Weszli do salonu. Na stoliku stało śniadanie.
- sam gotowałeś ? - spytała zaskoczona.
- z małą pomocą skrzatów - odpowiedział.
- małą ? - przekręciła oczami.
- no dobra trochę większą niż małą -
Vanessa zachichotała tylko i usiadła na fotelu. Zaczęli jeść. Vanessa zjadła pierwsza, ponieważ była bardzo głodna.
- to nie wszystko - powiedział Severus.
- nie ? - spytała zaskoczona kobieta.
- nie, zaczekaj - powiedział i wstał.
Wrócił z bukietem.
- Severusie, on jest piękny !!! - wypiszczała.
- nie piszcz tak, głowa mi pęknię - powiedział.
- przepraszam - zachichotała.
Wzięła od niego bukiet i spojrzała na kwiaty.
- astry to szczęście i wyraz miłości, tulipany to wyznanie miłości, a rumianek to oddanie - pomyślała oglądając dokładnie bukiet.
- dziękuję - wyszeptała szczęśliwa.
- podoba ci się ? - spytał Snape.
- bardzo ! - odpowiedziała.
- cieszę się -
- szczęście, wyraz miłości, wyznanie miłości i oddanie - powiedziała
- najpiękniejsze połączenie jakie widziałam - dodała.
- wiedziałem, że znasz język kwiatów więc zrobiłem bukiet z przekazem - uśmiechnął się.
- najpiękniejszym przekazem - powiedziała prosto w jego usta, by po chwili złączyć je w namiętnym pocałunku.
- co dzisiaj będziemy robić ? - spytała odrywając się od niego.
- pokątna ? - zaproponował.
- super ! - odpowiedziała.
- a nie, nie możemy nigdzie iść - przypomniał Severus.
- niby czemu ? - spytała marszcząc brwi.
- idziemy do McGonagall - powiedział
- no tak, ale dopiero wieczorem - odpowiedziała.
- no tego mi nie powiedziałaś - powiedział.
- przepraszam - zachichotała.
- dobra, zbieraj się - powiedział i musnął płatek jej ucha.
- wiesz co, nie wiem czy mi się chcę gdzieś iść - mruknęła i zawiesiła ręcę na jego szyji.
- jesteś pewna ? - spytał.
- hmmm, tak - odpowiedziała i oplotła jego biodra swoimi nogami.
- nie to nie - uśmiechnął się. Oczywiście wszyscy wiemy na czym to się skończyło.
*****
- za... ile.. idziemy do Minervy ? - spytał Severus.
- emmm, za 5 godzin - powiedziała.
- w takim razie chodźmy na tą pokątną -
- okej - uśmiechnęła się.
Wstali z łózka, umyli się i ubrali. Wyszli poza bramę Hogwartu, by się teleportować.
- gotowa ? - spytał Snape.
- no oczywiście - odpowiedziała.
Teleportowali się więc na pokątną.
- gdzie najpierw ? - spytała Vanessa.
- a gdzie chcesz ? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- kupiłabym sobie jakieś zwierzątko -
- ooo niee żadnych zwierząt w naszych komnatach - powiedział stanowczo.
- no proszęęęę -
- nie i koniec -
- nawet małego nietoperka ? - spytała
- małego nietoperka to ja ci mogę zrobić a nie kupić - uśmiechnął się
- Sevvvv.... proszęęę - powiedziała.
- dobra, ale tylko jedno małe - przewrócił oczami.
- jejjjj dziękuję, kochammm cię !! - wypiszczała.
- też cię kocham - westchnął.
Weszli do czarodziejskiego sklepu zoologicznego. Uwagę Vanessy od razu przykuła biała wężyca.
- ooo, Sev zobacz - pokazała palcem na śpiącego za szybą gada.
- miało być małe zwierzątko, a nie jakiś wąż - powiedział.
- no ale nie powiesz, że nie jest ładna -
- no jest ładna, ale za duża - powiedział
- proszęęęę -
Severus przwrócił oczami.
- dobra kup ją, ja zaraz przyjdę - powiedział
- jesteś najwspalniajszym facetem na świecie - powiedziała i pocałowała go delikatnie w usta.
Mistrz Eliksirów wyszedł ze sklepu pod pretekstem pójścia do księgarni. W tym czasie Vanessa miała kupić Milky. Tak nazwała wężyce.
- dzień dobry - podeszła do lady.
- dzień dobry, co dla pani ? - spytał uprzejmie sprzedawca.
- ja bym poprosiła tą wężyce - powiedziała i pokazała palcem na węża śpiącego w terarium.
- dobrze - powiedział sprzedawca.
- ile za nią ? - spytała.
- 12 galeonów - odpowiedział jej mężczyzna.
- proszę bardzo - powiedziała podając mu monety.
Sprzedawca skinął jej głową i poszedł na zaplecze. Po chwili wrócił z klatką z dużym kawałkiem drewna w środku.
Podszedł do terarium w którym leżała Milky i delikatnie ją wyciągnął. Włożył ją do klatki i podał Vanessie.
- dziękuję, miłego dnia - powiedziała i wyszła ze sklepu.
- miłego dnia - odpowiedział sprzedawca.
Pov Severus
- na co ja sję zgodziłem - myślałem idąc do ,,księgarni". Właśnie ,,księgarni". Czemu tak ? Nie szłem do księgarni, a sklepu z różnymi świecidełkami, naszyjnikami itp. Stwierdziłem, że Vanessa usieszy się z kolejnego podarunku.
- dzień dobry - powiedziałem podchodząc do szklanej lady za którą stała jakaś starsza kobieta.
- dzień dobry - odpowiedziała z uśmechem.
- co dla pana ? - spytała.
- przyszedłem po coś dla mojej partnerki - powiedziałem.
- myślałem nad kolczykami bądź bransoletką - dodałem.
- proponuję bransoletkę z rubinami albo szmaragdami - powiedziała.
- mógłbym zobaczyć tą ze szmaragdami ? - spytałem.
- oczywiście, proszę bardzo - odpowiedziała kobieta i wyciągnęła zza lady piękną złotą bransoletkę z szmaragdami.
- zupełnie jak jej oczy - powiedziałem cicho.
- no widzi pan, będzię pasować idealnie - zachcichotała starsza kobieta.
- to poproszę - powiedziałem.
- pudełeczko ? - spytała miło sprzedawczyni.
- poproszę - odpowiedziałem jej.
Po chwili dostałem bransoletkę w pięknym karminowym pudełeczku.
- 60 galeonów - powiedziała sprzedawcztni.
Zapłaciłem i podziękowałem. Wyszedłem ze sklepu i wróciłem do Vanessy.
*****
No i kolejny rozdiał tym razem dłuższy.
A i jakby ktoś się zastanawiał jak wygląda Milky to właśnie tak :
Do zobaczenia. ❤❤❤
705 słów
CZYTASZ
,,Cholerne szmaragdy" Severus Snape x OC
FanfictionNowa nauczycielka zielarstwa przybywa do Hogwartu by nauczać o roślinkach i być może spotkać miłość jej życia ? A co gdyby się okazało, że tą miłością będzie mężczyzna o oczach czarnych jak węgiel i duszy zimnej jak Antarktyda ? ale czy na pewno tak...