" - Uwaga. Z ostatniej chwili. Dzisiaj na ulicach widziano Toma Hollanda. Nie było by to nic dziwnego, gdyby nie dwa fakty. Pierwszy, to że nie był z nim żaden ochroniarz, co jest dziwne, bo Tom zawsze ma przy sobie choć jednego, na wszelki wypadek. A drugi to tajemniczą dziewczyna. *pojawiło się zdjęcie na ekranie* Paparazzi uchwyciło dzisiaj te oto zdjęcie. Widać szczęśliwą parę. Zdjęcie jest z jednej strony jednoznaczne, gdyż Tom trzyma tę dziewczynę za rękę, śmiejąc się. Widać szczęście na jego twarzy oraz spojrzenie, jakim daruje tę osobę. Z drugiej strony jednak pozostaje duży znak zapytania, bo tożsamości tej kobiety nie znamy. Jak myślisz Summer, *zwrócił się do koleżanki z kadru* kim może być ta tajemniczą dziewczyna?
- Cóż. Trudno określić na podstawie tylko kawałka twarzy. To wszystko przez ten kaptur. Mamy jednak punkt zaczepienia. Włosy. Są one kręcone oraz krótkie. To nam znacznie zmniejsza pole do popisu. Osobiście uważałabym, że to Zendaya. Lecz! Tu was zaskoczę, drodzy widzowie, Zendaya wyjechała do Francji nagrywać swój nowy kontrakt filmowy, dlatego niemożliwe jest, że to właśnie ona.
- Masz rację, Summer. Dziękuję, za podzielenie się z nami Twoim punktem widzenia, wam, drodzy widzowie dziękuję za uwagę. Jak widać Tom znalazł sobie wybrankę. Muszę niestety zasmucić jego fanki. Gdy tylko dowiemy się więcej, dowiecie się jako pierwsi. A tymczasem przejdźmy do... "Wyłączyłam telewizor i rzuciłam pilotem o fotel, który był naprzeciwko mnie. Tom o tym wiedział? Wiedział, że będzie paparazzi i zrobią nam zdjęcie? Na pewno wiedział. Pisał, bym nie oglądała wiadomości. Tylko czemu chciał to zataić? Dlaczego miałam o tym nie wiedzieć? Jednak dziękuję, że padał ten deszcz. Gdyby nie to, rozpoznaliby mnie. No może by nie rozpoznali, ale znaliby twarz i z czasem doszliby, że to ja. Teraz te zdjęcie będzie krążyć w Internecie. Będzie je widać za każdym razem gdy ktoś wpisze "Tom Holland" z najnowszej daty. Ale dobra, nie ma tragedii. Nie znają mnie. Może Tom się wstydził? Wstydził się mnie, bo zadaje się nikim. Dosłownie. On jest kimś w tym świecie, a ja nie. Nie zdziwię się, że będzie żałował wczorajszego dnia. Nie będę go winić. Nawet nie mam nadziei, że będzie chciał do mnie napisać. To moja wina. Jestem straszną egoistką. Powinnam powiedzieć, że nie chcę spędzać z nim czasu, że będą potem kłopoty, ale wolałam się dobrze bawić. Jestem straszna. To był mój najlepszy i jednocześnie najgorszy dzień w życiu. Schowałam głowę między nogi i chwilę tkwiłam w tej pozycji. A co jak mnie znienawidzi za to? Nie. Nie mogę go tak oceniać. Z góry zakładać, że mnie już nienawidzi. Chciałabym się z nim spotkać, w cztery oczy. Byśmy omówili to wszystko. Wyjaśnili te sprawy i ustalili co dalej. Postanowiłam napisać do niego.
LizzyMożemy porozmawiać? Przy Starbucksie za 30 minut.
Ubrałam cieplejsze buty i nie chciałam popełnić znowu tego błędu, dlatego ubrałam rękawiczki. Teraz jest na pewno jest zimniej. Wyszłam szybciej, bo musiałam sobie wszystko przemyśleć. Jakoś ułożyć rozmowę w głowie, by w jakiś sposób miało to spójność i sens. Jednak nie ważne co bym wymyśliła, nie wychodzi mi. Chyba za bardzo boję się tego co może powiedzieć Tom. Nie dostałam żadnej zwrotnej wiadomości. Może nie przyjdzie? Może nie miał czasu zobaczyć, jest zajęty lub już uciął wszelkie kontakty ze mną. Idę spokojnym krokiem z rękami schowanymi w kieszenie. Nie jest mi zimno. Bardzo się cieszę z tego powodu, że pomyślałam o butach i rękawiczkach. Późnym wieczorem jednak jest znacznie chłodniej niż w dzień. Jest prawie 8.00 PM. Mimo tej godziny, miasto dalej tętni życiem. Tłok, jaki był rano, nieco się zmniejszył, choć i tak nie za wiele. Bałam się tego spotkania. Jednak dochodząc pod, jak na razie najlepiej znane mi miejsce w Londynie, zauważyłam postać. Kawiarnia była zamknięta, więc mało prawdopodobne by ktoś tak jeszcze czekał. To był Tom. Poznałam po jego charakterystycznej posturze. Był zapatrzony w komórkę. Nie zauważył mnie jeszcze, ale gdy byłam na odległość wyciągnięcia ręki oderwał się od telefonu. Nie ukrywam, zaciekawiło mnie co tak bardzo go zainteresowało w tym przedmiocie, ale to nie moja sprawa. On też ma swoje problemy. Podeszłam do niego i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Tak totalnie. Spojrzeć na niego? Może lepiej ograniczyć kontakt wzrokowy? Mam być dalej, bliżej? Nienawidziłam takich sytuacji. Przeważnie starałam się ich unikać. Chłopak miał na sobie kaptur od bluzy, którą miał pod czarną kurtka. Mądrze. Postanowił się nie pokazywać w moim towarzystwie. Chyba wiem jak ta rozmowa się potoczy.
- Jak dobrze, że Cię widzę. - ni stąd chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił. Dobra. Jednak nie tego się spodziewałam. Totalnie nie tego się spodziewałam. Nawet nie myślałam o takim wyjściu. Dobra, czyli nie jest chyba źle? Z wahaniem odwzajemniłam uścisk. - Widziałaś wiadomości nie? - zapytał z lekka nadzieja na to, że może jednak tego nie zobaczyłam, ale jednak znał już dawno odpowiedź na te pytanie. - Tak bardzo Cię przepraszam za to. Nie chciałem by do tego doszło. Ja.. Ja w ogóle nie myślałem. Chciałem po prostu spędzić normalnie dzień i nie pomyślałem nawet o Tobie. Jakby się dowiedzieli... Nie wiem co byśmy zrobili. Nie chcę, byś miała życie jak ja. Mówię o tym nękaniu przez paparazzi i tych dziennikarzy. To nic fajnego, a jednak przez moją głupotę o mało do tego nie doszło. - Tom mówił bardzo szybko, z moim angielskim, którego uczę się od 5 lat, ledwo mi szło nadążanie za nim. Nie ukrywam, umknęło mi kilka słów, ale z kontekstu zrozumiałam wszystko. A, i jeszcze do angielskiego, w szkole nie byłam fanką tego języka. Nie rozumiałam za bardzo, co chciał przekazać. Wiem jednak, że nie jest na mnie zły, ale za to obwinia tylko siebie.
- Hej! Spokojnie. Przecież nic się nie stało takiego, rozumiem Twoje obawy. Ale nie rozumiem czemu obwiniasz siebie. Zdawałam sobie sprawę z kim przebywam i wina też jest po mojej stronie. Przepraszam, że narobiłam Ci teraz takiego szumu. Chciałam iść tylko na wykłady. - zaśmiałam się, chłopak widząc, że chce rozluźnić nieco atmosferę, zrozumiał mój żart, eghem, "żart", bo to nawet nazwać żartem się nie dało, ale byłam taka zestresowana, że na tę noc więcej nie było mnie stać w tym momencie, i zaczął się lekko śmiać.
- Czyli studiujesz?
- Em, już nie.
- Wczoraj szłaś na zajęcia, a teraz już nie studiujesz?
- Skomplikowane, może opowiem Ci kiedy indziej.
- Rozumiem. Nie będę naciskał. Chciałem, byś tylko wiedziała, że żałuję tego, co się dzisiaj stało. Jak już mówiłem, nie chciałem by do tego doszło. Czuję, sam nie wiem co czuje, ale wiem, że jesteś inna niż te wszystkie dziewczyny. Jako jedyna mnie zrozumiałaś. Chciałbym, byś wiedziała, żeee - zaciął się, chyba nie wiedział jak ułożyć te zdanie do końca. - że chyba robisz się kimś ważnym dla mnie iii, I chce byś była na razie przy mnie. Jako przyjaciółka. - dobra jednak mnie zatkało. Ja? Przyjaciółka? Toma Hollanda? Chyba nogi mi się zaraz ugną pode mną. Nie rozumiałam co się dzieje do końca. Za szybko.
- Tom, nie spodziewałam się tego. - powiedziałam, nie ukrywając mojego zdziwienia. - Czyli między nami wszystko okej?
- Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że nie mam nic przeciwko. Tylko myślałam, że po tym incydencie, będziesz się wstydził ze mną pokazywać.
- Kto powiedział, że nie mogę się spotykać z przyjaciółmi?
- Jeszcze nie byliśmy przyjaciółmi. - powiedziałam, uderzając go lekko łokciem w brzuch, chłopak się zaśmiał.
- Dobrzee, tooo. - przedłużał rozglądając się na boki. - Mam szalony pomysł.
- Hm, bardziej szalony niż ostatnia wizyta w parku trampolin? - zapytałam.
- Oj tak, chyba że masz plany na noc?
- Niech ja pomyślę... - udałam, że się zastanawiam, teatralnie pocierając sztuczną brodę. - Musze..
- Dobra nie zgrywaj się. - mówiąc to zaczął się śmiać i pociągnął mnie wzdłuż głównej drogi. Czuję, że będzie to świetna noc. Na szczęście nie zaczynam pracy do jutra, tylko od następnego tygodnia.