piętnaście

5.1K 511 40
                                    

Odwiedziny Nialla ostatnio wyglądały zupełnie tak samo. W ogóle nie było widać poprawy i mimo wielu lekarstw, jakie w siebie wpychał wydawało się, że przeziębienie nie chce go opuścić. Dzisiaj miał go odwiedzić po raz kolejny lekarz, chociaż był u niego już pięć razy. Maura twierdzi, że to i tak za mało, ponieważ jemu ciągle się nie poprawia i zaczyna się martwić, że to coś poważnego. Według mnie to zwykły katar i kaszel i jak mu po tygodniu nie przejdzie to zrobi to po dwóch. To byłoby po prostu niemożliwe, żeby przez jedno wyjście tak się rozchorował.

Akurat wchodząc do mieszkania, minęłam się z doktorem, który opuszczał mieszkanie. Na twarzy pani Horan malowało się zmartwienie, a to nie wróżyło nic dobrego. Przełknęłam głośno ślinę i zapytałam

- Wszystko w porządku?

- Tak. - odpowiedziała, przypatrując się podłodze. Wyglądała na zamyśloną, ale jestem pewna, że dotarło do niej moje pytanie.

- To dlaczego wygląda pani na zmartwioną?

- Co? - zapytała zaskoczona i spojrzała na mnie. - Ah, tak. To znaczy wszystko dobrze; lekarz powiedział, że jeszcze parę dni i Niall będzie zdrowy. Tylko ja mam jakieś dziwne przeczucie, że wcale nie jest dobrze. - wyjaśniła.

- Dlaczego? - dopytywałam dalej. Jeśli doświadczona osoba, która jest w tej branży, zgaduję parę lat twierdzi, iż choroba za chwilę przejdzie to dlaczego Maura uważała inaczej?

- To pewnie takie tylko moje, głupie myśli. Nie przejmuj się. - machnęła ręką, niespodziewanie uśmiechając się szeroko. Z początku lekko się zdziwiłam, ale po chwili przytaknęłam. - Chodź, Niall już na ciebie czeka. - powiedziała, przepuszczając mnie w drzwiach. Udałam się w kierunku jego pokoju, ale Maura jeszcze mnie zawołała. Przystanęłam i odwróciłam głowę w jej stronę. - Nie wiem, jak ty to robisz, ale nie przestawaj. - powiedziała, a następnie zniknęła za framugą drzwi do kuchni.

Stałam tak w miejscu jeszcze przez chwilę, analizując jej słowa, ale nie bardzo potrafiłam znaleźć w nich sens. Dlaczego mi to powiedziała? Co to miało znaczyć? Zrobiłam coś źle? Czy wręcz przeciwnie? Gdybym powiedziała, że to nie było dziwne to na sto procent bym skłamała. Mogłaby mi chociaż wytłumaczyć, powiedzieć o co dokładnie chodziło. Uważa, że jestem świetną opiekunką? Huhu, tu się zgodzę, nie każdy ma taki przywilej niańczenia siedemnastolatka. Autografy na prawo, zdjęcia na lewo.

Zaśmiałam się sama z siebie na środku korytarza. Widocznie nie tylko oni są dziwni i szaleni. Zanim poszłam do Nialla potrząsnęłam jeszcze głową, pozbywając się nadmiaru myśli i tych wszystkich pytań. Ostatnio bardzo dużo myślę i jeśli się nie mylę to zajmuje większość mojego czasu wolnego.

- Heeej! - krzyknęłam, uśmiechając się, aby ukryć swoje zdezorientowanie. Niall leżał, jak zwykle pod pierzyną i mimo, że nie czuł się za dobrze wysłał mi najpiękniejszy uśmiech na świecie. Miał cały zaczerwieniony nos, a jego włosy sterczały we wszystkie strony. Policzek miał przyciśnięty do poduszki, ale i tak wyglądał słodko.

 - Jak się czu... - zaczęłam, ale nie zdążyłam skończyć, ponieważ chłopak niespodziewanie wyczłapał się spod kołdry i szybkim krokiem udał do łazienki.  Buzię zakrył prawą ręką, a drugą torował sobie drogę. Odskoczyłam natychmiast, kiedy był blisko mnie, a z moich ust wydobył się cichy pisk. Niall wszedł do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi i po chwili zaczął wymiotować. Skrzywiłam się i usiadłam na jego łóżku.

Po paru minutach nastała cisza, więc podeszłam do drzwi łazienki i lekko zastukałam w powłokę.

- Um, Niall? Potrzebujesz czegoś?

- Chusteczki. - odpowiedział. W sumie zdziwiłam się, że to zrobił; sądziłam, że teraz nie odezwie się przez parę minut. Tak, jak zawsze.

- Do rąk? - upewniłam się.

- Nie.

- Rozumiem. - odpowiedziałam szybko, oddalając się od łazienki. Poszłam do kuchni, sądząc, że zastanę tam Maurę, jednak jej tam nie było. I sądząc po małej karteczce na lodówce, która informowała, że wyszła nie było jej wcale w domu. Podobno poszła na jakieś spotkanie klubu książki, a Bob z tego, co sama zauważyłam zawsze pracował do późna w nocy, więc byliśmy sami. W sumie normalnie mi to nie przeszkadzało, ale teraz miałam problem, bo nie wiedziałam, gdzie mogę znaleźć te chusteczki.

Nie byłam zwolenniczką szperania komuś w rzeczach, ale z jakiejś dziwnej przyczyny nie chciałam wracać do chłopaka z pustymi rękami. Zaczęłam otwierać pierwsze lepsze szuflady, a później szafki, ale nie przynosiło to żadnego rezultatu. Dopiero, kiedy doszłam do ostatniej, która swoją droga była moją deską ratunku, znalazłam przedmiot, schowany głęboko pod stertą jakichś papierów. Podniosłam je, żeby łatwiej wyciągnąć chusteczki i kiedy już po nie chwytałam, grawitacja wzięła w górę i pliki kartek wylądowały na ziemi. Westchnęłam i schyliłam się, zbierając je z podłogi. Nie chciałam ich czytać, ale jeden z tytułów przykuł moją uwagę. Katedra i Klinika Psychiatryczna Help of Myself. Wysunęłam ją, zaciekawiona i zamarłam czytając nazwisko Horan.

- Aci, gdzie te chusteczki?! - usłyszałam krzyk Nialla i po raz kolejny kartki wypadły mi z rąk. Kurwa. Znowu złożyłam ją w kupę, tym razem nieco szybciej i wrzuciłam z powrotem do szuflady, zamykajac ją. Chwyciłam chusteczki i pobiegłam na górę, zauważając, że chłopak wrócił już do łóżka. Odychałam szybko, próbując uspokoić roszalałe serce, bo co, jak co, ale czułam się, jakby blondyn przyłapał mnie na robieniu czegoś złego. W końcu do dobrych rzeczy to, to nie należało. Wysłałam mu uśmiech, trochę za duży, jak na mnie, żeby nie rozpoznał mojego zdenerwowania, ale chłopak od razu zajął się sobą, niczego nie podejrzewając.

Miałam taką ochotę go zapytać o tą klinikę, ale przecież nie mogłam. W ciągu paru minut po raz kolejny miałam mętlik w głowie i mnóstwo pytań. Kiedy zaczęłam tu pracować nie pomyślałabym, że moje życie obróci się o tyle stopni. Teraz ciągle chodzę zamyślona, zastanwiając się o co chodzi, a tajemnicza kartka w niczym mi nie pomaga. Być może to jakiś plus, jakaś wskazówka, podpowiedz do wszystkich kłębiących się pytań, tylko jaka? Rozważałam już opcje, że Niall może mieć jakąś chorobę psychiczną, ale nie nigdy sądziłam, żeby mogłaby to być prawda.  

- Przeczytasz mi bajkę? - moje przemyślenia przerwał Niall, wyszcerzając się i wygodniej układając na łóżku. Przytaknęłam tylko, udając się do półki, która stała obok biurka. Zaraz, co?

- Chwila, chcesz, żebym przeczytała ci bajkę? - zapytałam rozbawiona.

- A nawet dwie. - odpowiedział dumnie, wychylając głowę znad kołdry, na co zachochotałam, ale zgodziłam się.

- Jaką?

- Czerwony Kapturek. Wcale tego nie znam. - zapewnił, ale wiedziałam, że żartuje. Pokręciłam głową z politowaniem, ale wyciągnęłam ową książkę i usiadłam na łóżku, obok chłopaka.

~*~

Pozdrawiam wszystkich, którzy prawidłowo uważali, że Niall ma coś z głową :D ale zanim wyjawię wszystko dokładniej to najpierw chcę, żeby wiecie, było coś pomiędzy nim a Acacią, w końcu to ff, nie? haha w ogóle mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu pomysł na to i, że was nie zawiodę ;v

Zapraszam na "Bookcrossing" ♥

DZIĘKUJĘ, KOCHAM xx

Babysat ⇨NHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz