Rozdział #16

16 1 0
                                    

*Smolax*
Miałem totalnie dość tego,że własna matka mnie oszukała. Teraz szedłem lasem nie wiedząc totalnie dokąd idę. Wiedziałem tylko, że chcę zostawić,za sobą tamte wydarzenia.

*Ola*
Nie mogłam siedzieć bezczynnie. Poszłam za nim. Przecież jak zginie to nikogo już nie będę miała. Tylko Ans i Jarmę no i siostrzenicę.
Po kryjomu i powoli szłam za synem tak żeby mnie nie zauważył.

*Natella*
Właśnie ćwiczyłam sprawność fizyczną na polanie blisko naszego miasta. Tutaj tata zrobił dla mnie takie miejsce treningowe. Nagle usłyszałam szelest gałęzi i liści. Od razu ułożyłam się w pozycji bojowej.
-Serio? To ty? Już miałam uderzyć myśląc,że to zombie. Swoją drogą co ty tu robisz?
-Idę przed siebie. Nie chcę o tym rozmawiać.
-Ok to idź droga wolna,nie zatrzymuje cię.
I poszedł dalej a ja dalej trenowałam.

*Ola*
Przeszłam krzakami obok córki Postirola i podążałam dalej za synem. Coś mało dziś zombiaków tu. Może to i lepiej. Nie będę ich do siebie wabić.

*Tomaj*
Biegłem ile sił w nogach do biura Postirola.
Kiedy dobiegłem już otworzyłem drzwi szybko i wszedłem do środka.
-Puka się.
-Daruj sobie te grzeczności to pilne.
-Mów...
-Antidotum w pełni działa. Możemy zaczynać. Zwołaj wszystkich do mnie,Natelli nic nie mów. Załatwimy jej niespodziankę.
-Tak jest!
Pobiegłem na główny plac gdzie wszysty siedzieli i rozmawiali między sobą.
-Postirol wszystkich nas prosi do swojego biura.

*W biurze Postirola*
-Sprawa jest taka. Tolmaj wynalazł antidotum,które działa więc musimy teraz wyleczyć wszystkie zombie. Mamy samoloty w dwóch magazynach kawałek za miastem. Pójdziemy po nie i zaczniemy akcję pod tytułem "Urodziny Natelli".
-Posti dopięliśmy swego zabijając lufra i kończymy to na dobre?
-A chcesz dalej żyć w ukryciu bez bliskich wiedząc,że twój wróg numer jeden nie żyje?
-Jak się tak chwilę zastanowie to nie.
-Właśnie macho. Więc pomożesz nam w tej misji. Potrzebne nam jeszcze megafony jeśli ktoś chodzi po lasach żeby od razu padł na ziemię. Lepiej nie narażać innych nie zombie na działanie leku.
-Ok czyli wiecie co robić?
-Tak wiemy.
-Żeby Natella nic nie podejrzewała chociaż dwoje z was zostanie tu w bazie. Gdyby pytała o mnie i innych jesteśmy w terenie zdobywamy jedzenie.
-Tak jest!
-Zostaje Pixel i Kashe. Myślę,że się dogadacie. Prawda?
-Jasne,że tak.
-Do roboty!
I wszysty poszli do magazynów z samolotami.
-Zaczyna się...

Legion Cienia//Żywa Śmierć//FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz