🌱
Następnego dnia obudziłam się później, niż bym sobie życzyła. Maćka nie było obok, choć zasnęłam wczorajszego wieczoru w jego objęciach. Nie rozmawialiśmy za dużo, tylko wymieniliśmy kilka zdań. On wiedział, że ja nie chcę teraz wyjaśniać mu tego, co w moim życiu działo się kilkanaście lat temu i wcześniej, więc nie naciskał. Za to bardzo go kochałam, bo dawał mi taką swobodę i wolność, czekał aż będę gotowa, by zdobyć się na szczerość. Teraz wiedziałam, że mogę mu powiedzieć o wszystkim, co działo się w moim życiu. Wyszłam z sypialni z nadzieją, że sobie nie poszedł i wcale się nie pomyliłam - rządził w kuchni, właśnie zabierając się za otworzenie lodówki. Wyciągnął z niej ser, po czym odwrócił się w moją stronę, uśmiechając się lekko.
— Cześć, słońce — powiedziałam, podchodząc do niego od boku i składając na jego ustach krótki pocałunek. — Co robisz?
— Śniadanie — powiedział, wskazując na chleb tostowy wypełniony serem i szynką. Przewróciłam oczami i próbowałam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio jadłam tosty.
Gdy w końcu odpowiednio poukładał wszystko na pieczywie, włożył do zamykanego opiekacza i odczekał chwilę, by dołożyć to banalnie proste danie na talerze, na których leżały już pokrojone warzywa. Zaniosłam obydwa naczynia na stół, po czym sama usiadłam na krześle, czekając na Maćka. Blondyn usiadł obok mnie chwilę później, zabierając się od razu za jedzenie naszego posiłku. Szybciej zjadłam swoją porcję, bo była o wiele mniejsza i teraz tylko czekałam, aż on pochłonie swoją. Teraz wiedziałam, że chcę mu powiedzieć, jak wyglądało całe moje życie, od początku do końca. Jak stałam się kobietą do towarzystwa, a jak znalazłam się w miejscu, w którym byłam teraz. Ta historia była zawiła, pełna wzlotów i upadków, chwil słabości i nabierania coraz to większej siły. Moje życie było jednym wielkim konfliktem egzystencji i praktycznie wiele rzeczy w nim się wykluczało. Lubiłam grać szatanowi na nosie, bawiąc się z nim czasami, naciągając coraz to cieńsze struny jego nerwów. Siedziałam po uszy w kryminale, czułam się czasem, jakby wyrwali mnie z jakiejś opowieści Agathy Christie.
— Masz pełne prawo do tego, by wiedzieć, jaka była moja przeszłość — powiedziałam w końcu, gdy obydwoje skończyliśmy jeść.
— Nie musisz... — przerwałam mu w pół wypowiedzi, przykładając palec do ust, sygnalizujący ciszę.
— Zaczęło się od tego, że zmarł mój tata. Nie miałam wtedy nawet dwudziestu lat i średnio wiedziałam, co mam w ogóle ze sobą zrobić, jak zarabiać na życie — zaczęłam, zagryzając co jakiś czas wewnętrzną część policzka. — Wtedy znalazłam się na ulicy, pośród tego całego brudu, seksu i pieniędzy. Stary właściciel klubu zwerbował mnie do pracy, a ja, łakoma kasy nie protestowałam. Przez pierwsze lata w tym klubie byłam naprawdę popychadłem i robiłam to, co mi kazali... Gdy zjawił się Dawid, to wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Z brudnej kamienicy znalazłam się w tym apartamencie i z pozycji pani do towarzystwa stałam się najważniejszą kobietą w całej firmie. Chodziłam z nim ja wszystkie spotkania biznesowe, robiłam bardziej za wizytówkę, niż pracownicę klubu. Jestem od niego uzależniona, bo tak naprawdę to on jest moim jedynym źródłem dochodu. Siedzę w tym świecie po uszy, dla mnie już nie ma ratunku. Nigdy się nie wyplączę, nigdy nie będzie mi dane zaznać normalnego życia.
Łzy już niekontrolowanie leciały po moich policzkach, bo dopiero teraz dotarło do mnie, że moje życie to katastrofa. Byłam kryminalistką, bo może nikogo nie zabiłam, ale dobrze wiedziałam o przekrętach mojego szefa i jego kontaktach z gangsterami. Cholera, nosiłam ze sobą nielegalną spluwę, a wczoraj mierzyłam z niej do jakiś przypadkowych ludzi. Byłam zepsuta do szpiku kości, przyzwyczaiłam się do tego życia, przepełnionego luksusem i pieniędzmi. Dotychczas egzystowałam beztrosko, nie przejmując się zbyt wieloma rzeczami i nigdy nie zdarzało mi się głębiej myśleć nad sensem tego, do czego tak w zasadzie dążę. Co było celem mojego życia, jaki był mój priorytet, stawiany ponad każdą rzecz. Nie było go, do momentu, w którym w moim życiu nie pojawił się pewien blondyn, który właśnie siedział obok, nadal analizując moje słowa. Teraz to on był najważniejszy, jego bezpieczeństwo i szczęście stawiałam na pierwszym miejscu, nieważne co się działo w moim życiu.
Przytuliłam się do niego, nie chcąc już dłużej tłumić w sobie emocji. Niewyobrażalne pożądanie, jakie do niego czułam z początku naszej znajomości, zostało zastąpione przez prawdziwe uczucie i Maciek darzył mnie chyba tym samym. Czułam jego zapach, obecność, poczułam, że jego zmartwiony i zatroskany wzrok owiewa moje ciało. Już nie chcieliśmy czerpać z naszej relacji żadnych korzyści, obydwoje potrzebowaliśmy się nawzajem w każdym momencie.
— Będzie dobrze — powiedział, całując mnie w głowę. Za każdym razem, gdy wykonywał ten gest, robiło mi się cieplej na sercu. W tych momentach czułam, że naprawdę jest przy mnie z miłości, nie chce mnie wykorzystać.
Choć nawet gdyby to było jego celem, nie byłby w stanie mnie zranić. Byłam tak odporna na wszelkie draśnięcia i jakiekolwiek urazy, że kolejny byłby tylko do kolekcji. Nie zostawiłby na mnie piętna, bo byłam twarda i wiedziałam, że ja nie potrzebuję mężczyzny do życia. Tak mi się wydawało, bo Maciek był mi niesamowicie potrzebny. Teraz nawet jego ciepły i delikatny oddech był w stanie dodać mi otuchy i utwierdzić w przekonaniu, że wszystko dobrze się skończy. Tego potrzebowałam. Przez całe życie nie miałam nikogo, komu mogłabym wypłakać się w koszulę i powiedzieć o moich problemach. Przez te wszystkie lata dusiłam w sobie każdą emocję, łzy, jakąkolwiek empatię. Teraz jakby wszystkie uczucia odblokowały się na nowo, wylewając się litrami na suchy blat.
— Nigdy nie będzie dobrze, Maciek — wydukałam, gdy zdołałam opanować się w takim stopniu, by móc wypowiedzieć kilka słów. — Nie jestem wolna. Nigdy nie będę. Jestem na uwięzi, mój szef ciągnie tylko za sznurki, a ja robię wszystko, co chce. Potrafię sobie go owinąć wokół palca, ale nie na tyle, żeby nadużywać swojej władzy.
— Przy mnie jesteś wolna — powiedział, obejmując mnie delikatnie w talii.
To była szczera prawda. Pokazał mi świat, o którym nie miałam pojęcia. Tylko przy nim czułam, że potrafię kochać. Tylko przy nim czułam, że jestem wolna. Każdy wdech i wydech z jego towarzystwem stawał się weselszy. Udowodnił, że mogę być jeszcze szczęśliwa, że nie wszystko stracone. I choć moje życie teraz dosłownie wisiało na włosku, stało na szali i niepewnie kołysało się na boki, ja byłabym w stanie oddać wszystko, by tak zostało już na wieki.
🌱
Obiecany rozdział! Chciałam się tu z wami radować z wygranej Maćka lub Emila, a tu zong. Ale cóż, lepiej tak, niż by mieli się tam pozabijać... piszcie co tam u was i te sprawy!
CZYTASZ
🌱 𝙸'𝚖 𝙽𝚘𝚝 𝙵𝚛𝚎𝚎 ~ Maciej Janowski 🌱 ✔️
Fanfiction🌱 ~ Pokazał mi świat, o którym nie miałam pojęcia. Tylko przy nim czułam się wolna. Tylko przy nim czułam, że potrafię kochać. ~ 🌱 I'm yours #1 Cytrusy i bergamotka 🍊🌾