Rozdział 6

441 31 40
                                    

Gdy doszedłem do ustalonego miejsca okazało się, że byłem jako pierwszy. Ucieszyłem się, bo to ja czekam na nich, a nie oni na mnie.

Usiadłem na ławce i zacząłem rozglądać się w oczekiwaniu na Krystiana i Blache.

Nie musiałem zbyt długo rozmyślać o czasie ich przybycia, ponieważ już po chwili dwójka chłopaków z wymalowanymi uśmiechami na twarzy stała obok mnie.

B(laszka)- No siemka Ewronik.

E- Hej hej. A tak w ogóle czemu nie przywitałeś się z Krystianem tylko ze mną?

B- Tak się składa, że gdy szedłem tutaj to spotkałem Krystiana i zdążyliśmy już się przywitać.

E- Um okej, już rozumiem. To może chodźcie się przejść wzdłuż parku, przy okazji sobie pogadamy?

K- Dobry pomysł.

Blacha również przytaknął i ruszyliśmy, oddając się przy tym rozmowie.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

Łukasz był naprawdę dobrym przyjacielem. Rozmawiając z nim poczułem się tak samo jak parę lat temu, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy.

Było to dosyć magiczne spotkanie, jeżeli można to tak ująć. Gdy zobaczyłem go na szkolnym balu przebranego za kota, pomyślałem, że musimy się poznać, bo tak samo jak on kocham koty.

Pamiętam, że gdy do niego podszedłem był dość nie śmiały. Odpowiadał mi pojedyńczymi zdaniami i nie mogłem nic więcej z niego wydusić.
Z czasem się to zmieniło. Zaczął być bardziej otwarty na ludzi i otoczenie. Jednak nie wszystko poszło w tą stronę, którą powinno.

Łukasz stał się otwarty, ale aż za bardzo.
Wychodził do klubów, pił w nadmiernych ilościach. Na początku nie wydawało to się w żaden sposób podejrzane, do momentu gdy zniknął na mniej więcej tydzień. Przejąłem się tym dość mocno, gdyż byłem z nim zżyty i nie wyobrażałem sobie życia bez jego obecności.

Gdy policja go odnalazła okazało się, że zaczął brać nielegalne substancje i je sprzedawać.

Z dnia na dzień był coraz większym wrakiem człowieka, a ja od chodziłem od zmysłów myśląc o tym jak mu pomóc. Niestety nie udało mi się to. Pewnego dnia przedawkował i wylądował w szpitalu. Do dziś pamiętam słowa lekarzy mówiące, że szansę na jego życie są bardzo małe.

Na szczęście przeżył. Co prawda z wielkim uszczerbkiem na zdrowiu oraz psychice ale ważne, że cały.
Od tamtego momentu starałem się nie spuszczać go z oczu. Nie chciałem by coś więcej mu się stało. Tym bardziej, że...

-KAMIL DO JASNEJ CHOLERY - wydarł mi się do ucha Krystian.

E- Co jest?

K- Od 10 min nic nie mówisz i nie dajesz znaku życia oprócz iścia (nie wiem jak to odmienić help) przed siebie.

E- A um.. przepraszam, zamyśliłem się.

B- Nie strasz nas więcej okej?..

E- Jasne..

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

Aloha! Witam w kolejnym rozdziale po małej przerwie.

Dzisiaj znów dosyć krótki rozdział, ale psycha sitting niestety i muszę się jakoś zebrać, co nie mam pojęcia kiedy nastąpi. Szczególnie, że już we wtorek znowu do szkoły..

Nie ma co się rozpisywać także papa i miłego dnia albo nocki <3

                                                       ~~420 słów



Jesteś pewien? || Nexe x EwronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz