🌱
— Jeszcze raz, po kolei — powiedział Przemek, który nadal nie przyswoił informacji.
— Boże, Przemek, czy ty naprawdę jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? — zapytał zniesmaczony Piotrek, kręcąc głową. Przyniósł mi kolejną szklankę wody, a ja wypiłam ją za jednym zamachem.
Przemek spojrzał na niego morderczym wzrokiem, a Maciek tylko lekko słyszalnie prychnął pod nosem. Młodszy z braci tylko wzruszył ramionami i runął na kanapę, zdecydowanie za blisko mnie.
Maciej stał kilka metrów od nas, gapiąc się w przestrzeń za oknem i słuchał uważnie moich opowieści. Wiedziałam, że jest zły, ale nie na mnie, a na tamtego kolesia.
— Wyszłam z baru, ktoś zaczął mnie śledzić, więc wyciągnęłam spluwę i strzeliłam — powiedziałam na jednym tchu. Przełknęłam ślinę i wbiłam paznokcie w materiał mojej sukienki.
Przemek siedział na oparciu kanapy, patrząc na mnie z góry.
— Jesteś pewna, że to był ten sam człowiek, który strzelał do ciebie wcześniej? — zapytał Przemysław ze stoickim spokojem. Westchnął głęboko pod nosem.
— Nie wiem, ale tak mi się wydawało — powiedziałam, przeczesując włosy.
— I co tak po prostu w niego strzeliłaś? — starszy z braci zadał już kolejne pytanie, a ja poczułam, jak krew gotuje mi się w żyłach. Ten to był bardziej ciekawski, niż Ewelina.
— Weronika, skąd ty tak w zasadzie masz ten pistolet? — zapytał Piotrek, zanim zdążyłam odpowiedzieć jego bratu.
— Mówiłam już, że... — zaczęłam, patrząc tym razem na młodego.
— Dajcie jej już spokój — warknął Maciej. Odezwał się pierwszy raz od dłuższego czasu. Wcześniej nic nie mówił, tylko milczał, nawet ma mnie nie spoglądając. — Idziemy spać — zarządził, odwracając się od okna i podchodząc bliżej mnie.
Ten jego ton był tak stanowczy, że ani mi się śniło się sprzeciwić. Wstałam posłusznie na nogi i otrzepałam sukienkę, podążając krok w krok za Janowskim.
— Tylko naprawdę idźcie spać, proszę — jęknął Przemek, nim zniknęliśmy za ścianą. Postawiłam krok na pierwszym stopniu, podczas gdy on był już za połową schodów.
— Przez ściany wszystko słychać! — dorzucił Piotr, zapewne uśmiechając się pod nosem. Wcale nie było mi do śmiechu.
Maciej nie odzywał się do mnie i nawet na mnie nie patrzył. Nie wiedziałam, czemu tak robi i co jest powodem jego zachowania, ale szłam posłusznie za nim wprost do jego sypialni, nie wiedząc jakie ma zamiary. Wpuścił mnie do środka, uchylając drzwi i wszedł do pomieszczenia, zamykając po cichu drewnianą płytę. Oparł się o drewno, zakładając ręce na klatce piersiowej. Nie umknęło mojej uwadze to, że zamknął nas na klucz i podniosłam brwi w górę, lustrując go wzrokiem.
— Chodź, idziesz się wykąpać — mruknął, odpychając się rękoma od ściany. Podszedł nieco bliżej mnie i chwycił mnie ostrożnie w talii, jakby bojąc się, że rozpadnę się zaraz na kawałki. — Pomogę ci.
Daj mi więcej, więcej siebie.
🌱
Nie lubię poranków. No chyba, że budziłam się w ramionach Maćka Janowskiego, którego kochałam ponad wszystko. Uśmiechnęłam się nieco pod nosem, widząc jego twarz centralnie naprzeciw swojej. Uchylił odrobinę swoje powieki, jakby czekał aż ja otworzę moje oczy i będzie mógł zrobić to samo. Mogłabym leżeć tak przez cały czas i naprawdę miałam na to ochotę, ale przerwał nam to huk garnków z kuchni. Przymknęłam powieki i wypuściłam zrezygnowana powietrze, próbując się uspokoić.
— Idziemy tam? — zapytałam, a kąciki moich ust podniosły się w górę.
— Nie chcę mi się — jęknął Maciej, chwytając mnie w talii i podnosząc mnie w górę. Wydałam z siebie krzyk, kiedy wylądowałam na jego ciele idealnie nad jego twarzą. Zaśmiałam się pod nosem i już dobrze wiedziałam, co chcę zrobić - wkręcić Pawlickich.
Udałam głośny jęk, patrząc na niego prowokacyjnie. Maciek od razu zrozumiał moje przesłanie i mruknął głośno pod nosem.
— O mój Boże, Maciek! — krzyknęłam po jakimś czasie, gdy już odczekaliśmy kilka chwil. Opadłam z urwanym jękiem na materac obok i próbowałam się powstrzymać przed wybuchnięciem śmiechem.
Wstałam z łóżka, zakładając na siebie leżąca nieopodal bluzę z wielką siedemdziesiątką jedynką. Poza tym została na mnie tylko czarna, koronkowa bielizna. On tylko obserwował każdy mój ruch, leżąc w łóżku ze splątanymi na karku rękoma. W końcu po jakimś czasie zwlekł się z materaca, naciągając na siebie w ekspresowym tempie spodnie i bluzkę z krótkim rękawem. Poczochrałam odrobinę włosy i przeczesałam je kilka razy, żeby jakoś w miarę wyglądały. Gdy i on był gotowy, wyszliśmy z pokoju, żeby zejść na dół na śniadanie.
W kuchni rządzili obaj Pawliccy, znaczy - Przemek siedział przy wyspie na krzesełku, a Piotrek próbował wlać ciasto do gofrownicy. Tak szczerze? Bałam się nawet spróbować tych gofrów.
— O, wreszcie! — Przemek podniósł ręce w górę w geście zrezygnowania. — Tych dźwięków mogliście nam oszczędzić.
— Maciek, za dużo seksu to niezdrowo — mruknął Piotrek, uśmiechając się pod nosem. Zagryzłam wargę, czekając na reakcję Maćka. Ten tylko przewrócił oczami. — Poza tym, jak my mamy wejść do twojej sypialni, wiedząc, że tam się dzieją takie rzeczy? — zapytał unosząc brew w górę.
— Nikt wam nie każe tam wchodzić — rzucił od niechcenia, wzruszając ramionami. — Nie wiecie chyba, co się działo na tym blacie... — zaczął Maciek, a ja zdążyłam zakryć jego usta dłonią. Starszy z braci rozszerzył oczy do granic możliwości, patrząc na wyspę kuchenną przed sobą, a młody zastygnął w takiej pozycji, w jakiej usłyszał te słowa.
— Kontynuuj — powiedział rozweselony Piotrek. Boże, on był dziwny. — Chcę dokładnie wiedzieć, co tu się działo.
— Nie zapędzaj się młody — upomniał go Magic, przejmując od niego gofra z bitą śmietaną. — Nie zapominaj, że mam niebezpieczną dziewczynę.
— Ta — mruknął szatyn, wciskając mi w rękę kawałek złotego ciasta z polewą czekoladową. — W łóżku też jest taka niebezpieczna? — wypalił, a ja niemal zakrztusiłam się kawałkiem mojego śniadania. Musiałam porządnie odkaszlnąć, nim złapałam tlen.
Maciek spojrzał przenikliwe na obydwu Pawlickich, a później przeniósł swoje spojrzenie ma mnie. Pod jego wpływem przypomniałam sobie wszystkie nasze chwile, które spędziliśmy na tym blacie i nie tylko.
— Jest tam bardziej niebezpieczna, niż ci się wydaje — uciął, uśmiechając się z tryumfem. Moje brwi wystrzeliły w górę, tak samo jak te Piotrka i jego starszego brata. Przemek parsknął śmiechem pod nosem, a młody mruczał jakieś niezrozumiałe słowa pod nosem. Pewnie znowu narzekał na to, że Maciej ma za dobrze i takie tam. Nie przejmowaliśmy się tym, bo pan Piotrek powinien mieć na drugie imię uwielbiam narzekać i cały czas to robię.
Był specyficzny, ale kochany. Tak samo zresztą jak jego brat. Znaleźli się w moim życiu tak nagle, ale nie chciałam, żeby teraz z niego uciekali.
No i Maciek.
W moim życiu było go zdecydowanie za dużo, ale kochałam to.
🌱
Boże, ale spoko mecz! W sensie mega stresujący i w ogóle, ale mamy to moi drodzy! Mamy play - off! Jestem z nich taka dumna!
CZYTASZ
🌱 𝙸'𝚖 𝙽𝚘𝚝 𝙵𝚛𝚎𝚎 ~ Maciej Janowski 🌱 ✔️
Fanfiction🌱 ~ Pokazał mi świat, o którym nie miałam pojęcia. Tylko przy nim czułam się wolna. Tylko przy nim czułam, że potrafię kochać. ~ 🌱 I'm yours #1 Cytrusy i bergamotka 🍊🌾