Szóstego kwietnia, czyli dzisiaj był pierwszy dzień w mojej pracy. O ile, opiekę nad dziećmi można nazwać pracą. Bardziej profesją.
Skierowałam się do tego samego mieszkania, co ostatnio, pukając cichutko w drzwi. Otworzyła mi pani Horan, ubrana w elegancką sukienkę i wpuściła mnie do środka. W progu przywitałam się również z Bobem i skierowałam do salonu.
Nadal zastanawiałam się dlaczego małżeństwo zatrudniło mnie do dorosłego chłopaka. Być może nie miał jeszcze ukończonych osiemnastu lat, jednak większość nastolatków w jego wieku mogło już zostawać samemu w domu. Nie wydaje mi się, żeby potrzebował do tego opieki, zwłaszcza jeśli jestem niewiele starsza od niego.
- Wszystko już wiesz, wszystkie zasady znasz, mam nadzieję, że się do nich dostosujesz. - zaczął pan Horan, naciągając na siebie ciemny płaszcz. - Jeśli coś się będzie działo nasz numer przypięty jest na lodówce.
- Dobrze. - rozebrałam się z kurtki , a państwo Horan wyszło z mieszkania, żegnając się cichym "do zobaczenia " oraz informując, że wrócą po dwudziestej trzeciej.
Nie bardzo wiedziałam, co powinnam w tamtej chwili zrobić. Jednak ostatecznie skierowałam swoje kroki w kierunku pokoju chłopaka, aby lepiej go poznać. A może on będzie wiedział o co chodzi?
Zastukałam powoli w drewnianą powłokę, czekając na cichutkie "proszę" ze strony blondyna.
- Hej Niall. - przywitałam się, wchodząc do pokoju i siadając na skraju łóżka. Całe pomieszczenie było bardzo nowoczesne, zupełnie jak reszta domu.
Znajdowało się w nim niedużej wielkości łóżko, obejęte granatową pościelą, biurko z jasnego drewna i standardowo z tego samego materiału garderoba. Chłopak aktualnie siedział przy stole odrabiając zadanie domowe, ale przerwał, kiedy weszłam do środka.
- Hej... - zaczął, gestem pokazując, abym dokończyła zdradzając mu swoje imię. Ah, no tak.
- Acacia.
- ... Acacia. - powtórzył, uśmiechając się.
- Umm, powiesz mi dlaczego tu jestem? - zapytałam, a chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- Żeby się mną opiekować?
- Tak, ale dlaczego, skoro jesteś już na tyle duży, aby być sam? - odpowedziałam pytaniem na pytanie, tłumacząc o co mi chodzi.
- Aaa, o tym mówisz. Myślałem, że... - przerwał, a po chwili dodał. - Aa, nie ważne. - podrapał się po karku, spuszczając wzrok. - Chodzi o to, że moi rodzice są trochę nadopiekuńczy i dlatego tu jesteś.
~*~
Zauważył ktoś może, że zawsze daję datę szóstego kwietnia? To dzień moich urodzin ♥♥
Już drugi rozdział, podoba wam się?^^ Tak, narazie zaczyna się nudno: D
Dziękuję za wszystko ♥
CZYTASZ
Babysat ⇨NH
Fanfiction- To gdzie ten słodziaczek? - Niall. - pan Horan skinął blondynowi w moją stronę i po chwili owy chłopak pojawił się przede mną z telefonem w ręku. - To on. - To znaczy? - To znaczy, że to Niall będzie pod twoją opieką. - Co proszę? - Umm, czy to ja...