#TheExilePL
„Życie wiszące na włosku".
ARSEN
Gruz. Tylko tyle po nas zostało. Cały szyb niedziałającej windy zawalił się kamieniami, odcinając drogę powrotną. Utknęliśmy na dobre. Wiem to, ale mój mózg nie chce przyjąć do siebie tej informacji, więc zamiast odpuścić, dalej walczę. Warcząc pod nosem niczym wściekły pitbull, rozpaczliwie rzucam się na stertę skał. Odrzucam je po kolei, jeden za drugim, jeden za drugim, jeden za drugim, za swoje plecy, nie zważając na to, że mam za sobą towarzystwo.
Słyszę przeciągły jęk Corteza, co sygnalizuje, że niechcący w niego trafiłem. Łypię na niego ostrożnie w samą porę, by zobaczyć, jak rozmasowuje ramię. Doczepiam do ust krzywy uśmiech, który ma robić za rekompensatę za moją nieuwagę. I tyle. Nie czekam na zbędne komentarze. Znowu odwracam się do niego plecami, wracając do poprzedniej czynności.
Z obłędu wyrywa mnie kolejne syknięcie bólu.
— Uważaj, gdzie rzucasz kamieniami! — wnerwia się Cortez, przez co jego głos nieco skrzeczy. — Ja tu stoję, jak nie zauważyłeś, matole! I Sage też tu stoi!
Tego jeszcze brakowało, żeby szczeniak mnie pouczał. Przeginka. Wywracam ostentacyjnie oczami, aż gały drżą, jakby dostały epilepsji, po czym zgrabnie się do niego okręcam. Przez parę sekund ściskam w pięści kawałek skały, nim perfidnie celuję nią w pierś dzieciaka. Robię bezbronną minę.
— W takim razie uważaj, gdzie, kurwa, stoisz! — unoszę głos.
Nie potrafię się opanować. Nerwy zżerają mnie żywcem. Czuję, jak krążą mi po żyłach, jakby krew zamieniła się w szorstki piach. Jesteśmy odcięci od reszty świata. W środku czarnej dupy. Z dala od... Zory. Nie wiem, gdzie jest, co robi i czy jest bezpieczna. Ta lawina myśli sprawia, że wpadam w panikę.
— Zabieraj swoją pannę i zjeżdżajcie stąd — sugeruję, choć tak naprawdę wcale nie chcę zostać tu sam jak palec, zdany na swoje (nie)umiejętności survivalowe. Jeśli są na tyle łatwowierni, by zawierzyć mojej srogiej minie i odejdą, to usiądę w kącie i rozbeczę się z bezradności. Przysięgam, na nic więcej mnie nie stać. Przecież nie dam rady przekopać się na drugą stronę.
Obserwuję, jak Sage rozchyla usta oburzona moim słowami. Najpewniej chce zaprzeczyć, ale Cortez jest na tyle zdeterminowany, że wyprzedza ją i prycha:
— Bez ciebie?
Nie, kurwa. Bez mojego nieświętego ducha. To grube cielsko możecie sobie zabrać. Zostanę w tym tunelu na zawsze, urządzając sobie kolejną Umbrę.
Kiwam twierdząco głową.
— Dlaczego? — Cortez jest nieugięty. Ciągnie temat, który coraz bardziej mnie drażni. Bierze się pod boki i przenosi ciężar ciała na jedną nogę. Jego szczenięce, niebieskie ślepia wwiercają się w moją twarz i odnoszę dziwne wrażenie, że za moment zrobią dziurę w czaszce niczym lasery. — Wytłumacz mi to, Ars. Przed chwilą pożarłeś się o to z Hunterem, a teraz robisz to samo. Gdzie tu logika?
...logiki brak. Możemy już spadać?
Nie, nie możemy. Zostajemy.
Szczeniak dobrze kmini. Fakt. Jestem hipokrytą. Bardzo wielkim hipokrytą.
— Nie rozumiesz — wzdycham słabo. Pochylam głowę i dociskam palce do skroni w załamanym geście. Kurz, który nadal wisi w powietrzu, łaskocze mnie w nos i chociaż próbuję się przed tym bronić, ostatecznie i tak kicham na cały regulator.
CZYTASZ
The Exile | TMR
Fanfiction"ZIEMIA JEST GŁODNA KRWI". Nadchodzi wojna. Świat dobiega końca. Sojusze się zrywają. Jedyną szansą na przetrwanie jest walka. Wszystko zależy od punktu siedzenia, a kluczowe pytanie brzmi: po której stronie staniesz, gdy wokół zapanuje chaos? Hunte...