31.

1.1K 44 6
                                    

*ludzie, rozdziały co tydzień w poniedziałki. Chcę pominąć odpisywanie każdej osobie na to. Jeśli tak nie będzie, napisze co gdzie i jak na dole rozdziału, weźcie to pod uwagę. Nie będę odpisywać na komentarze z takimi pytaniami.* 

Nic ciekawego się w sumie nie działo. Po jedzonku wróciliśmy do hotelu. Trochę się rozpakowaliśmy, bo nie potrafimy brać tak rzeczy z walizki, i ja usiadłam przy komputerze. Dobrze, że mają tu biurko. Otworzyłam pocztę i zobaczyłam, że nie mam nowych wiadomości. Martwiła mnie jedna rzecz.

Lizzy
Jak tam? Wszystko dobrze idzie?

Harry
Nooo, nawet. Prawie gotowe, trzeba jedynie wprowadzić lekkie poprawki jak przyjedziesz, ale Owen się spisał. Ty też.

Lizzy
Super, dzięki wielkie.

Uspokoiło mnie to trochę. Nie mogę się doczekać tego dnia, w którym Tom dowie się o co chodzi. W połowie to jego prezent na urodziny. Napisałam szybko jeszcze Owenowi, że po powrocie w niedzielę, od razu do niego przyjadę i poprawimy wszystko. Tom wyjeżdża w środę, dlatego trzeba się pospieszyć.

Dzisiejsza sesja była na dziesiątą. Wczoraj jedynie wieczorem Tom, nie wiem jakim cudem, wyciągnął na siłownię. Zjedliśmy kolację i chłopak zadzwonił do rodziny na kamerkę. Pogadaliśmy chwilę. Teraz mój chłopak, ahh jak to brzmi, leży w łóżku i przegląda coś w telefonie, a ja się szykuję. Stwierdziłam, że ubiorę cokolwiek, bo i tak będę przebrana. Padło na niebieską sukienkę, podkreślającą moją figurę i do tego białe nike. Dzisiaj było wyjątkowo ciepło. Makijażu nie robiłam, a włosy pozostawiłam w swoim nieładzie. Na ostatnią chwilę chłopak stwierdził, że idzie ze mną. Czekałam aż łaskawie się ubierze i wzywałam taksówkę. Dziś nie było już sesji pod Pałacem, tylko w jakimś budynku. Adres dostałam SMS.

Nie pomalowali mnie mocno, za co im dziękuję. Widziałam tylko kątem oka, jak Tom uniósł telefon na mnie, prawdopodobnie zrobił zdjęcie. Uduszę. No ale wracając, na moich oczach gościły ciepłe kolory, czyli jakieś brązy, bordowa pomadka podkreślała moje duże usta. Ubranie też było brązowe, powiedziano mi, że chcą nawiązać do dawniejszych czasów i coś tam. Pierwsza była sukienka, ale Alicji coś nie pasowało. Zrobiliśmy jedno zdjęcie i na tym się skończyło. Potem związano mi włosy w koka, dano sweter i czarne jeansy. Zdaniem Alicji, "to miało potencjał". Sesja jak sesja. W sumie już pomału się przyzwyczajam. Nie czuję tej ogromnej presji przed aparatem. Trzecia stylizacja to długa brązowa sukienka, z wycięciem na nodze oraz wysokie czarne szpilki, włosy rozpuszczone. Poprawili mi je nieco, bo po koku są niesforne. Ostatnim już chyba strojem, był brązowy top, podobny trochę do stroju kąpielowego, ale bardziej zakrywający, do tego czarne spodnie, lecz tej czerni nie było praktycznie widać przez niezliczone żółte kwiatki. Były one szersze przy kostkach. Chyba to mój faworyt.

Szczerze, nie jestem fanką szpilek, a po całym dniu jestem zmęczona. No może nie całym dniu, przesadziłam, ale to nie zmienia faktu. Cieszę się, że wróciłam do moich nike. Ta sesja trwała krócej niż ta z Tomem, dlatego była dwunasta, i cała Warszawa dla nas. *

- Gdy byłaś bardzo zajęta, zabukowałem coś dla nas. - tajemniczość wypełniła jego ton głosu.

- Hmm, szalejesz kolego. Co takiego?

- Zobaczysz.

Kazał mi zamówić taksówkę, co też zrobiłam. Czekaliśmy z siedem minut. Podczas tego opowiadałam chłopakowi co moglibyśmy zwiedzić tu na dniach. Słuchał uważnie. Gdy tylko wsiedliśmy, usiadł obok kierowcy i powiedział na ucho adres. Tajemniczość mu się chyba włączyła. Droga zajęła nam jedynie piętnaście minut. Gdy prawie byliśmy na miejscu, kazał zasłonić oczy, no dobra. Pomógł mi wyjść z auta. Przeszliśmy kilka kroków do przodu i...

Przypadek | Tom HollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz