#TheExilePL
„Dwa oblicza nocy"
ARSEN
- ...nic nie pamiętał - kończę, chociaż wiem, że Hunter już tego nie usłyszy. Może to i lepiej. Dla mnie. Dla niego. Tracę zasięg. Połączenie nieoczekiwanie się urywa. Jeszcze przez chwilę krążę wściekle po niewielkim pomieszczeniu z uniesioną ku górze dłonią. Macham telefonem jak debil z nadzieją, że za moment na ekranie pojawi się więcej kresek. Nic takiego się nie dzieje.
Wychodzę. Nie tylko z budynku, ale również z siebie.
Na dworze jest już ciemno jak w pudle i niemal przeraźliwie cicho. Jedyny odgłos, jaki do mnie dobiega to dźwięk labiryntu, który każdej nocy ożywa. Przypomina zaciskające się z hukiem zębatki i zgrzytające, nienaoliwione łańcuchy. Mam przez to ciarki na rękach.
Idę przed siebie. Jak zawsze nie patrzę pod nogi, więc czasami potykam się nawet na prostej drodze. Docieram do obozu. Stwierdzam, że wszystkie dzieci już grzecznie śpią, bo dobranocka dawno się skończyła, ale szybko okazuje się, że byłem w błędzie. Dostrzegam niewyraźny kontur ludzkiej sylwetki.
Rozpoznaję ją od razu.
Zora siedzi na czymś, co ma przypominać łóżko, choć niewiele ma z tym wspólnego. Słysząc moje ciężkie kroki, odwraca głowę. Przystaję jak sparaliżowany. Uśmiecham się słabo, choć pewnie tego nie widzi. Rzucam kurtkę na swoje legowisko tak, jakby zrobiła mi krzywdę, a potem ponownie ruszam, szurając ociężale butami po ziemi.
Gniew, rozczarowanie i bezradność łączą się w mieszankę wybuchową, rozwalając mnie od środka. Odnoszę wrażenie, że zaraz wybuchnę, a moje wnętrzności rozniosą się po okolicy. Nie potrafię temu zaradzić. Nie umiem nawet zapanować nad własnymi odruchami. Dlatego zachowuję się tak, jakby pszczoła użądliła mnie w tyłek.
- Gdzie byłeś? - pyta cicho, by nikogo nie zbudzić.
W przeciwieństwie do niej, mam gdzieś, czy reszta śpi.
Nie odpowiadam, bo to moja sprawa. Nie muszę się nikomu tłumaczyć. W efekcie tego Zora podejmuje kolejną próbę nawiązania ze mną kontaktu. Jej przesadnie troskliwy głos odbija się od grubych murów, a potem uderza prosto we mnie, gdy szepcze:
- Co cię ugryzło?
BULDOŻERCA, myślę, ale się nie odzywam, bo śmiem twierdzić, że Zora nie miała jeszcze tego wspaniałego zaszczytu, by poznać to urocze stworzonko. I lepiej, żeby nigdy nie musiała stawiać mu czoła.
Zaciskam usta do środka i uparcie milczę, bo wszystko wewnątrz mnie krzyczy, bym przekazał jej w chamski i dosadny sposób, że nie powinna się wtrącać. Wiem jednak, że ma dobre intencje. Nie jest wścibska. Po prostu w tym chorym świecie też znalazła we mnie sojusznika, chociaż ten wybór nie zaliczał się do najlepszych. Ja nazwałbym go najgorszym z wszystkich możliwych.
Siadam naprzeciwko niej. Opieram łokcie na kolanach i zaczynam głośno stukać w ekran telefonu, jakbym chciał, aby pękł.
„Pierdol się, Hunt. RAZY DWA", układam literki w swoje myśli z dumnym uśmiechem. Mina jednak szybko mi rzednie, bo na wyświetlaczu pojawia się czerwony napis.
Błąd wysyłania wiadomość.
Piszę znowu to samo, bo w tym kurwidołku i tak nie mam ciekawszych rzeczy do roboty. Zanim klikam „wyślij", dopada mnie okropna myśl, która uniemożliwia mi pozostanie w skórze największego chama. Staję się znowu Arsenem z namiastką empatii. Coś kłuje mnie w okolicy żeber, bo uświadamiam sobie, że Hunter jest na zewnątrz zupełnie sam. Beze mnie. To pierwszy raz, kiedy nas rozdzielili. Zawsze trzymaliśmy się razem.
CZYTASZ
The Exile | TMR
Fanfiction"ZIEMIA JEST GŁODNA KRWI". Nadchodzi wojna. Świat dobiega końca. Sojusze się zrywają. Jedyną szansą na przetrwanie jest walka. Wszystko zależy od punktu siedzenia, a kluczowe pytanie brzmi: po której stronie staniesz, gdy wokół zapanuje chaos? Hunte...