7 • Teraz? Do Żylety?!

42 1 0
                                    

- Trzeba zmienić tę zmienną - mruknął Josh, przecierając twarz dłońmi. Wendy przytaknęła i jednym ruchem dopisała literę w równaniu.

- Ależ jestem zmęczona - szepnęła. Oparła twarz o złożone na kolanach ramiona. Zerknęła na okno, za którym widok rozpościerał się na tylną część gmachu uniwersytetu, teraz utulonego w cienkiej warstwie świeżego śniegu, świecącego pośród ciemnego cienia drzew.

Termin oddania pracy mijał za kilka dni, a Joseph i Wendeline nie dotarli nawet do połowy planu. Niemalże całe noce spędzali w bibliotece, nawet nie zauważając, w którym momencie zdecydowali się pracować wspólnie. Nie znaczyło to naturalnie, iż zaczęli żywić do siebie nadzwyczajną sympatię. Wręcz przeciwnie, często sprzeczali się, godzinami dyskutując o tematach oddalających od prawdziwych problemów, które powinni poruszać. Mężczyzna zanotował poprawkę w notatkach, po czym oparł czoło o stół, wywołując chwilowy uśmiech na twarzy kobiety, który zaraz ukryła, gdy ponownie podniósł głowę. 

Choć dziewczyna nie dała tego po sobie poznać, ostatnie dni były dla niej wyjątkowo ciężkie. Bezsenne noce, nieobecność Cornelii i warstwiące się problemy ze studiami stały się jedynie wierzchołkiem góry lodowej zmartwień. Brak kontaktu z przyjaciółką potrącał ją do podjęcia śmiałych, jak na nią, ruchów.

- Lordzie Bridgeman - odparła cicho, odwracając twarz w stronę towarzysza, który skierował na nią wzrok. 

- Słucham?

- Załóżmy, iż mam pewną znajomą.

- To dość ciekawe założenie - parsknął, a ona zgromiła go wzrokiem.

- Mam znajomą - kontynuowała, rezygnując z kąśliwej uwagi - która stoi przed trudnym dylematem - zawahała się przez chwilę - w jej życiu jest pewien mężczyzna. Jest jej wyjątkowo bliski, ale ich stosunki są obecnie... skomplikowane. - Ze zdziwieniem zauważyła, z jakim zainteresowaniem brunet przysłuchiwał się wypowiedzi.

- W jakim sensie? - Wendy niemalże przewróciła oczami, ledwo co nie rezygnując z zarzuconego tematu. Najwidoczniej późne pory posuwają ludzi do drastycznych decyzji, lecz kobieta miała już dość bicia się z myślami na temat rozstania z Gregiem.

- Czy powinnam... - zapytała szybko. Chłopak głośno się roześmiał, a dopiero wtedy zrozumiała swój błąd - znaczy... Czy ta znajoma? Czy ta znajoma powinna... Powinna od niego odejść?

Uśmiech na jego twarzy z niewiadomych powodów momentalnie zniknął. Bridgeman uniósł wysoko brwi i westchnął ciężko.

- O jakiej relacji mowa?

- Słucham?

Brunet na ułamek sekundy odbiegł wzrokiem od oczu Wendeline, kierując spojrzenie na podłogę.

- Jakim żywisz go uczuciem?

- Niegdyś myślałam, że go kocham. Teraz zaczynam mieć wątpliwości.

Joseph ponownie zamilkł, rozmyślając nad czymś gorączkowo. Wendy przyglądała mu się badawczo, oczekując odpowiedzi. Zastanawiał się, co dama ma na myśli. Choć w pierwszym momencie uważał, iż rozmawiają o Gregorym, po chwili uznał, że ich relacja wydaje się być stabilną. Nie, żeby im się wyjątkowo przyglądał. Nic z tych rzeczy. Co, jeśli ma na myśli kogoś innego? Czy grała teraz w jakąś gierkę, starając się go wykorzystać? A może była w tym momencie zupełnie szczera, oczekując od niego prawdziwej odpowiedzi.

- Zostań przy nim - mruknął ledwo dosłyszalnie. Kobieta niemrawo westchnęła i przymknęła oczy.

Oliver ostatnimi czasy przesiadywał maniakalnie w parku, usadowionym nieopodal gmachu uczelnianego. Chodził po środku piaskowanych ścieżek, między rozłożystymi drzewami i niewielkimi strumykami, rozmyślając, co było, swoją drogą, czymś dla niego zupełnie nowym. 

Pocałunek OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz