三十二

368 56 23
                                    

Jiang Cheng naprawdę podupadał na zdrowiu.
Nie chciał się długo do tego przyznać, ale naprawdę nie wytrzymałby dłużej bez leków, więc musiał rozkazać aby znaleźli mu dobrego medyka.

Było to zupełnie ostateczne, wcześniej służba błagała wręcz aby tego medyka wynajął, Jin Ling wysłał mu nawet list w tej sprawie.
"Nie bądź cipą" odpisał mu.
Wszyscy dookoła zachowywali się jak spanikowane dewotki. A to tylko kaszel.
Rozpuścił włosy, rozcierając obolałą od ciasnego koka skórę głowy.
Otwierał listy, sprawdzając pocztę.
Zaproszenie na ślub Xichena.
Pokręcił głową, wzdychając ciężko i odłożył je na stolik. Ślub będzie za miesiąc.
Za miesiąc odda Xichena pannie ze swojej sekty. Po prostu go wypuści, jak motyla z rąk...

Nie, nie mógł o tym myśleć.
Odrzucił kartę i chwycił drugi list.
Wystrzeszczył oczy.
Wei Wuxian. List od Wei Wuxiana...
- jak śmiesz...- mruknął, ale jednocześnie był niesamowicie ciekawy i podekscytowany. On nigdy do niego nie pisał. Czego mógł chcieć?

Zmarszczył czoło i zaczął go czytać.

Drogi braciszku,
Ogólnie śmieszna sprawa, ale jakoś tak się stało, że jestem w ciąży. Uznałem, że powinieneś wiedzieć. Koniecznie możesz przyjechać do Gusu, poznasz przyszłego bratanka albo bratanicę. Szykuj kasę. Mam nadzieję, że uznasz to jako wyciągnięcie łapy na pojednanie?

Jiang Cheng nie mógł uwierzyć.
Jak...
Jak on śmie robić sobie tak żałosne żarty?!
- w ciąży, co? Wybiję ci tą ciążę z głowy, jak cię kopnę w brzuch, Wei Wuxian.

Żałosne. Przewrócił oczami i wrzucił list do palącej się pochodni.

Dwa tygodnie wcześniej

Stan Wei Yinga się nie poprawiał, ale też nie pogarszał. Nie podupadał on na zdrowiu jak kiedyś, wręcz mimo chudej twarzy, nabrał kolorów i zdrowych włosów czy paznokci. Był pełen życia, tylko miał różne niepokojące objawy.
Lan Zhan naprawdę, naprawdę nie chciał go stracić. Trzeci raz, bo wtedy gdy go porwali, prawie uwierzył że ten nie żyje. Nadal nie powiedział co się stało. Chyba nigdy się nie dowie.
Ale to nic, póki ma go tutaj. I nie pozwoli by znów coś się stało. Dlatego zmusił go do pójścia do medyka.

- ...no i najpierw schudłem a teraz przytyłem. I mam brzuch jak dynia ciągle, to nieładne, bo mi mięśni nie widać a pracowałem nad nimi - wymieniał medykowi. Był przy nim Lan Zhan i Lan Xichen stojący w progu, gdyż od kilku tygodni sam próbował go leczyć ziołami.

Medyk po wysłuchaniu wszystkich objawów był co najmniej skołowany. Zbadał go i poprosił czy może dotknąć brzucha.
Patrzył to na niego to na Lan Zhana.
- ale... ale to niemożliwe...- Jęknął.

- Co jest niemożliwe? - zaciekawił się Lan Xichen.
- no właśnie ponagalił Wei Ying.

- Wszystkie objawy wskazują na... ciążę...

- COOOOO?!

siema siema trochę mnie nie było, ale mam zawalenie roboty i uczenia się. Będę pisać, gdy będę mogła. Dlatego macie taki krótki rozdzial, ale przynajmniej coś.
Mam nadzieję, że o mnie pamiętacie hihi.
Przez koniec anime mam utratę weny :<
No i trochę kryzysów w życiu prywatnym zaskutkowało tym. No ale jest, mam nadzieję że się podoba.

○•°Obietnica°•○|wangxian|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz