二十二

502 67 65
                                    

Siema
Stary wrócił bez mleka ale z rozdziałem

Ja wiem trochę mnie nie było no ups

Wpadli do Jingshi, prawie przewracając stolik z tortem, który mieli zjeść. Teraz mieli inną słodycz. Siebie.
Nie mogli się doczekać nocy poślubnej, jednak Wei Ying zatrzymał Wangjego zanim ten rzucił go na łóżko.

- Lan Zhan! Poczekaj. Najpierw prezent...- zamarudził i zszedł z niego, kradnąc mu jednak najpierw całusa.

Wangji zrozumiał oczywiście, że on ma dać prezent Wei Yingowi i w zasadzie się nie dziwił, rzeczywiście o nim zapomniał a mężczyzna zasługiwał na wszystko co najlepsze.
Jednak, gdy się odwrócił aby pójść po swój prezent, zobaczył Wei Yinga ze skrzynką w rękach wyciągniętymi w jego stronę.

- otwórz! - polecił. Lan Zhan nie mógł powstrzymać emocji. Przytulił męża bardzo mocno. Wei Wuxian nigdy o nic nie prosił tylko cały czas dawał... no prawie.
Ale to i tak urocze, że nie martwił się czy on dostanie prezent.

- a to twoje - podał mu spory pakunek zawinięty w ozdobny papier.

Jingshi wypełnił szelest odwiązywania wstążek i darcia papieru.
Obaj spojrzeli na swoje prezenty. Lan Zhan miał w ręku dwa, pasujące do siebie wisiorki.
Spodziewał się czegoś niesamowicie groźnego lub głupiego ze strony Wei Wuxiana a to było całkiem urocze.

- pasują. Jak my. Ładne. - powiedział.

- aiya, aiya. Nawet nie posłuchasz. To nie są zwykłe wisiorki! Załóż swój - polecił i sam założył swój. - policz do dziesięciu i spróbuj mnie znaleźć! - krzyknął po czym wybiegł z Jingshi.
Zdezorientowany Lan Zhan zaczął liczyć do dziesięciu. Co on teraz... chce się bawić w chowanego?
Gdy skończył skupił się na szukaniu go, ale... nie musiał.
Wisiorek sam zaprowadził go do ukochanego, ciągnął za drzewo przy Jingshi.
Patrzył na to oszołomiony.

- Podobają ci się?! - wyskoczył Wei Ying i wsunął się w jego ramiona.

- Mn.

- jeszcze się świecą. Jak ja będę w niebezpieczeństwie, zaświeci się twój. I na odwrót. - ucieszony patrzył na niego dumny ze swojego dzieła. - sam robiłem.  - dodał.

Lan Zhan zrozumiał skąd ta dyskrecja i nie wpuszczanie go do domu.

- świetne - powiedział krótko i pogłaskał go po głowie.

- teraz zobaczymy od Ciebie! - Wei Wuxian pobiegł do środka. Skąd on miał tyle energii?
Wangji bał się trochę, że jego prezent nie jest odpowiedni. Nie miał tak wiele funkcji jak ten on jego MĘŻA i bał się, że go zasmuci.

- miecz. - powiedział cicho Wei Ying i brzmiał jakby był trochę zawiedziony. Czy Lan Zhan zapomniał, że bez rdzenia Wei Wuxian prawie w ogóle nie może walczyć mieczem...? Westchnął.

- nie jest zwykły - odezwał się Lan Zhan, siadając obok. - jest połączony z moją energią i możesz na nim latać i walczyć. Gdy mój leci, twój też. Nie robi mi krzywdy. Czasem może nie zadziała, ale przez większość cza-

Nie zdążył nawet dokończyć, bo Wei Ying wskoczył, dosłownie wskoczył mu na kolana i słodko pocałował, delikatnie i uroczo, jak to miał w zwyczaju. A Lan Zhan, jak i on miał w zwyczaju... pogłębił pocałunek, przygryzając jego wargę. Polizał jego usta, a Wei Ying pozwolił aby jego język wszedł do jego ust. Ślina się mieszała, ale nie przeszkadzała im, nawet gdy pociekła po brodzie, bo podniecenie rosło. Lan Zhan badał jego wnętrze, jakby był tam pierwszy raz. Nie był.
Wei Ying cicho jęknął i z ogromnym bólem niechętnie się odsunął. Lan Zhan zdziwiony zerknął na niego. Czy zrobił coś nie tak?

○•°Obietnica°•○|wangxian|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz