1 - Maja odpadła 🌱

627 24 10
                                    


🌱

Szum, muzyka, alkohol i mężczyźni - te rzeczy były moją codziennością.

Właśnie siedziałam obok mojego szefa, który podpisywał kolejną umowę ochrony jego dziewczyn przez jakąś grupę. Bycie prostytutką to niełatwy zawód, ale na szczęście moja kadencja w nim zakończyła się już kilka lat temu. Od czasu, gdy obecny właściciel klubu go kupił, zostałam w pewnym sensie damskim odpowiednikiem szefa. Byłam po prostu ładną panią, która swoim pięknem go dopełniała. Każdy bankiet, ważniejsze spotkanie, nowa transakcja - w moich rękach leżało to, żeby ładna buzia przekonała nowych wspólników, w razie, gdyby przedstawione argumenty nie były wystarczająco przekonujące. Za to wszystko miałam to, czego pragnęłam. Tak też, mieszkałam w apartamencie, woziłam się drogim Porsche i nosiłam najdroższe ciuchy w całym Wrocławiu. Tak wyglądało moje dotychczasowe życie i nie miałam pojęcia, że pewnego wieczoru wszystko zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni.

- A piękna pani jak ma na imię? - ktoś zagadnął zwracając się w moją stronę. Spowodowało to oderwanie mojego wzroku od szklanki pełnej Bacardi, stojącej na stole. Wzięłam głęboki oddech i przeleciałam wzrokiem przez ciało mojego szefa, który tylko kiwnął mi głową, pozwalając mi się przedstawić.

Relacja pomiędzy mną, a Dawidem, nie była na zasadzie uległej i władcy, ale czasami nie chciał, żebym odzywała się do starszych przedstawicieli płci męskiej. Ukazałam rząd swoich białych zębów i dołeczki w policzkach. Moja sylwetka momentalnie się wyprostowała, a barki otworzyły się.

- Weronika Suzelska - odpowiedziałam i chwyciłam za szklankę, upijając z niej spory łyk. Od tamtej kwestii nie odezwałam się ani słowem, aż do końca spotkania. Tym razem utkwiłam wzrok za oknem, gdzie zaczynała się już wiosna. Bezchmurne błękitne niebo, na którym raz po raz pojawiały się ptaki. Oparłam głowę na dłoni i cały czas utrzymywałam sztuczny i promienny uśmiech na mojej pomalowanej twarzy. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy mężczyzna obok mnie zaczął zbierać wszystkie manatki i podniósł się z miejsca. Wzięłam moją kopertówkę, która przez cały czas spoczywała obok mnie.

Wyszliśmy z dużego, szklanego budynku o dziwnym kształcie. Wypuściłam głośno powietrze, bo wbrew pozorom takie spotkanie wcale nie należało do takich czynności, które przychodziły mi z zupełną łatwością. Wcale nie - powodowały, że żołądek skręcał mi się ze stresu, od rana chodziłam jak w zegarku, a serce waliło jak szalone. Musiałam być zawsze idealna, perfekcyjna, niezawodna. Moim obowiązkiem było również wyglądać jak co najmniej milion dolarów i razić swoim blaskiem w oczy każdego.

Szliśmy w ciszy, bo nasze rozmowy zazwyczaj schodziły tylko i wyłącznie na jeden tor - dotyczący mnie i moich wymagań. Spotykałam się z nim wtedy, gdy miał na to ochotę, a ja za to nie musiałam na siebie pracować, a i tak dostawałam wszystko, czego bym tylko pragnęła. Każdy dzień takiego życia niby wydawał się luksusowy, ale ono po prostu zaczynało mi się nudzić. Szukałam wrażeń, innych, niż mój szef.

Dawid Skowron był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, o brązowych włosach i czarnych oczach. Lekki zarost na twarzy, garnitur na idealnym ciele i zawsze doskonale ułożony każdy kosmyk włosów powodował, że można by uważać go za świetnego faceta i kandydata na męża. Tyle tylko, że był już zajęty. I nie, nie mam tutaj na myśli siebie. Posiadał żonę, która kiedyś była dokładnie taka sama jak ja - prosta i brudna, a później uratowana przez swojego surowego pracodawcę. Nie wyobrażałam sobie, co musiała czuć, gdy siedząc od kilku dobrych miesięcy w Niemczech, wiedziała doskonale, co robił jej mąż. Posiadanie własnej agencji towarzyskiej, w której dziewczyny były nie byle jakie, sprowadzało się do tylko jednego - zdradzania na każdym kroku.

- Cholera - wysyczał, wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałam na niego - patrzył  gniewnym wzrokiem w stronę swojego telefonu.

- Co się stało? - zapytałam delikatnie, nie chcąc go zezłościć jeszcze bardziej.

- Maja odpadła - prychnął, odkładając telefon do kieszeni. - Muszę znaleźć jakąś dziewczynę na zastępstwo, bo dziś są za ważni klienci...

I w tym momencie dobrze wiedziałam, co się stanie. Wcale nie będzie szukał kogoś na jej zastępstwo, ale zapyta mnie, czy się na to zgodzę. Postanowiłam tym razem go uprzedzić.

- Ja za nią pójdę - zaproponowałam. Spojrzał na mnie pełny uznania i zadowoleniem na twarzy. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. Lubiłam go zadowalać, bo zawsze dostawałam coś w zamian.

- Jednego masz - powiedział dość poważnie. Pewnie wcale mu się nie podobał fakt, że tym jednym nie będzie on. - Stały klient, Janowski.

- Nie kojarzę - powiedziałam szczerze. W naszym klubie przewijało się tyle ludzi, że nie byłam w stanie zapamiętać twarzy, a co dopiero nazwisk.

Wsiedliśmy do czarnego Ferrari 458 Italia, którym to nie każdy mógł jeździć. Nie wiem ile ono kosztowało, ale mój samochód był dość tani, w porównaniu z tym. Trzasnęłam drzwiami i otworzyłam moją torebkę. Ruszyliśmy do przodu, a ja poprawiałam właśnie moje bordowe usta, patrząc w prostokątne lusterko zamocowane u góry.

Podwiózł mnie pod apartamentowiec, w którym mieszkałam. Gdy wychodziłam, upomniał mnie jeszcze, abym nie zapomniała, o której muszę stawić się w klubie. Przewróciłam tylko oczami - przecież dobrze wiedziałam, jakie są moje obowiązki. Moją pseudo - pracę wykonywałam bardzo dokładnie i nie pozwoliłabym sobie na spóźnienie, a już na pewno na niedopilnowanie powierzonych mi zajęć. Gdybym straciła to wszystko, co teraz mam, moje życie zdecydowanie ległoby w gruzach. Matki, nie znałam, nie wiedziałam, gdzie jest, co robi, czy w ogóle żyje. Zostawiła nas, a ja obiecałam sobie, że nigdy jej tego nie wybaczę. Rodzeństwa nie miałam, więc zostałam całkiem sama z tatą, który zmarł siedem lat temu. I później się potoczyło...

Próbowałam znaleźć rodzinę, ale babcia od strony mamy nawet nie wiedziała o moim istnieniu i nie była zbyt skora do pomocy, gdy odwiedziłam ją po śmierci jej zięcia. W końcu, po krótkiej rozmowie i doszczętnym udowodnieniu jej, że jestem jej wnuczką, odesłała mnie z trzema stówkami w ręku do Wrocławia. Obiecała, że zadzwoni. I wiecie co? Nie zadzwoniła. Ani wtedy, ani nigdy więcej. Tak więc, zostałam całkowicie sama i wylądowałam na ulicy. Nie miałam innego wyjścia - co mogłaby robić siedemnastolatka, która zaczęła szkołę średnią? Gdy skończyłam szkołę, nawet nie sprawdziłam wyników matury. Zrobiłam to po jakimś czasie, bo wiedziałam, że na studia i tak się nie dostanę.

Moja przeszłość naprawdę była trudna. Nadal nie wiedziałam, co stało się z moim dawnym szefem, który wbrew pozorom nie był taki zły. Ale z drugiej strony - jeśli Dawid nie przejąłby tej funkcji, ja prawdopodobnie mieszkałabym teraz w obskurnej kamienicy z pięcioma innymi dziewczynami i ledwo wiązałabym koniec z końcem. W jakimś stopniu mogłam mojego obecnego pracodawcę uważać za wybawiciela. Wiele dziewczyn dałoby się pokroić za taką relację z nim, ale ja tkwiłam w niej niczym sztuczna rzęsa pod moją powieką, której nie mogłam się pozbyć. Byłam tuż po moim szefie najbardziej odpowiedzialna za dziewczyny w klubie, a bałam się o nie czasami. Nigdy nie wiadomo, czy nie pojawi się jakiś natrętny klient.

Całe szczęście, że w klubie było więcej ochroniarzy niż kelnerek i barmanek razem wziętych.

🌱 𝙸'𝚖 𝙽𝚘𝚝 𝙵𝚛𝚎𝚎 ~ Maciej Janowski 🌱 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz