27.

389 23 1
                                    

Elayna 

Obiecałam Tonyemu, że nie będę pracowała w takim tempie jak przez ostatni tydzień, ale na razie jakoś kiepsko idzie mi dotrzymywanie tego słowa. Poza chwilami na szybkie przekąszenie czegoś ciągle gdzieś biegam i się denerwuję. Już rozumiem co miała na myśli babcia, gdy mówiła mi, że projektowanie kolekcji to nie jest banalna sprawa. Tylko zawiera wiele dodatkowych czynności poza samym rysowaniem ubrań. Ale za niecały miesiąc pojedziemy z Tonym na wypoczynek. Nie mogę się już doczekać tego weekendu we dwoje. Ale najpierw muszę porozmawiać z Prestonem. Wiem od Elizabeth, że jej ojciec będzie dziś w biurze przez cały dzień. Mogę w najbliższym czasie nie mieć okazji, aby spotkać go w biurze więc jak tylko mam chwilę wolnego od swoich obowiązków wsiadam do windy i jadę na górę. Uśmiecham się do sekretarki.

- Jest może Pan Wayn u siebie?- pytam zatrzymując się przy jej biurku.

Dobrze wie, że chodzi mi o Prestona, bo nikt do Lucasa nie mówi po nazwisku. Nie lubi tego, dlatego wszyscy zwracają się do niego po imieniu.

- Owszem, ma chwile nim rozpocznie kolejne spotkanie. W razie co jego asystentka poinformuje cię o jego zamiarach.- mówi spokojnie.

Kiwam głową i idę w kierunku, gdzie mieści się gabinet Prestona. Jego asystenta, gdy mnie dostrzega podnosi słuchawkę i po krótkiej wymianie zdań potwierdza, że mogę wejść. Oczywiście najpierw pukam nim pozwalam sobie przekroczyć próg. Jak właściciel firmy Preston siedzi rozparty na fotelu za swoim biurkiem i obserwuje panoramę miasta. Oczywiście nie odwraca się do mnie od razu tylko dopiero gdy staję przed jego biurkiem.

- Co cię do mnie sprowadza?- pyta spoglądając na mnie wreszcie.

- Tony powiedział mi, że groził ci sprzedażą swoich udziałów.- mówię bez ogródek.

Widzę jego zdziwienie, nie spodziewał się, chyba że rozmawiam z jego bratankiem o takich sprawach. Ale co poradzić jak on nie bierze mnie na poważnie. Mogę się jedynie postarać, aby zmienił o mnie zadnie jednak nie zamierzam na nim tego wymuszać.

- Przekonałam go, aby tego nie robił. Jednak podejrzewam, że wiesz, iż Tonyemu nie można niczego narzucić. Obiecałam mu, że z tobą porozmawiam i spróbuje przekonać abyś mu zaufał. W końcu wątpiąc w jego wybory pokazujesz, że tak nie jest.- mówię i rozsiadam się na fotelu przed biurkiem.

- Na prawdę to zrobiłaś? Dlaczego?- pyta zaskoczony.

- Bo to nie jest dobre rozwiązanie. Kłócąc się z panem Tony nie osiągnie tego co chce ani nie poprawi sytuacji. Przeciwnie tylko ją pogorszy. Mi została tylko babcia. Tony ma jeszcze was. A ja nie jestem odpowiednim powodem, aby miał kiepskie relacje z rodziną.- uśmiecham się lekko.- Wiem, że dla niego jesteście ważni i nie jest zadowolony z tego wszystkiego. On tego nie chce, ale nie dajecie mu wyboru. Chce pan, aby Tony miał was za wrogów?- pytam cicho.

Nie spuszczam z niego wzroku, gdy powoli przetrawia moje słowa. Przez jego twarz przechodzą różne emocje od złości, zmartwienia i żalu po troskę, nadzieję i miłość. Wreszcie spogląda na mnie w wzdycha. Chyba trafiłam do niego tym co powiedziałam. Preston opiera łokcie na blacie biurka a ja dalej siedzę wygodnie. Czekam na to co mam mi do powiedzenia.

- Mój bratanek jest rozsądnym młodym człowiekiem jednak uważam, że czasem błądzi.- mówi w końcu.- Dlatego tak się zachowuje.

- Z czasem może to się obrócić przeciwko tobie.- mówię i wstaję.

Nie będę więcej zawracał mu głowy. Powiedziałam co chciałam. Teraz jego interes co z tym zrobi. Zmierzam do drzwi spokojnie, w końcu nigdzie mi się nie spieszy. Chwytam klamkę, gdy Preston znów się do mnie odzywa.

Zakazana Miłość - W&GHouse#1✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz