dwadzieścia cztery

4.1K 455 30
                                    

- Sam zacząłeś. - przewróciłam oczami. - Niall, nie chcę się kłócić, ale musisz zrozumieć niektóre rzeczy. Oczywiście, że tak nie uważam, ale ja się nie urodziłam w zamożnej rodzinie. Jeżeli w przyszłości będę taką chciała to najpierw będę muszę na nią zapracować. - dodałam. Naprawdę nie miałam ochoty na strojenie jakichś fochów, zwłaszcza, iż ostatnio tak dobrze w życiu mi się układało. Jeszcze brakowałoby, żeby moja najlepsza praca zamieniła się w najgorszą.

- Rozumiem, ale dalej mam inne wrażenie. Jeśli coś ci nie pasuje lub coś cię wkurza, to po prostu mi to powiedz. - drążył temat, mimo, że ja kulturalnie próbowałam go zakończyć. Nie miałam pojęcia, o co mu w tamtym momencie chodziło, przecież według mnie było okej. O nic go nie osądzałam ani za nic nie obwiniałam. A o jakiejkolwiek zazdrości nie było mi nawet myśleć.

- Nic mnie nie wkurza i wszystko pasuje. - mruknęłam.

- Słuchaj, jeśli chcesz, pomogę ci znaleźć dobrze płatną pracę. - odezwał się znowu po paru minutach, kiedy już miałam nadzieję, że skończyliśmy rozmowę. Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam powietrze. Gdybyśmy byli w domu to pewnie wyszłabym z pokoju, żeby uniknąć tej rozmowy, ale ze wzlędu na to, że byliśmy w miejscu publicznym, byłam skazana jakoś wypersfadować mu ten pomysł z głowy. Z jednej strony cieszyłam się, że był skory do pomocy, jednak z drugiej nie chciałam jej przyjmować, bo byłam zdania, że sama dam sobie radę.

- To bardzo miłe i w ogóle, ale jak narazie mam się dobrze i nie chcę niczego zmieniać.

- Oh, daj spokój i przestań pieprzyć. - machnął reką.

- Język! - skarciłam chłopaka, który totalnie to zignorował i zaczął nawijać dalej.

- Przypomnij sobie, ile razy narzekałaś na swój aktualny tryb życia, ile razy się skarżyłaś na zmęczenie... - wyliczał, ale słuchając tego miałam serdecznie dosyć.

- Przestań! - krzyknęłam, przerywając mu. - Wiem, co mówiłam, ale to było takie głupie gadanie, a nie żebyś mi to teraz wypominał! - dodałam z wyrzutem, wymachując rękami.

- Chcę ci tylko pomóc. - powiedział, ściszając głos. Wiedziałam, że on również nie miał ochoty na wykłócanie się, a ja miałam niczego potęgować, ale czasami nie panuję nad swoimi emocjami. Ma rację i wszystko, co mówi jest prawdą, ale co ja mogę na to poradzić?

- To bardze miłe, ale spokojnie, dam sobie radę.

~*~

Wchodząc do supermarketu zauważyliśmy grupkę chłopaków, stojących w alejce z napojami. Niall musiał ich rozpoznać, ponieważ na ich widok trochę się zdziwił i zaprowadził mnie w zupełnie inną stronę.

- Co ty robisz? - zapytałam, kiedy chłopak ciągnął mnie do stoiska z alkoholem. Przyłożył palec do ust, uciszając mnie tym gestem, na co spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. Blondyn przykucnął, obserwując chłopaków przez szparę miedzy butelkami, a kiedy zauważył, że ja nadal stoję, pociągnął mnie w swoją stronę. W wyniku czego, dołączyłam do niego, prawie upadajac, gdybym w ostatnim momencie nie złapała równowagi.

- Możesz mi w końcu wytłumaczyć, co ty...

- Bo nie chcę, żeby mnie zauważyli - wytłumaczył, ale ja dalej nie rozumiałam.

- Dlaczego?

- Nie przepadam za nimi. Gdy na zauważą to możesz być pewna, że nie oszczędzą sobie komentarzy. - powiedział, odsuwając dwie butelki dalej od siebie, by mieć lepszą widoczność.

- Aa, są 'tym typem złych chłopców'? - zaśmiałam się, robiąc cudzysłów w powietrzu. Chłopak przytaknął, a ja pokręciłam głową i wstałam. - Oh, proszę cię, mogą mi naskoczyć.

- Ale ty ich nie znasz, nie zrozumiesz. - powiedział, łapiąc mnie za rękę, tym samym powstrzymując mnie od ucieczki. Przewróciłam oczami, łapiąc za listę i rozrywając ją na pół, wręczyłam Niallowi drugi kawałek.

- To proszę, ty zbierz te wszystkie rzeczy,  jak już skończysz to... - wskazałam na niego palcem i zakręciłam w jego stronę. - ... co robisz i potem gdzieś mnie tam znajdź. 

~*~

Wrzuciłam kolejne dwie paczki chrupek do wózka i zaczęłam szukać Nialla, ponieważ ja już załatwiłam część moich zakupów i miałam nadzieję, że chłopak także. Wirowałam między alejkami, ale nigdzie go nie widziałam, dopiero przy którejś rozpoznałam jego głos.

- Tak, tak, wszystko dobrze. - chciałam już do niego coś krzyczeć, ale po usłyszeniu tego zdania, domyśliłam się, że z kimś rozmawiał. Wiedziałam, że to nieładnie podsłuchiwać, ale moja ciekawość zwyciężyła, a to nie wyglądało na koniec rozmowy. Wychyliłam trochę głowę zza półki, by móc przyjrzeć się rozmówcy blondyna i zauważyłam, że był to jakiś stary mężczyzna, z brodą.

- Ale na pewno? Ostatnio zauważyłem, że twój stan się poprawia, co mnie niezmiernie cieszy, ale jak dzisiaj widzę twoją minę... - pokręcił głową.

- Na pewno, nic się nie dzieje. Po prostu spotkałem dzisiaj paru chłopaków ze szkoły i mój humor trochę się pogorszył. - powiedział, wzruszając ramionami.

- No dobrze, to porozmawiamy o tym na wtorkowej wizycie. - ostatniego zdania prawie nie usłyszałam, więc chciałam się przybliżyć, ale niestety niechcący strąciłam makaron z półki. Paczka nie wywowała dużego hałasu, jednak momentalnie wszystkie spojrzenia padły na mnie. Chwila, jakiej wtorkowej wziycie? 

- O, Aci, chodź podejdź do nas. - odezwał się Niall, kiedy zbierałam makaron w podłogi. Może niedosłownie, ale kiedy już się z nią uporałam, ruszyłam w ich kierunku. - Aci, to jest John Green, a to proszę pana jest Acacia Clark, moja opiekunka. - przedstawił nas, a staruszek wystawił w moja stronę rękę, uśmiechając się.

- Miło mi panią poznać, wiele o pani słyszałem. - powiedział, ściskając moją dłoń. Odwzajemniłam uśmiech i przytaknęłam głową. Wiele o mnie słyszał? Od kogo? Kiedy? I ile tego było? - Jestem pani winny podziękowania.

- Dlaczego? Za co? - dopytywałam.

- Nie, nie. - przerwał nam Niall. - Tak właściwie to  mam do pana ogromną prośbę. Bo słyszałem ostatnio, że w pańskiej firmie brakuje pracowników, a się dobrze składa, ponieważ Acacia szuka pracy. - dodał, a ja spojrzałam na niego wielkimi oczami. Przecież prosiłam go, aby mi nie pomagał ani żadnej pracy nie załatwiał.    

- Tak, masz rację. - mężczyzna zamyślił się na chwilę i dodał. - Potrzebujemy hostessy, jeśli cię  interesuje. Ponad 2 tysiące miesięcznie.

- Tak właściwie to... - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.

- Zgadza się.

~*~

postanowiłam, że jednak będą tylko 30 rozdziały, więc zbliżamy sie do końca :D

jak coś to nie mam pojęcia ile może zarabiać taka hostessa w Angli xD

Zapraszam na "Bookcrossing" ♥

dziękuję, ilysm x

Babysat ⇨NHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz