Rozdział 3

1.1K 85 29
                                    

Anastazja

Półtora miesiąca po ataku


Czy wiecie, jak to jest pożegnać ukochaną osobę? Uczestniczyć w jej pogrzebie. Rzucić garścią ziemi, zakrywając trumnę z jej martwym ciałem. Położyć kwiaty na jej świeżo przykrytym grobie. Płakać, gdy jej ojciec ją wspomina przy wszystkich zebranych... gdy opowiada o tym jaka była wspaniała i dobra. 

Czy wiecie, jak to jest przyjmować kondolencje od innych osób? Szlochać na stypie, gdy zostajesz w gronie najbliższych. Zapalić znicz na jej grobie, wspominając dawne, wspaniałe czasy.

Czy wiecie?

Bo ja nie.

Ja nie wiem.

Nawet nie wiem, gdzie znajduje się jej grób.

Dlaczego nawet nie chcą mi powiedzieć, gdzie jest jej grób?!

Nie dostałam szansy, aby należycie pożegnać mojej malutkiej siostrzyczki, mojego ukochanego aniołka. Nikita nie mógł pożegnać swojej mamusi. Nie pozwolono nam.

Przez ostatnie półtorej miesiąca ja, Nikita, Kirił, wujek Wadima oraz kolega Iwana ukrywaliśmy się w dziczy. Podobno przez ostatni miesiąc w Toronto było bardzo niebezpiecznie. Pomimo tego, że mieszkaliśmy w domku traperskim oddalonym o dobrych kilka kilometrów od najbliższej drogi asfaltowej, nasze rodziny bardzo dbały o to, żeby nie zostawić żadnych śladów mogących do nas doprowadzić. Wszystkie dni oprócz dwóch, w których odwiedził nas Wadim wyglądały tak samo. 

Nakarmić Kiriła i Nikitę, udając, że sama jem więcej niż kilka kęsów.

Pobawić się z Kiriłem, udając, że wszystko jest w porządku.

Poczytać podręczniki do matematyki wraz z Nikitą, udając, że cyferki i znaki nie zlewają mi się w jedno.

Potwierdzić, że wszystko jest w porządku, gdy patrzą się na mnie wujek Wadima oraz kolega Iwana.

Wykąpać Kiriła i Nikitę pod nazbieraną wodą deszczową.

Ponownie nakarmić Kiriła i Nikitę. Przytulić ich. Maluchy niesamowicie tęsknią za mamami, ojcami i braćmi, a ja nie mogę nic na to poradzić

Położyć Kiriła i Nikitę do spania.

Setny raz zapewnić Kiriła, że mamusia ciągle nie śpi, tylko musiała się udać na wypoczynek. Nasza mama ciągle leży w śpiączce w szpitalu, a ja nie mogę nawet jej odwiedzić! Pieprzone zasady bezpieczeństwa!

Aż do dzisiaj wszystkie czynności wykonuję na autopilocie. Jedynie wieczorami, gdy maluchy już śpią pozwalam sobie na upust emocjom. 

Oni wryli się w moją duszę, pozostawiając swój ślad na zawsze. Bezużyteczna. Niegodna. 

Moje serce ciut później zostało rozerwane na strzępy, pozostawiając nieuleczalną wyrwę. To były kule dla mnie, a nie dla mojego małego aniołka. To ja powinnam zginąć. 

Niegodna.

Jestem niegodna, aby żyć.

Gdy dojeżdżamy pod nasz dom, moje ciało oblewa zimny pot. To tutaj rozegrał się ten koszmar. To tutaj mój ukochany aniołek został zamordowany. To tutaj matka Wadima i Nikity została zamordowana. Przymykam powieki. starając się opanować roszące się w nich łzy. Za każdym razem, gdy maluchy widzą, jak płaczę też zaczynają beczeć. 

Związani bezpieczeństwem- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz