Rozdział 10

2K 98 62
                                    


Sergio

Idąc w kierunku największej sali, gdzie wszyscy czekają na wyniki konkursu, zastanawiam się z czym będę musiał się zaraz zmierzyć. Najważniejsze pytanie czy Iwan zamierza robić problemy, a jeżeli tak to jak duże. Teoretycznie przegrał ze mną w klatce. Jednak mam wrażenie, że nie będzie chciał mi oddać swojej siostry. Porozumienie się z nim będzie ciężkim zadaniem, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Jakoś będziemy musieli się dogadać, bo ja nie ustąpię. Szara myszka będzie tylko moja!

Kiedy wchodzę na salę, od razu zmierzam w kierunku głównego stolika, gdzie przebywają starsi mężczyźni: mój ojciec wraz z naszym consigliere, Igor, tata Siergieja i ojciec Kiry. Przy każdym z nich grzecznie siedzą ich żony. Z mojego pokolenia przebywają tam również: Iwo z dwoma siostrami, które rozpoznaję z wcześniejszego tańca, Benito, Iwan oraz Wadim. Układ jasno pokazujący, że Kanada zasiada przy najważniejszym stole. Odbijam w bok, udając się do czekających na mój werdykt dziewczyn. 

- Kira, czy mogłabyś proszę podejść razem ze mną do głównego stolika? – przystaję przed nią i oferuję jej swoje ramię.

- Oczywiście – uśmiecha się do mnie łagodnie i zaplątuje swoją rączkę wokół mojego łokcia. Moje serce znacznie przyspiesza. Kurwa, ale ona mi się podoba. Nie jestem przyzwyczajony do takiej reakcji na jakąkolwiek kobietę. Irytuje mnie fakt, że ona wygląda, jakbym nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia. Już ja sprawię, żeby mnie polubiła i przede wszystkim była grzeczna. Nie wiem jak, ale to zrobię!

Ruszamy razem do stolika, a za nami idzie wciąż niedowierzający Siergiej, który uważnie mnie obserwuje. Przystajemy przy dwóch wolnych miejscach, czekających na mnie i na moją przyszłą wybrankę. Po lewej stronie zasiadają dwie blondynki, będące córkami wora, a po prawej stronie znajduje się miejsce Siergieja. 

- Zgubiłaś się, Kira? Iwan siedzi po drugiej stronie – mówi jedna z nich, pokazując na brata mojej narzeczonej.

- Kira, kochanie, może mogłabyś pójść do mojej stylistki i wizażystki? Wyglądałabyś o niebo lepiej – odzywa się druga, mierząc ją wzrokiem, a we mnie krew się gotuje. Pierdolnięta pusta lala. – Dam ci numer, co? – sięga do torebki po telefon.

- Kochanie – moja wybranka pierwsza reaguje, zanim ja zacznę bronić jej honoru. – Z chęcią zadzwonię, o ile ty to samo zrobisz. Moja przedszkolanka chętnie się z tobą spotka – odpowiada słodziutkim głosem, niosąc ripostę, której nawet ja bym nie wymyślił. Brawo żonko! Zachciewa mi się klepnąć ją w tyłek za takie mądre słowa, ale wywołałoby to skandal roku. 

Wybuchamy wraz z Benitem gardłowym śmiechem.

- Po co mi numer do twoich nauczycielek, kochana? – dopytuje siostra Iwa, zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi. Cóż mogę powiedzieć. Ten numer by jej się rzeczywiście przydał.

- Po to, żebyś nie zadawała mi takich głupiutkich pytań, słodziutka – jednoznacznie sugeruje moja kobieta, napawając mnie dumą. Niezłe z niej ziółko. Idealnie sobie radzi z takimi głupimi żmijami. Perfekcyjnie będzie rządziła wśród żon wysoko postawionych członków Camorry oraz Bratwy.

- Dosyć dziewczyny – wtrąca się Iwo, wstając – przeproś ją, Kira.

- Szzzz – podnoszę rękę, przerywając kolejne komentarze – to twoja siostra zaczęła. Nie będziemy o tym już rozmawiać – mówię zdecydowanym, głosem ucinając Ruska. – Przyszedłem wam jako pierwszym ogłosić mój wybór – wszyscy zastygają w oczekiwaniu na moje kolejne słowa.

Cisza się przedłuża, a ja po kolei obserwuję każdą osobę przy stoliku, zatrzymując dłużej wzrok na moim przyszłym szwagrze. Obejmuję moją szarą myszkę w talii i robię krok do tyłu. Po chwili na twarzy Iwana pojawia się zrozumienie, a następnie wściekłość. On już zna mój wybór. Jak zawsze wszystko sobie przeanalizował. 

Związani bezpieczeństwem- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz