. Hmm? Nie miałem czasu o tym myśleć, bo właśnie zobaczyłem jak George lekko otwiera oczy. Podszedłem do niego i go pocałowałem w policzek. Heh teraz to się napewno obudzi pomyślałem. I miałem rację.

Pov George

Spałem sobie spokojnie, aż nagle poczułem jak ktoś mnie całuje. Szybko otwarłem oczy i ujrzałem blondyna. Uśmiechał się od ucha do ucha. Heh ma piękny uśmiech. Zobaczyłem, że trzyma coś w dłoni.

- Co to jest? - spytałem.

- Jedzonko. - odparł.

- Dla mnie?? - rzuciłem pośpiesznie, bo byłem bardzo głodny.

- Nie dla mnie.

- Aha. - powiedziałem rozczarowany.

- Żarcik oczywiście, że dla ciebie Georgi.

- Serio? Jezuu dziękuję Ci Clay. Jesteś kochany. - powiedziałem, a ten podał mi tace i usiadł na fotelu.

Wszystko zjadłem. Jedzonko było przepyszne. Poprostu niebo w gębie.

- Ej George? - krzyknął Dream.

- tak? - odparłem.

- Co to znaczy kc.

- Serio?

- No co bo nie wiem. - odparł.

- To znaczy kopa chcesz. - powiedziałem ze śmiechem, a mina Dreama bezcenna.

- Ee ok. - odparł zmieszany.

- Żarcik, ja ciebie też. - powiedziałem.

- Ooo jak słodko. - zarumienił się blondyn.

- Dobra uważaj, bo cukrzycy dostaniesz. - powiedziałem,a ten przyszedł i mnie przytulił.

Oczywiście w tym momencie do pokoju wbił Sapinapi.

- Ej George wstajemy... - urwał.

- Heej Nick! - krzyknął blondyn.

- Czekaj co ty...

- Przyjechałem już wszystko git jest a wiesz na przyszłość pukaj. - powiedział Dream a ja zarumieniłem się.

Sapnapowi chyba się głupio zrobiło, bo zaczął przepraszać.

- Chciałem tylko cię obudzić Gogy!

- Spokojnie, rozumiem. - powiedziałem z uśmiechem i zaprosiłem go do środka.

Gadaliśmy i śmialiśmy się wszyscy razem. Było wspaniale.

----
Aloha!
Kolejny rozdział. Wreszcie udało się wstawić. Długo nie było rozdziału bo byłam w miejscu bez neta. Ale mam nadzieję że się podobało. I kc za tyle wyświetleń gajs 😩💖
679 słów <333

~Wakacje życia~ DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz