#TheExilePL
„Tak wygrać to, jak przegrać".
ARSEN
Banda dzieciaków aspirujących do bycia dorosłymi kontra Buldożerca.
Akt pierwszy - mamy przejebane.
Odnoszę wrażenie, że cofnąłem się w czasie i oglądam na żywo i w dodatku w przyśpieszeniu bitwę pod Termopilami, gdy wszyscy na oślep uderzają włóczniami w ohydną kreaturę, by przesunąć się do przodu. Ja zostaję gdzieś w tyle i stawiam jedynie kroki przed siebie, kiedy mam taką możliwość. Nie wysilam się. Czekam, aż dzieciaki rozwiążą swój problem same.
To nie mój interes, więc się nie udzielam. No może troszeczkę, gdy rozbawiony mówię:
- Luz, kurwa, albo wszyscy zginiemy!
Nie słuchają mnie. Smuteczek.
Powaga całej sytuacji dociera do mnie dopiero gdy tuż obok pada dzieciak, którego imienia oczywiście nie znam. Nie rzucam jednak głupim tekstem, żeby dowiedzieć się, czym sobie zasłużyłem na takie pokłony. Nie rzucam się również na pomoc, nie dlatego, że jestem leniem, ale z powodu tego, że jest już za późno. Buldożerca wciąga biedaka do swojej nory.
- Zorka? - drę się jak najgłośniej, aż zaczynam nieznośnie skrzeczeć, bo ciężko zagłuszyć dźwięki wydobywające się z kreatur, które otaczają nas z każdej strony. Skurwiele są wszędzie. Nie dostaję odpowiedzi, co strasznie mnie martwi. Okręcam się wokół własnej osi.
Chwilę zajmuję mi zlokalizowanie dziewczyny.
Jest. I bawi się w jebaną bohaterkę. Ślęczy nad przepaścią, zaciskając palce na frakach Chucka, bo jakby było nam mało kłopotów, postanowił sobie zawisnąć głową w dół - tam, skąd wypełzają Buldożercy. Już słyszę, jak kolejny z nich pnie się ku górze, wbijając macki w beton.
Teresa przybiega im z pomocą i również zaczyna wciągać chłopca na stabilny grunt. W końcu ich wspólna misja kończy się powodzeniem. Chuck podnosi się na nogi, dysząc ze strachu i zmęczenia. Niemal w tym samym momencie z obu stron oblegają ich Buldożercy. Uciekają w ostatniej chwili, zmierzając prosto na... moją osobę.
Staranują mnie. Jak nic.
- Arsen! - krzyczy Chuck, przebierając nogami, jak najszybciej potrafi.
I czego ryczysz, szczylu? Nie sprawię magicznie za sprawą pstryknięcia, że znajdziemy się na zewnątrz. Zerkam w prawo, a potem w lewo, upewniając się, czy na pewno chodzi o mnie. Czy w pobliżu jest może jakiś inny Arsen? Mam nadzieję, że tak, bo ja mu raczej nie pomogę. Na szczęście reszta pseudo bohaterów rusza na ratunek.
Ja łapię tylko Zorkę w pasie, gdy plączą jej się nogi, a kolana niespodziewanie się uginają. Uderza brodą w mój obojczyk, więc automatycznie zagryzam usta, by nie jęknąć. To, kurwa, boli. Ale się nie przyznam. Nikt nie musi o tym wiedzieć. Przerzucam dziewczynę w objęcia sprawniejszej ręki, jakbym z nią tańczył i pytam z udawanym gniewem i pełną powagą:
- Czego nie zrozumiałaś, gdy mówiłem o trzymaniu się blisko mnie?
- Przecież się trzymam - prycha, po czym zaciska palce na materiale mojej koszulki i w końcu staje o własnych siłach. Dmucha w powietrze, by pozbyć się z twarzy kosmyków włosów. Dostrzegam, że ma na policzkach dorodne rumieńce. - Bliżej się już nie da.
- Da się - szeptam z figlarnym uśmiechem. - Może kiedyś ci pokażę, ale teraz zjeżdżaj do Teresy i Chucka.
Zora nie wykonuje mojego polecenia, dlatego sam popycham ją w kierunku osób, o których wspomniałem. Dołącza do nich z niechęcią, cały czas posyłając mi smutne spojrzenia. Oddycham z ulgą, gdy wiem, że znajduje się najdalej od Buldożerców. Przenoszę wzrok na dzieciaki, które nadal dzielnie odpierają wszelkie ataki.
CZYTASZ
The Exile | TMR
Fanfic"ZIEMIA JEST GŁODNA KRWI". Nadchodzi wojna. Świat dobiega końca. Sojusze się zrywają. Jedyną szansą na przetrwanie jest walka. Wszystko zależy od punktu siedzenia, a kluczowe pytanie brzmi: po której stronie staniesz, gdy wokół zapanuje chaos? Hunte...