Rozdział #25

12 0 0
                                    

*Smolax*
Kilka randek z tindera mi nie wypaliło. Ale nie poddawałem się.
Dziś połączyło mnie z jakąś dziewczyną o imieniu Lila. Umówiłem się na spotkanie pomimo iż mój umysł podpowiadał mi,że nie wyjdzie.  Przekonamy się!

*Macho*
Coraz więcej samotnych dni w moim mieszkaniu zaczynało mnie dobijać. Co z tego,że miałem kota. Nie miałem człowieka do którego mógłbym się odezwać.
Co jakiś czas wychodziłem na piwo ze znajomymi. Mam stałą pracę do której chodzę. Dalej czegoś mi brakuje. Zaczynam zastanawiać się czego dokładnie. Chyba tej przygody związanej z każdym dniem przeżytej wcześniej apokalipsy. Bycie liderem legionu cienia razem z Postirolem było niezłym wyzwaniem. Nie będę wracał na ścieżkę zła.
W sumie to Posti zabił Luferka ale tak czy siak sam nie chcę powtarzać tego.
Moje myśli szły cały czas w tym kierunku. O co może chodzić?

*Smolax*
Nadszedł czas mojej randki. Umówiłem się z dziewczyną z tindera w parku. Zjawiła się punktualnie.

-Cześć jestem Lila..
-Bartek. Miło Cię poznać. Może przejdziemy się na spacer?
-Z wielką chęcią.
-Mieszkasz tu?
-Tak. Od jakiegoś czasu.
-Czyli znasz tutaj pewnie już wszystkie fajne miejsca i niczym cię nie zaskoczę?
-Nie znam dokładnie wszystkich fajnych miejsc do których można pójść. Znam większość.
-To chodźmy na lody!
-Tylko bez podtekstów.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

Kupiliśmy sobie lody. Ja waniliowe a dziewczyna Cytrynowe.
Jeszcze chwilę staliśmy pod budką z lodami. Patrzyłem jak Lila konsumuje swój deser.

-Jak będziesz tak na mnie patrzył za chwilę twój się roztopi-zaśmiała się.
-A no,faktycznie.
-Jeśli ci się podobam to powiedz mi to teraz. Nie czekaj do końca spotkania.
-Będę szczery,jesteś piękną dziewczyną i podobasz mi się. To jak idziemy na spacer?
-Wyszło romantycznie haha. Idziemy.
Chciałem zabrać nowo poznaną dziewczynę na boisko nad rzeką. Oczywiście upewniłem się wcześniej czy lubi piłkę nożną. Lubiła ten sport. Ale mi nie zależało na grze. Tylko na zachodzie słońca nad rzeką.
Dziewczyny uwielbiają zachody słońca. Szczególnie latem kiedy kolory nieba wyglądają niesamowicie. Fakt nie zaskoczę jej aż tak bardzo ale nic nie szkodzi,bo na jednym spotkaniu się nie skończy.

*Lila*
Wiedziałam,że to boisko będzie świetne do pogrania w piłkę nożną ale teraz ważniejsze było coś innego. Usiedliśmy z Bartkiem na trawie i podziwialiśmy jak niebo powoli różowieje. Było pięknie.
Słońce powoli chowało się za horyzont. I w tej chwili coś kazało mi wykonać pierwszy krok. Chociaż w głowie miałam to,że zawsze wykonują go chłopaki. Tym razem ja przejęłam inicjatywę.
Pocałowałam Bartka w usta.
Chłopak był w szoku. Ale po chwili nie mogliśmy się od siebie oderwać.
Byłam z siebie dumna,że potrafię tak kontrolować swoje emocje.
Ten pocałunek spodobał się nam obojgu.
-Zaskoczony?
-Bardzo.
Nasze spotkanie powolutku dobiegało końca.
Wstaliśmy i podążyliśmy w stronę swoich domów przed tym wymieniając numery telefonów. Coś z tego będzie.

*Macho*
Wróciłem z pracy do domu. W mieszkaniu czekał na mnie mój kot Vegeta. Tak nadłem kotu imię z dragon balla. Chociaż fanem smoczych kul nie jestem,bo wolę avengers. Ale tak jakoś ten Vegeta zapadła mi w pamięć.
Nakarmiłem głodnego zwierzaka i zabrałem go na krótki spacer. Po kilku minutach wróciłem,zostawiłem kota i sam poszedłem spotkać się z kumplami.

*******************
Rozdział na 500 słów ale ja mam więcej planów na rozdziały więc nie musicie o nic się martwić.
Tak rozkręcam się jeśli chodzi o związki. Ale nie będę cały czas pisać o Leonie i Natelli. Nie zdradzam co dalej,czekajcie na rozdział!
Ja wenę odzyskałam ale mam mało czasu na pisanie.
Daga💙💙💙

Legion Cienia//Żywa Śmierć//FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz