ODCINEK 2, SEZON 1

595 92 437
                                    

#TheExilePL


„Niewiadome"

HUNTER

What doesn't kill you makes you stronger, stronger" - śpiewa mi na słuchawkach Kelly Clarkson, kiedy po raz setny dzisiaj przemierzam skomplikowane korytarze bazy. Dziewczyna ma talent, to trzeba przyznać. Jedynie jej piosenka utrzymuje mnie teraz JAKOŚ przy życiu i pozwala JAKOŚ funkcjonować. Chociaż w sumie bardziej pierwsze zdanie refrenu, które można uznać za moje motto. Uwielbiam je. Arsen natomiast... niekoniecznie.

Bezguście.

Ogólnie z tą piosenką łączy się bardzo... ciekawa historia. Z dobrych czasów. Na samą myśl o tym na mojej twarzy pojawia się mały uśmieszek. Mimo, iż wirus już dawno był w obiegu, wtedy wszystko było jakby... łatwiejsze? Chyba tak. Nie myślałem o tym, co będzie jutro. Żyłem tu i teraz. Bez konsekwencji. Robiłem to, co chcę i jak chcę. A przede wszystkim, z kim chcę.

Kiedyś to było - myślę, a uśmiech znowu odrobinę się powiększa. Mimowolnie sięgam do szyi i delikatnie ciągnę za łańcuszek, który na niej wisi, aż przed moimi oczami pojawia się blaszka nieśmiertelnika z wygrawerowanym napisem VVA.

Veni, Vidi, Amavi.

Przejeżdżam po nim kciukiem. Moją głowę zalewa fala wspomnień. Jej tańczące na wietrze włosy. Bardzo ciemne, niemal czarne oczy, w których błyszczały miliardy gwiazd - to one dawały mi największą gwarancję, że żyje i jest szczęśliwa. Ze mną. I uśmiech. Cieplejszy od słońca. Obrazy przelatują mi przez głowę jak kalejdoskop. W pewnym momencie zaczyna mi się robić dziwnie nieswojo. Dopiero po chwili ogarniam, że wstrzymałem oddech. Wypuszczam powietrze ze świstem. Potrząsam głową i chowam łańcuszek za podkoszulek.

Nie teraz, demony. Później wam pozwolę przejąć kontrolę. Na razie - robota.

Przystaję przy balustradzie i poprawiam słuchawki w uszach. Noga mi lata do rytmu piosenki. Sam pod nosem podśpiewuję kolejne wersy refrenu. Opieram ręce na barierce i lekko wychylam się do przodu, by zobaczyć, co dzieje się na niższych poziomach. Robotnicy pracują jak mrówki, umacniając żelazne konstrukcje utrzymujące cały budynek. No cóż, trzeba zadbać, aby rój Poparzeńców nie dostał się do środka, bo wtedy kaplica.

Piosenka się kończy. Otwieram więc playlistę w telefonie i przeglądam kolejne tytuły. Migają mi piosenki takie jak Beautilful Crime, Highway to Hell, Back in Black, Stay, Revolution, Cannibal czy Bez Ciebie. Tej ostatniej za chuja nie rozumiem, bo jest w jakimś dziwnym języku, ale ma fajny vibe. Wybieram jedną z piosenek AC/DC. Zaczynam kiwać głową do rytmu. Lubię ten stan, gdy leci muzyka, a ja przenoszę się całkiem gdzieś indziej.

Nagle coś z brzdękiem uderza o metal obok mnie. Wzdrygam się przestraszony i odwracam głowę w kierunku, z którego dobiegł mnie hałas. I kurwa, jak sekundę temu byłem przestraszony, tak teraz jestem przerażony.

O NIE.

O nie, nie, nie, nie, i jeszcze raz NIE!!!!

Losie, za co mnie tak każesz?! - wrzeszczę w myślach, a na twarz przybieram rasowy bitch face.

Obok mnie stoi nie kto inny jak Hash Berns. Jedna druga obłąkanego rodzeństwa. Znaczy, ja nie wiem, czy są obłąkani, ale na pewno są irytująco nieznośni. Lizodupy większe niż mój ojciec w stosunku do Ave'y Paige. Co do tego nie mam wątpliwości. I żeby nie było, ja naprawdę jestem wyrozumiały i tolerancyjny, ale, kurwa, nie oni. Po prostu nie. Jeżeli tylko któreś z nich pojawia się na horyzoncie, spierdalam, gdzie się da. I może robię źle, ale po prostu laska jest nie do zniesienia. Non stop coś ode mnie chce. A to się umówić, a to pomocy w czymś. Niedługo przyjdzie prosić o pomoc w podtarciu tyłka. Serio, nie zdziwię się.

The Exile | TMROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz