szesnaście

4.9K 485 57
                                    

Jeśli ktoś kiedykolwiek uznał siebie za osobę nieobecną i chodzącą w chmurach, to jestem pewna, że to stwierdzenie powstało na moim przykładzie. Jeszcze nie spotkałam się z osobą, któraby myślała i analizowała wszystkie myśli, nie znajdując w tym żadnego sensu, tak jak ja. Jak bardzo się starałam przestać, tak w ogóle mi to nie wychodziło. Powoli zaczynało mnie to męczyć i denerwować, ponieważ jestem z natury niecierpliwą osobą, a już długo nie dostaję odpowiedzi na moje pytania. Próbowałam wszystkie informacje zebrać w kupę, nie mniej jednak zmarnowałam tylko swój czas. Niby niektóre fakty łączyły się ze sobą, ale za chwilę pojawiła się nowa myśl, rujnująca te poprzednie.

Całą noc nie potrafiłam zasnąć, szukając rozwiązania w internecie, jednak w tamtym momencie na nic mi się nie przydał. Nie znałam głównej przyczyny, a trudno było mi rozgryźć Nialla, ponieważ z jednej strony wydawał się nieśmiały, natomiast z drugiej infantylny. Istniała jeszcze ostatnia opcja, która dopuszczała do siebie te dwie cechy, o czym już nawet myśleć nie chciałam. Żadne z rozwiązań, jakie znalazłam albo do niczego nie pasowały, albo tylko jedna rzecz się nie zgadzała, albo po prostu jej nie rozumiałam. Co prawda wszystko było ładnie wytłumaczone, ale słów jakich używali trudno było mi pojąć.

- Wiem, co dzisiaj będziemy robić! - krzyknął Niall, przeskakując oparcie kanapy i zajmując miejsce obok mnie.

- Co? - zapytałam. Znając go będzie to coś, czego na co dzień nie robię, więc może być zabawnie.

- Pooglądamy film. - powiedział, ukazując rząd białych zębów. Zmarszczyłam nos, zastanwiając się, czy dobrze usłyszałam.

- Film?

- Tak. Nie lubisz? - zapytał, pocierając ręką kark.

- Nie, no lubię. - zapewniłam, odwracając się w jego stronę. - Tylko... to jakoś mało oryginalnie.

- W jakim sensie? - podniósł brew.

- No wiesz... Ty zawsze wymyślisz coś szalonego. - wyjaśniłam. - Skąd pomysł z nudnym oglądaniem telewizji?

- Nie wiem. - zaśmiał się, wzruszając ramionami. - Tak jakoś. - dodał, spuszczając wzrok. Po chwili spojrzał na mnie i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili je zamknął, pozostając na przyglądaniu mi się. Patrzałam na niego, lekko się uśmiechając i czekałam na kolejny ruch z jego strony. W takiej pozycji byliśmy jeszcze przez dobrych kilka sekund, aż wreszcie chłopak odezwał się.

- Wiesz, rozważałem jeszcze jedną opcję, ale nie wiedziałem, czy by ci się spodobała.

- Jaką? - zapytałam rozbawiona, bo wiedziałam, że wrócił Niall ze swoimi szalonymi propozycjami. Podłożyłam rękę pod brodę, kładąc łokieć na oparcie kanapy.

- Nie powiem ci.

- Czemu? - zapytałam szybko, śmiejąc się.

- Bo będziesz się chichrać. - powiedział, spoglądając na mnie tym wzrokiem.

- Nie będę. - obiecałam, próbując się nie uśmiechać, ale marnie mi to wychodziło.

- Teraz się śmiejesz, a jeszcze nic nie powiedziałem. - skrzyżował ręce na piersi, przewracając oczami.

- No proszę powiedz. Wiesz, że nie jestem taka. - powiedziałam, ale już wiedziałam, że go przekonałam. Chłopak przez chwilę się wahał, ale ostatecznie westchnął i powiedział.

- Chciałem, żebyśmy zagrali w grę planszową.

- Okej. - zgodziłam się. Dobra, może to nie był szczyt moich marzeń, ale to lepsze niż oglądanie telewizji i jest w stylu Nialla.

- Serio?

- Serio, serio. - zapewniłam i po chwili pogoniłam go do jego pokoju, żeby przyniósł grę, co i tak zrobił z wielką chęcią.

Sięgnęłam po swoją szklankę soku i upiłam z niej łyka. Słodka woda rozlała się po moim przełyku, w tym samym czasie, kiedy Niall pojawił się z powrotem. Zmarszczyłam czoło, prawie krztusząc się napojem, ale w ostatnim momencie udało mi się powstrzymać.

- Co tak szybko? - zdziwiłam się. - Nie było cię nanosekundę.

- A bo wiesz, schowałem grę w kuchni, bo wiedziałem, że się zgodzisz. - wyjaśnił, wzruszając ramionami i rozkładając planszówkę na stole. Monopoly, no cóż, mogłam się tego domyślić.

- Aha, no okej. - powiedziałam, pomagając chłopakowi w rozstawieniu gry. Blondyn zajął się układaniem planszy, pionków i rozdzieleniem pieniędzy, natomiast ja układaniem kart własności, szansy i kasy społecznej. - Chcę być bankierem.

- Nie, bo ja będę. - powiedział stanowczo.

- Chciałbyś.

- To moja gra, więc ja ustalam zasady.

- Gdyby nie ja, to sam byś sobie grał.

- Ale ja chcę być bankierem.

- Ja też chcę nim być. - wydęłam wargę, co po chwili zrobił również Niall.

- To zawód dla mężczyzn.

- Ale ty nim nie jesteś.

- Ty też nie. - zrobił słodką minkę, przez którą uległam.

- Ugh, no dobra. - odwróciłam wzrok, wracając do sortowania kart. - Ale następnym razem to ja nim jestem.

- Tak, tak, jasne. - rzucił od niechcenia, przerwacając oczami.

Po jakichś dziesięciu do piętnastu minut wreszcie udało nam się wszystko przygotować. Może i byłoby szybciej, gdybym za każdym razem nie musiała się kłócić z Niallem o najróżniejsze, małe sprawy.

- No to rzucaj pierwsza kostką, bo jesteś dziewczyną i masz ten, no pierwszeństwo. - polecił.

- O rany, jaki z ciebie dżentelmen. A gdzie się podziewałeś, jak chciałam być bankierem, huh?

- Byłem siku. - powiedział, na co zachichotałam. - Tylko uważaj, jestem w tym dobry.

Sięgnęłam po kostkę i po wyrzuceniu sześciu oczek, przewędrowałam pionkiem o taką samą ilość pól. Akurat trafiła mi się karta z szansą, więc wzięłam ją i przeczytałam na głos.

- Zrobiłeś błąd w kalkulacjach podatkowych. Zapłać każdemu graczowi M 50.

- Ohoho, nawet nie rzuciłem kostką, a już wygrywam.

~*~

Pomocy, kończą mi się pomysły na tą historię. Macie coś albo coś innego, co jeszcze nie było, albo było, ale chcielibyście o tym przeczytać? Przystaję na najróżniejsze propozycje, im bardziej szalone i dziwne, tym bardziej w stylu książkowego Nialla xD

 Czy ktoś tutaj może się specjalizuje w okładkach i jest w stanie zrobić na szybko? :D

I zapraszam na "Bookcrossing" ♥

Dziękuję, ilysm xx

Babysat ⇨NHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz