dwadzieścia trzy

4.4K 470 20
                                    

Kolejne tygodnie ciągnęły sie bardzo powoli, bo nic ciekawego się nie działo, powodując, że moje życie zamieniało się w rutynę. Mimo, że zaczęły się wakacje i nastał ciepły czas, czułam narastającą chęć porzucenia tego i zabawiania się. Niestety nie mogłam, ponieważ wciąż brakowało mi pieniędzy. Czasami miałam ochotę zrezygnować z przyszłości i studiów, ale wtedy wyobrażałam sobie taką pracę jak teraz, tylko już do końca życia. Wolałam męczyć się teraz, niż przez całe życie. Myślałam też nad jakimś etapem przez okres wakacji, ale żadna oferta nie wydawała mi się odpowiednia. Nie miałam też żadnych znajomości, którzy mogliby mnie wykopać z dołka. Od rodziców nie mogłam dostać żadnej pomocy, ponieważ mój ojciec zmarł parę lat temu, a moja mama zachorowała na alzheimera i nie chce mnie widzieć. Nigdy z nikim nie dzieliłam się tymi wiadomościami, ponieważ nie widziałam takiej potrzeby. Raczej nikt nie przyjąłby kogoś takiego do domu, wiedząc o stanie jego rodzinie.

Moja mama wyobrażała sobie różne cuda, zazwyczaj nie miały żadnego sensu i nigdy nie potrafiłam ich rozszyfrować. Twierdziła, że jestem czystym złem i za każdym razem kiedy mnie widziała, krzyczała na cały głos. Ochorniarze zmuszali mnie do wyjścia, mimo, że spotykali się z moją odmową. Według lekarza, to wszystko miało związek z chorobą i zapewniał mnie, że niedługo sobie o mnie przypomni, ale trzeba czasu. Dzisiaj już jej nie odwiedzam, jedynie czasami przychodzę do niej i obserwuję z daleka. Tak zalecił mi jej doktor, mówił, że to wszystko dla jej dobra.

- Mama pyta czy nie chcielibyśmy się przejść do sklepu? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Nialla. Nie wszedł do pokoju, jedynie stanął we framudze i czekał na odpowiedź z mojej strony.

- Jasne. - widziałam, że przyglądał się mojej twarzy, więc pewnie musiał zauważył smutek wymalowany na mojej twarzy. Nie chciałam, żeby zadawał zbędne pytania, typu "coś się stało", bo nie chciałam mu nic mówić ani też okłamywać. Uśmiechnęłam się więc, wstając z łóżka i łapiąc go za dłoń, zbiegliśmy po schodach, do kuchni.

- Cieszę się, że postanowiliście to zrobić za mnie. Bob gdzieś wyszedł, a ja mam masę roboty w związku z kolejnym przyjęciem urodzinowym. - powiedziała Maura, wręczając nam listę z zakupami, która swoją drogą krótka nie była. Ostatnio jedna z przyjaciółek kobiety zachorowała i poprosiła ją wykonanie paru imprez dla dzieci za nią. Podobno na tym polegała jej praca; rodzice zamawiali u niej tematyczne przyjęcia urodzinowe, a ona musiała zadbać o to, żeby wystrój był zgodny z instrukcjami i, żeby dzieci świetnie się bawiły. Nie wierzę, że ludzie za to płacą.

- Nie ma sprawy, możesz na nas liczyć. - uśmiechnęłam się, odbierając od kobiety pieniądze i zaczęłam się ubierać. Ostatnio pogoda była strasznie nieznośna i od dwóch dni, nieprzerywanie padał deszcz. Nie licząc oczywiście nocy, wtedy było spokojnie, ale na następny dzień, ranem znowu zaczynało padać.

- Wiesz, ja bym ci radził trochę przystopować. - odezwał się Niall, kiedy byliśmy już na zewnątrz.

- Co masz na myśli? - ściągnęłam brew.

- To znaczy, super, że pomagasz mojej mamie, ale wydaje mi się, że coraz więcej rzeczy robisz za nią. - wyjaśnił, na co zachichotałam.

- Niall, twoja mama ma naprawdę mnóstwo pracy. Z jednej strony te przyjęcia, z drugiej ma jeszcze swoją pracę, a z trzeciej musi dopilnowąć czy aby na pewno jestem przykładną opiekunką. - prychnął.

- Jesteś przykładną opiekunką.

- Dzięki. - zachichotałam. - W waszych oczach może jestem, ale kto wie, co robię po godzinach. - wzruszyłam ramionami.

- A co robisz? - zapytał. - A nie, czekaj, ja przecież wiem. Nic nie robisz po godzinach, bo takich nie masz, tylko ciągle coś robisz i chodzisz zabiegana. - chciałam się wtrącić i zaprzeczyć, ale niestety nie miałam jak, ponieważ wszystko co powiedział, było prawdą. Jedyny czas dla siebie miałam po dwudziestej, a pięć minut póżniej zawsze kładłam się spać, bo byłam zmęczona i musiałam wcześnie wstać. - Dlaczego nie rzucisz jednej z tych prac? Według mnie bardzo się przemęczasz.

- Może masz rację, ale wiesz, nie wszyscy mają się tak dobrze i wychowuje ich bogata rodzina, okej? Niektórzy na przyjemności muszą sobie zasłużyć i zarobić. Ty nie musisz nic robić, a i tak kasę za to masz.

- Co chcesz mi tym przekazać? Że obwiniasz mnie za to, że lepiej mi sie dostało, a nic nie robię? Naprawdę tak uważasz?

~*~

NIESPRAWDZONY :C

em, okej, to miała być kłótnia i jakaś mała drama, więc ją tak potraktujcie, okej? nawet jeśli nie wyszła :D bo zdałam sobie sprawę, że moje opowiadania są za słodkie i brakuje w nich jakiegoś smutku albo coś xD
i wybaczcie, że tak nagle wyskakuje z rodziną Acaci, ale dostałam olśnienio weny haha

Zapraszam na 'Bookcrossing' ♥

Dziękuję, ilysm xx 

Babysat ⇨NHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz