Rozdział #24

7 0 0
                                    

*Ola*
Dużo czasu minęło od kiedy Ans i Jarma wprowadzili się do nas. Mieszkaliśmy razem w zgodzie,wszystko wróciło do normalności. Aż pewnej nocy...
Przyśnił mi się mój ukochany.
-Olu,przepraszam Cię za wszystko. Nawaliłem i przez to nie możemy być już razem. Miałem tyle planów,tyle obietnic do spełnienia.
-To nie twoja wina kochany. Nie obwiniaj się za wszystko co się wydarzyło. Tęsknię za tobą,wiem że nic mi ciebie do życia nie przywróci.
-Chodź ze mną.
Lufrek zaprowadził mnie do miejsca w którym
jego życie się zakończyło.
Od razu przypomniała mi się ta sytuacja. Nagle ponownie widziałam śmierć mojego męża. To było okropne. W tym samym momencie poczułam jakąś siłę próbującą mnie zrzucić z tego mostu tak jak Luferka.
Już moje ciało spadało w dół,poczułam wilgotną wodę...
I wtedy się obudziłam...

To był tylko sen. Ale chyba lunatykowałam,ponieważ znalazłam się nad rzeką w samej piżamie.
Usiadłam na piasku by otrząsnąć się z tego snu. To było tak realistyczne. Może to jakieś przesłanie albo przekaz. Muszę pójść na cmentarz. Odwiedzić grób męża.
Przerażona tym snem wróciłam do domu i położyłam się z powrotem do łóżka. Godzinę później udało mi się zasnąć ponownie. Do rana już nie lunatykowałam i nie śniło mi się nic więcej co miałoby mnie zaniepokoić.
Rano po śniadaniu wybrałam się na cmentarz. Przyniosłam świeże kwiaty,które umieściłam w wazonie i zapaliłam znicz.
Tak bardzo mi go brakowało....

*Smolax*
Założyłem sobie tindera. Tak szukam dziewczyny,tak nie chcę być sam. Po prostu chcę zapomnieć,że w tym mieście kiedykolwiek była jakaś pieprzona apokalipsa.
Co kilka dni dostaję propozycję spotkania. Niestety te dziewczyny nie odzywają się już po jednym spotkaniu. Chyba trzeba czekać na tę właściwą.

*Jarma*
Razem z moją żoną przyzwyczailiśmy się do normalnego już życia. I było nam dobrze.. Brakowało mi Luferka. Chyba nam wszystkim go brakowało. Szczególnie Oli. Po śmierci przysięga małżeńska przestaje mieć znaczenie. Obiecujemy,że nie opuścimy siebie aż do śmierci. Ale to śmierć zabiera nas. I nic nie możemy na to poradzić.

*Smolax*
Mama po powrocie z cmentarza opowiedziała mi swój sen. Zacząłem się o nią martwić. A jeśli następnym razem obudzi się w miejscu,w którym umarł tata naprawdę? Coś muszę z tym zrobić. Nie chcę by mamie stała się krzywda. Ciocia Ans i wujek Jarma też by tego nie chcieli. Za dużo przeżyliśmy,nie wiemy co przyniesie jutro.
Czy poznany człowiek nie okaże się wrogiem?
Czy legion cienia nie powróci?
Czy jeszcze mamy szansę na szczęśliwe życie?

******************
Krótki rozdział ale dawno nie było nic o rodzinie lufra i wymyśliłam takie coś 😀 do następego rozdziału!

Daga💙💙💙

Legion Cienia//Żywa Śmierć//FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz