Jak zwykle zrobiłem swoją poranną rutynę i wyszedłem jak najszybciej do szkoły, ponieważ zostało mi 8 min do lekcji.
W piątki zawsze zaczynałem od informatyki, lecz zmienili nam plan jakoś tydzień temu ze względu na "brak miejsc w ten dzień".
Właściwie to nawet nie mam pojęcia o co z tym chodziło, ale nie dopytywałem. Teraz zaczynam od angielskiego, który uwielbiam, więc jak dla mnie na plus.
Szedłem do klasy gdy nagle usłyszałem płacz. Chciałem sprawdzić kto to, lecz akurat zadzwonił dzwonek i musiałem biegiem wbiec [no wow co można robić biegiem hm..] do klasy.
Krystian zaczął się ze mnie śmiać, za to ja posłałem mu surowe spojrzenie.
Powiedziałem mu, że musimy porozmawiać po szkole o czymś ważnym.
Tak naprawdę to nie chodziło o nic ważnego. Po prostu chciałem spędzić z nim jak najwięcej czasu, bo jest moim przyjacielem i zawsze nim będzie.Widać, że się zestresował. Ale to i dobrze, nie może mieć w życiu tak łatwo.
On od zawsze był tym "panem cudownym". Nie mówię, że to źle ale wiecznie miał lepiej ode mnie. Tak zwane wszystko podane na tacy. Czasem naprawdę mu zazdroszcze. Troskliwi rodzice, miła siostra, dużo przyjaciół.. Chciałbym mieć chociaż w połowie tak super życie jak on...
No ale coż, życie jest chujowe. Zawsze próbuje cię udupić. Nawet w tych najlepszych momentach gdzie prawie jesteś na samym szczycie, będzie ci stawiać kłody pod nogi.
Wydaje mi się, że na pytanie dlaczego tak jest nikt nie zna odpowiedzi.Mógłbym się tak użalać całą lekcje, ale zauważyłam, że ta szmata pyta. Tak to właśnie ja. Kocham angielski ale nienawidzę baby od niego. Czysto teoretycznie jest zjebana i tyle.
Na(uczycielka) - To do odpowiedzi poprosimy numerek... 7. Zapraszam do tablicy.
Japierdole, jakie szczęście, że mam numer 8. Dzięki ci Boże, w którego nie wierzę.
Nie wierzę w Boga. Tak dokładniej to jestem agnostykiem. Są to osoby, które nie umieją stwierdzić czy istnieje cokolwiek z jakiejkolwiek istniejącej wiary. Nie wiem czy istnieje Bóg, Budda czy chuj wie jakie inne wytwory. To po prostu nie na mój mózg by się nad tym zastanawiać i snuć dziwne teorie.
(fun fuct. Sama jestem agnostyczką, dlatego musiałam to tu wpierdolić XD)✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩
Właściwie lekcje jak lekcje. Wszystkie minęły tak samo. Nawet dziś nie byłem pytany, bo wielce cudowna polonistka się zlitowała i stwierdziła, że nie będzie pytać z trzech ostatnich lekcji.
Myślę, że po prostu nie chciało jej się dzisiaj, bo piątek i koniec użerania się z jak to zacytować jej słowami "głupimi dzieciorami".
Nie mam pojęcia jakim cudem jeszcze jej dyrektorka nie wyjebała z tej szkoły. Przecież to jest istna chodząca tragedia.
Ale wracając do tematu "poważnej rozmowy".
Wyszedłem razem z Krystianem ze szkoły, tylko tym razem zamiast do domu, skierowaliśmy się do parku, w którym swoją drogą miałem się dziś spotkać z Łukaszem aka Blaszką.
Miał taką ksywke, bo kiedyś, jakoś 4 lata temu wpierdolił się po pijaku w takie ostre blachy i cały się pociął. Ten incydent nie jest najprzyjemniejszy, ale każdy zapomniał od czego się to wzięło i po prostu nazywają go Blaszka.
Usiedliśmy z Krystianem na ławce i zaczęliśmy rozmowę.
K(rystian)
E(wron)K- To o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
CZYTASZ
Jesteś pewien? || Nexe x Ewron
FanfictionZ pozoru dwóch przyjaciół, którzy nie wiedzą jak ujawnić swoją orientację, lecz czy zostanie tak na zawsze? Czy może otworzą się przed sobą i wszystko złączy się w jedność? Jest to moja pierwsza historia, więc nie będzie cudowna. Co tu dużo mówić...