*Ważna informacja na dole*
Muszę się jednak przyznać. Zaspałam. Na szczęście Zoe przyszła przed 9 i waliła w drzwi. Nie powiem, nie miła pobudka, ale dzięki niej mogę zrobić dużo więcej.
- No to na którą musisz być gotowa? - zapytała klaszcząc w ręce.
- O 4.00 PM ma przyjechać po mnie Tom. - powiedziałam.
- Mamy mało czasu. - podsumowała. Wyciągnęła zza pleców dużą torbę. - Mam wszystko czego będziemy potrzebować.
- Ty się na serio przygotowałaś. - zaśmiałam się. Dziewczyna położyła tę torbę na kanapie.
- Dobra, przestań gadać, idź się umyj, a ja przygotuję tu wszystko. Umyj włosy. - poradziła.
Zrobiłam tak jak nakazała. Użyłam swoich najlepiej pachnących kosmetyków. Powtarzam to i będę powtarzać cały czas. O zapachu cynamonu i imbiru. Ludziom się on kojarzy ze świętami, ale ja jestem zdania, że jest uniwersalny. Nie siedziałam w wannie tym razem za długo. Gdy wyszłam, widok lekko mnie przeraził. Otóż wszystkie rzeczy z torby znalazły się na stole i podłodze, bo nie zmieściły się na stole. Jezu.
- Więcej się nie dało? – zapytałam żartobliwie.
- Spokojnie, wszystko jest potrzebne. Dobra, - klasnęła. – pokaż mi rękę. – zażądała, zdziwiłam się jej dziwną zachcianką. – Tak myślałam. Chodź, siadaj. – kazała mi usiąść na kanapie, podeszła po rzeczy. – Który kolor jest najbardziej podobny? – pokazała mi trzy kolory lakieru hybrydowego. Wskazałam odpowiedni. – No to tak, ja Ci zrobię szybko paznokcie i rąk i nóg, a Ty, - podała mi suszarkę i potrzebne kosmetyki. – wysuszył włosy na bóstwo.
Jak powiedziała, zrobiłam. Podała mi także duże lusterko. Wszystko działo się trochę chaotycznie. Zoe jednak bardzo się wczuła w to. Nie liczyłam czasu, gdy skończyłam swoją ''pracę" wzięłam telefon, podczas gdy Zoe dokańczała wszystko. Uparła się na jakieś cekiny na paznokciach u stóp. Stwierdziła, że ludzie zwracają na to uwagę. Wywróciłam oczami i zaczęłam przeglądać Instagrama. Pierwsze co, to było sprawdzenie Toma i chłopaków, byłam ciekawa, czy może relacjonują swoje przygotowania. Jedynie Paddy pokazał. Gdy dziewczyna już skończyła, zaczęłyśmy brać się za makijaż. Uznałyśmy, że będzie on delikatny, a bardziej za zażądałam. Uznałyśmy , że powieki będą miały lekki złoty brokat i małe kreski, jak to stwierdziła dziewczyna, by podkreślić mi oko. Reszta bez zmian, jedynie rozświetlacz poszedł jeszcze na obojczyki. Kreatywność Zoe. Czas leciał nam strasznie szybko. Zrobiłyśmy tak, przyjaciółka wykazała chęci wyprasowania mojej sukienki, a w tym czasie ja pakowałam swoją malutką torebkę. Będę miała na ustach błyszczyk z malutkimi złotymi drobinkami. Tak, postawiłam na złoto całkowicie. Nie chciałam mieć też czerwonych pomadek, to nie w moim stylu i źle bym się czuła. Nie wiem kiedy, a było już po trzeciej. Miałyśmy już chyba wszystko gotowe, pozostało ubrać sukienkę, ale to na samiutki koniec.
- Pamiętaj, bez stresu i w ogóle. Będę oglądać, więc będę Cię wspierać na duchu. Jak chcesz mogę tu zostać, ogarnęłabym po sobie. – zaśmiała się.
- Nie ma sprawy, dziękuję. Ale nie musisz, jak wrócę, to mogę sama to posprzątać.
- Dobra nie wydziwiaj. Zaopiekuję się Kometą.
- Niech Ci będzie.
Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać. Opowiedziałam jej o tym, że wspomniałam o balu na naszych zakupach z Tomem. Zaśmiała się, choć przyznała mi rację, z czego prawdą było, że nie miałam swojego balu. Poszłam się już ubrać. Dziewczyna dała mi trochę kremu rozświetlającego na nogi i ręce. Nawet fajnie to wyglądało. Wprowadziłyśmy ostatnie poprawki, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Cały stres jak na zawołanie przybył. Zoe poszła otworzyć. Teraz już nie byłam taka pewna co do dzisiaj. Chwyciłam za swoje rzeczy i podeszłam. Zobaczyłam Toma, ubranego całego na czarno z tym wyróżniającym się krawatem. Mimowolnie zaśmiałam się widząc go. On chyba wyglądał na zdziwionego. Zoe odsunęła się i usiadła oparciu kanapy.