Rozdział 5

2.2K 90 37
                                    

Ona

Kanada

Piętnaście godzin wcześniej


Wychodzę z domu ubrana w długą, sięgającą aż za tyłek bluzę, sportowe legginsy oraz masywne buty do wędrówek górskich. Dzisiaj spokojnie mogłabym uchodzić za dziewczynę skatera. Zimne powietrze owiewa moją głowę, dzięki czemu sprawia, że odrobinę się rozbudzam. Przeciągam się kilka razy, starając się walczyć z ochotą ciągłego ziewania. Po minięciu dłuższej chwili zakładam kaptur na głowę. Nie chciałabym, żeby przewiało mi zatoki. Mocne podmuchy wiatru chwieją sosnami znajdującymi się w naszym ogrodzie. Przez cały dzień ma naprawdę mocno wiać, ale dzisiejsza pogoda nie interesuje mnie aż tak bardzo. 

Mam zamiar spędzić najbliższe godziny z moim młodszym bratem oraz bratem Wadima w ich małym królestwie. Mogłabym się założyć, że będą słodko spali jeszcze przez najbliższe dwie godziny, ponieważ wczoraj spędzili całą noc w ich królestwie. Poprosiłam naszą główną kucharkę o przygotowanie ich ulubionego śniadania, czyli gofrów z dużą ilością owoców oraz syropu klonowego. Wiele razy żartowaliśmy, że w ich żyłach płynie kanadyjska krew, a nie rosyjska przez tak ogromne uwielbienie do tego produktu.

Na podjeździe czeka pięć kuloodpornych aut, a przy każdym oprócz środkowego stoi po trzech moich ochroniarzy. Praktycznie wszyscy ludzie odpowiadający za moją ochronę są dzisiaj na nogach. Zazwyczaj towarzyszy mi tylko połowa z nich. Mrużę oczy, bo wydaje mi się, że chyba śnię. Przy środkowym aucie, tym którym zapewne mam jechać stoi Aleks, nasz trener walki wręcz. To już jest przegięcie! Taka niańka to jak przynajmniej trzech najlepiej wyszkolonych żołnierzy. Podchodzę do niego, mierząc go ostrym spojrzeniem.

- Aleks, wracaj do salki treningowej. Wystarczy mi połowa ochrony, Iwan najwyraźniej zwariował – mówię mu rozkazującym tonem, a on tylko delikatnie się uśmiecha.

- Nie. Nie dzisiaj. Iwan powiedział, że jak nie będę cię pilnował dopóki do mnie nie zadzwoni to wyląduję na arenie – odpowiada mi spokojnie, tak jak ma w swoim zwyczaju. Jest równie powściągliwy jak Iwan, można powiedzieć, że nauczył się tego od braciszka.

Iwan nigdy by nie wysłałby go na arenę, aby rzeczywiście musiał walczyć o swoje życie. Aleks jest lojalny do szpiku kości. Nigdy by nas nie zdradził. Jest miły, ale jak potrzeba to niewiarygodnie stanowczy. Absolutnie każdy kogo znam słucha się go bez zająknięcia. To właśnie on osobiście wyszkolił setki naszych żołnierzy.

- Aleks, nie przesadzajmy. Iwanowi ostatnio odbija. Wracaj do trenowania innych.

- Przykro mi. Dzisiaj jestem twoim cieniem – podnosi ręce do góry na znak, że to nie jego decyzja. No tak, mogłabym się tego spodziewać. To jest człowiek Iwana, zawsze zrobi tak jak mu on powie. – Włożyłem już śniadania dla chłopaków do auta. Możemy ruszać jeżeli jesteś gotowa.

- Aleks – przybliżam się do niego jeszcze bardziej i szeptam cicho do jego ucha – co Iwan tym razem odpierdolił? Po co mi aż tyle ochrony?

- Dostałem informację o dużej możliwości ataku, który miałby zostać przeprowadzony przez Camorrę. 

Wszystko jasne. Wygląda na to, że dzisiaj odbędą się negocjacje pokojowe pomiędzy Camorrą, a Bratwą w Stanach. Domyślam się, że Iwan spodziewa się zemsty wykonanej przez Sergia, jeżeli propozycja sojuszu zostanie odrzucona. Oczywiście to ja zostałam jednym z głównych celów.

Zresztą... Umawialiśmy się... Przeprowadziliśmy kilka dni temu poważną rozmowę. I jaki jest tego rezultat?

Dlaczego ponownie wszystko przede mną ukrył?

Związani bezpieczeństwem- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz