- Acacia, Niall!- Usłyszeliśmy krzyk Maury.- Przyjdźcie do kuchni!
Spojrzałam na Niall'a zdziwonym wzrokiem, a on tylko wzruszył obojętnie ramionami, po czym odkrzyknął, że już schodzimy na dół.
Kobieta krzątała się w kuchni i widocznie się gdzieś śpieszyła. Gdy nas zobaczyła, uśmiechła się lekko
i zaczęła szukać czegoś w swojej torebce. Po chwili wyciągnęła dwa świstki papieru.
- Mam dwa bilety na pokaz iluzjonisty. - wyjaśniła. - Pomyślałam, że moglibyście pójść, bo w końcu i tak pewnie przesiedzielibyście cały dzień w domu. - wręczyła nam bilety, dzięki czemu mogliśmy się im bliżej przyjrzeć. - Jaki werdykt? - zapytała zabawnie.
- To miło z pani strony, i myślę...
- Że nie pójdziemy, dzięki.- burknął Niall, przerywając mi. Chyba nie spodobał mu się ten pomysł.
- Właściwie, to z wielką chęcią się tam wybierzemy.- zignorowałam jego odpowiedź i zgromiłam chłopaka wzrokiem.
- Nie.- Powiedział stanowczo.
- Ale Niall...Będzie fajnie, zobaczysz.- Przekonywałam, uśmiechając się do niego. Był na przegranej pozycji, ponieważ jak zawsze w takich chwilach, przygryzł wewnętrzną stronę policzka. Może i było to mało widoczne, jednak ja znałam go już na wylot.
- No o-okej.- mruknął. - Ale to ostatni raz, kiedy pozwalam ci się wyciągnąć. - Ostrzegł, a ja tylko przytaknęłam, potajemnie krzyżując za sobą palce. Spojrzałam na Maurę, która właśnie wkładała swoje czarne obcasy.
- Lepiej się pośpieszcie; pokaz zaczyna się za godzinę. To do zobaczenia. - Rzuciła, zanim całkowicie wyszła z mieszkania. Po pierwsze, nie mówiła nic, że wychodzi, a po drugie kto normalny daje bilety chwilę przed umówioną godziną?
Spojrzałam niespodziewanie na lustro, znajdujące się obok drzwi. Miałam na sobie sweter w biało-niebieskie paski, czarną spódnicę
i krótkie, czarne kozaczki. Nie było źle, a nawet ładnie. Tylko czy aby na pewno odpowiedni na takie wyjście? Nawet gdyby nie, to nie mam innego wyboru niż zostać w tym. A i jeszcze nigdy nie byłam na żadnym magicznym pokazie i coś mi się wydaje, że bedzie bardzo ciekawie.
- Idziemy pieszo. - Oznajmiłam.
- Dlaczego?
- Bo pogoda jest świetna, a znając życie to jutro będzie padać.- Wytłumaczyłam, wzruszając ramionami. Rzeczywiście, termometr wskazywał dzisiaj niecałe dwadzieścia stopni.
- Ale szybciej będzie autobusem. Jeszcze się spóźnimy. - jęknął, zakładając buty.
- No nie daj się prosić. Nie chcesz nim jechać, uwierz mi na słowo. - W autobusach zawsze śmierdziało brudną, starą skarpetą. Po za tym, Niall pewnie zawsze woził się autami, a nie tymi miejskimi limuzynami.
Kiedy nie usłyszałam odpowiedzi chłopaka, uśmiechnęłam się triumfalnie i powiedziałam.
- Cieszę się, że się zgadasz.
***
- Jak nazywał się twój pierwszy chłopak?- zapytał Niall, kiedy byliśmy już w połowie drogi. Niepowiem, że nie zdziwiło mnie jego pytanie.
- Taylor.
- Kochałaś go? - zapytał, ledwie słyszalnie.
Zamyśliłam się przez chwilę. To dziwne, że pyta mnie o takie rzeczy.
- Hmm... Był przystojny, bogaty, umięśniony... - Zaczęłam wyliczać jego zalety.- Podobał mi się, ale nie... nie kochałam go. Był zbyt arogancki i pewny siebie. - wyznałam, a chłopak tylko mruknął coś w stylu "aha".
CZYTASZ
Babysat ⇨NH
Fanfiction- To gdzie ten słodziaczek? - Niall. - pan Horan skinął blondynowi w moją stronę i po chwili owy chłopak pojawił się przede mną z telefonem w ręku. - To on. - To znaczy? - To znaczy, że to Niall będzie pod twoją opieką. - Co proszę? - Umm, czy to ja...