20.

521 32 5
                                    

Elayna

Uśmiecham się, gdy podaję zaspanego Henrego Lucasowi, który zapina go w foteliku na tylnym siedzeniu samochodu. Tony zegna się z Beth i jej mężem. Kolacja była bardzo udana. Ja zrobiłam mięso, Beth przyniosła sałatkę a Lucas kupił ich ulubiony deser. Tarte cytrynową.

- Musimy to robić częściej. Każdy z nas był ostatnio zabiegany, ale przynajmniej raz miesiącu musimy się tak spotkać.- mówi Beth biorąc mnie w ramiona na tyle ile pozwala jej rosnący brzuszek.

- Zgadzam się z tym. Powinniśmy wznowić ten zwyczaj.- uśmiecha się do nas Lucas.

Tony się z nim zgadza. Obiecują sobie, że następnym razem widzą się u Beth. Nim wracamy do mieszkania czekamy aż jego rodzeństwo ruszy w drogę do swoich domów. Czuję dłoń Tony'ego na mojej. Wracamy do mieszkania. Wzdycham, gdy zdejmuję sweter, który na siebie zarzuciłam nim wyszliśmy. Jeszcze zostało mi posprzątać. Zmieniam koszulkę nim idę do roboty. Jednak Tony mnie ubiegł. Praktycznie wszystkie talerze są już czyste. Staje przy nim i zabieram się za wycieranie tego co odłoży na suszarkę. Uśmiecham się do niego, gdy na mnie spoglądam.

- Uwielbiam twoją rodzinę. Nie dziwie się, że spotykałeś się z nimi jeszcze dodatkowo poza rodzinnymi obiadami co niedzielę.- rzucam odkładając ostatni talerz.

- Oni ciebie też bardzo lubią. A chłopcy nie chcieli się od ciebie oderwać jak już się rozluźnili.- mówi odwracając się do mnie.

Uśmiecham się na jego uwagę. Faktycznie tak było. Gdy chłopcy przestali się stresować nowym otoczeniem nie miałam od nich chwili spokoju. Dałam im mnóstwo kredek i papieru, więc mieli zajecie na cały wieczór, ale z każdym rysunkiem przychodzili do mnie żebym zobaczyła co stworzyli. Jak u takich małych dzieci niewiele można było dostrzec wśród różnokolorowych kresek, ale gdy opowiadali co jest na kartkach to było słodkie. Chłonęłam ich słowa i obserwowałam pasie z jaką mówili o tym co robili. To jest niesamowite w dzieci podchodzą do tego co robią.

- Lucas ma szczęście, że ma takich cudownych synów.- mówię szczerze.

- Oj tak. A jestem pewny, że wychowa ich na przyzwoitych ludzi.- Tony wstawia wodę na herbatę.

Siadam przy stole podczas gdy on szykuje nam ciepłe napoje. Obserwuje jak zwinnie się porusza po kuchni. Gdy wyjmuje dla nas kubki jego koszula trochę podjeżdża do góry przez co mogę zobaczyć kawałek jego skóry nad paskiem spodni. Przygryzam wargę i spoglądam w okno.

- Co powiesz żebyśmy jutro wybrali się do restauracji?- słyszę jego głos tuz obok.

Odwracam się do niego zaskoczona. Tony siedzi obok mnie i popija swoja herbatę. Wyłączyłam się starając nie myśleć o nim nagim aż na tyle że nawet nie zauważyłam, że woda już się ugotowała a mój ciepły napój jest gotowy.

- Oczywiście proponuje randkę, taką prawdziwą. Restauracja, spacer, kino i dobre towarzystwo. Co ty na to?- nie przestaje się uśmiechać.

- Bardzo chętnie.- odwzajemniam uśmiech.- Tylko w co ja się ubiorę. Przecież teraz nie mogę pokazać się w byle czym. Skoro idziemy w miejsce publiczne to kto wie kogo możemy spotkać a nie chce narobić wstydu firmie twojej rodziny czy tobie.- mówię zaniepokojona.

- Spokojnie nie masz co się stresować. Jestem pewny, że jeśli poprosisz Fede lub Sharon pożyczą ci jakąś z poprzednich kolekcji. W końcu maja mnóstwo ubrań w magazynie. Tylko musisz dopasować rozmiar i krój.- bierze mnie za rękę i przesuwa kciukiem po jej wierzchu.

- Chyba nie mam innego wyboru, jak tylko zobaczyć co Federico zachował z poprzednich kolekcji.- stwierdzam po chwili.

- Jestem pewny, że nieważne co wybierzesz i tak będziesz wyglądała w tym pięknie i nie zawstydzisz ani mnie ani domu mody.- Tony całuje mnie i policzek.

Zakazana Miłość - W&GHouse#1✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz