Rozdział 21

1.7K 87 99
                                    

Sergio

14 dni od zniknięcia Kiry

Toronto


Dzisiaj jest ten dzień. Dzień ślubu Arii oraz Iwana. 

Mam nadzieję, że za chwilę ją zobaczę i wróci do mnie. Będziemy musieli odbyć długą i poważną rozmowę, ale jestem na nią gotowy. Z pewnością nie będzie ona przyjemna, jednakże jak najbardziej nam potrzebna. Zdaję sobie sprawę, że nasz związek będzie teraz funkcjonował na zdecydowanie innych zasadach. Będziemy spędzali razem znacznie więcej czasu, a ja zostanę zmuszony do poskromienia mojego fiuta, bo nie mogę pracować i ciągle myśleć o jej cipce gdy będzie w pobliżu. Podczas prowadzenia interesów nie ma miejsca na dekoncentrację. Jeden błąd i jesteś trupem. 

Przez dwa tygodnie, pieprzone dwa tygodnie nikt nie znalazł nawet najmniejszego śladu Kiry. Zapadła się pod ziemię jak jakiś duch, a Iwan nie pomógł mi jej szukać. 

Ciągłe pytania wychodzące z ust moich ludzi, ojca, Igora oraz Iwa wkręcały mnie w coraz większą spiralę niepewności i rozgoryczenia, które odczuwałem z każdym dniem coraz bardziej. Biorę to na klatę. Odjebało mi, wręcz oszalałem. Jedynie dzięki Siergiejowi i moim braciom stoję w jednym kawałku w tym miejscu. Mój przyjaciel miał rację. Przesadziłem. Zamierzam ją przeprosić, a jak nie będzie chciała ze mną porozmawiać na osobności to przeproszę ją przy wszystkich. Moja duma i pozycja na tym ucierpi, ale mam to w dupie. Wiem jedno. Chcę ją. Pragnę jej niesamowitego ciała, pokręconego umysłu oraz jej serca.

Wchodzę z Siergiejem do wielkiej sali balowej znajdującej się w hotelu Iwana w Toronto. Pomimo faktu, że nie interesuję się wystrojem muszę przyznać, że wszystko jest urządzone z przepychem i niewyobrażalnym bogactwem. Moja siostra wygląda przepięknie w sukni z chyba miliona warstw materiału i wielu diamentów, cała lśni i o dziwo wydaje się szczęśliwa. 

Od przyjazdu do kościoła ciągle rozglądamy się za Kirą, ale nigdzie jej nie widać. Możliwe, że przyjechała dopiero do hotelu. Zaczynamy następną rundkę pomiędzy gośćmi wypatrując jej wszędzie.

Mija kolejne czterdzieści minut, nawet kelnerzy zdążyli już podać wszystkim pierwsze danie, a nam nadal nie udało się jej znaleźć. Kręcimy się wraz z Siergiejem po całej sali. Pod pozorem porozmawiania z wieloma naszymi współpracownikami, zaglądamy ukradkiem do każdego stolika poszukując jej. Czyżby odpuściła sobie nawet ślub Iwana? Kirił zapewniał mojego młodszego brata, że przyjedzie. 

Na horyzoncie pojawia się Pablo Rodriguez, najstarszy syn, a zarazem dziedzic bossa narkotykowego. Większość towaru bierzemy od niego. Jest niekwestionowanym księciem koki. Jego towar jest sprzedawany na wszystkich możliwych kontynentach. No dobra, może trochę przesadzam. Nie wiem czy jest dostępny na Antarktydzie. Chociaż nie zdziwiłbym się jakby naukowcy również wciągali jego towar, w końcu kto jest tak popieprzony, żeby siedzieć w takim kurewskim zimnie tyle miesięcy?

Pablo to żądny krwi skurwiel jakich mało w naszym groźnym świecie. Najgorszy z najgorszych. Widziałem wiele razy co potrafi wyczyniać z wrogami i kurwami. Niektóre dziwki przez tygodnie dochodziły do siebie po stosunkach z nim, a twórcy Teksańskiej masakry piłą mechaniczną powinni uczyć się tworzenia scen podglądając jego tortury. Byłem świadkiem wielu przerażających scen w swoim życiu, ale to co wyprawia Pablo jest ponad wszystkie możliwe pierdolone granice.

Przed rozpoczęciem współpracy każdego z klientów zaprasza do Kolumbii na swoją sesję tortur zdrajców i niespłacalnych dłużników. Nawet Benicie było ciężko na to patrzeć, a on syci się strachem i przemocą. Ja sam kilka razy musiałem się powstrzymywać przed wyrzyganiem się. Bardzo źle to by wyglądało jakby przyszły capo Camorry wymiotował podczas jego tortur. 

Związani bezpieczeństwem- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz